poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 19

PERSPEKTYWA EVE

powiedzenie Aidenowi, chłopcom i moim przyjaciołom o ciąży, było bułką z masłem. Wszyscy się tego spodziewali, ale i tak szeroko uśmiechali się kiedy ich o tym poinformowaliśmy. Zayn zdawał się, być za każdym razem bardziej podekscytowany, chichotał jak dziecko i całował mój policzek kilkakrotnie. Nie miałam wątpliwości, że chciał tego dziecka tak bardzo jak ja chciałam.
Z niektórych powodów byłam niesamowicie zdenerwowana naszą tygodniową wycieczką do Bradford, podczas której mieliśmy przekazać radosną nowinę.
- Gdzie jedziemy? - Aiden zapytał z tylnego siedzenia, gdy zaczęliśmy kierować się na północ. 
W jednej rączce miał kartonik z soczkiem, a w drugiej zabawkę, jego twarz przybrała osobliwy wyraz.
- Do babci i dziadka, kochanie. - odpowiedziałam. - Jedziemy powiedzieć im o nowym dzidziusiu, wiec nie nie możesz im się wygadać o tym, okej? To sekret.
Aiden zaczął chichotać kiedy zorientował się, że miał do zatrzymania sekret, swoimi małymi rączkami udał, że zapina na zamek swoje usta. Pokazałam mu kciuki w górę i z powrotem odwróciłam się do kierunku jazdy. Ostatnią rzeczą, która teraz potrzebowałam to choroba lokomocyjna i zwymiotowanie. 
- Nie mogę uwierzyć w to jak Waliyha i Safaa wyrosły. Waliyha rozpoczyna naukę na uniwersytecie, prawda? - zapytałam Zayna. 
- Yeah, nie jest już mała. - Zayn westchnął.
- Aiden również. - patrzyłam jak jego oczy przenoszą się na boczne lusterko i spoglądają na naszego nieświadomego niczego syna, który siedział w swoim foteliku. Wyrósł z pewnością na najsłodszego dzieciaka w historii dzieci, dorastał tak szybko.
- Masz rację. - powiedział, a potem westchnęliśmy równocześnie. Jego wzrok spoczął na mnie. - Masz miejsca w których się nie opaliłaś.
- Co to ma do rzeczy? - zmarszczyłam brwi, co dziwne uśmiechnęłam się w tym samym czasie.
Zamiast odpowiedzieć, Zayn nie spuszczał wzroku z szyby, a następnie uśmiechnął się do siebie, nucąc pod nosem piosenkę, która leciała w radio. Gapiłam się na niego, podczas gdy prowadził, przez resztę jazdy, rozmyślając nad elementami, których jeszcze nie poukładałam. 
Kiedy dojechaliśmy do rodzinnego domu Malików w Bradford, Aiden wiwatował podekscytowany zobaczeniem rodziny.
- Już jesteśmy? - zapytał radośnie.
- Tak kochanie. Nie odpinaj jeszcze swoich pasów, dobrze? - odpowiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
Jak tylko samochód się zatrzymał, Aiden odpiął swój pas i wyskoczył z auta, skierował się do frontowych drzwi i zadzwonił kilka razy dzwonkiem, zanim ja w ogóle zdążyłam wygramolić się z pojazdu i go zatrzymać.  
- Aiden przestań! - syknęłam. Zayn pojawił się obok i umiejscowił wokół mnie żebym się uspokoiła. 
- Oni są na nogach od rana. Jestem pewien. Nie martw się kochanie. - jego akcent stał się wyraźniejszy, tylko dlatego, że byliśmy w Bradford, co w moich oczach było urocze. 
Podczas gdy Zayn i ja goniliśmy Aidena, Trisha zdążyła otworzyć drzwi i obserwowała nas z szerokim uśmiechem.
- Moje dzieci! - Trisha krzyknęła, od razu dołączając do naszego czteroosobowego uścisku. Aiden ciągnął moją koszulkę podczas tej sytuacji. 
- Jak się masz mamo? - Zayn zapytał. 
- dobrze, teraz jak przyjechaliście czuje się jeszcze lepiej. - uśmiechnęła się i zaprosiła nas do środka. - Jak było na miesiącu miodowym? 
 - Uroczy. - odpowiedziałam uczciwie.
Zayn posłała mi znaczące spojrzenie, wiem, że się palił żeby powiedzieć, że spodziewamy się dziecka. Potrząsnęłam swoją głową w najbardziej subtelny sposób i bezgłośnie wypowiedziałam 'poczekaj' do niego. Przeniósł swój ciężar z jednej nogi na drugą, jego oczy praktycznie drgały.
- Musiało być fantastycznie. -Trisha skomentowała.
- Było. - przytaknęłam. 
- Tęskniłeś za mamusia i tatusiem, Aiden? - uklęknęła do niego, więc byli na tym samym poziomie wzrokowym. Aiden spojrzał czule na swoja babcię i pokiwał głową.
- Są tutaj? - nowy, ale znajomy głos pojawił się, a zaraz po nim kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam pasujący do głosu, ciepły uśmiech. Kiedy Yaser wszedł do środka Zayn uśmiechnął się i zrobił pierwszy krok, by powitać swojego tatę. Oboje wyglądali naprawdę szczęśliwie, że się widzieli, co nie było dla mnie niespodzianką.
- Eve. - Yaser wyszczerzył się do mnie i rozszerzył szeroko ramiona, które ochoczo przyjęłam, otrzymując porządny uścisk. - Jak się masz?
- Dobrze, a ty? - odpowiedziałam.
- Wspaniale, dzięki, że pytasz. -  uśmiechnęłam się, czując tę samą potrzebę powiedzenia wszystkiego, jaką miał Zayn. robiłam wszystko co w mojej mocy żeby trzymać swoje dłonie z dala od brzucha, mając nadzieje, ze nie zepsuję wszystkiego. 
- Gdzie są dziewczyny? - Zayn wtrącił, kiedy pojawił się z powrotem po mojej stronie. 
- Safaa jest do góry, ubiera się. Waliyha i Doniya są już w drodze. Wyszły wcześniej na zakupy i oczywiście jeszcze nie wróciły. - Trisha odparła i wzięła to jako sposobność żeby poprosić nas o to żebyśmy usiedli i zaproponować nam filiżankę herbaty.
- Z chęcią mamo. - Zayn odpowiedział.
- Dobrze, a ty kochana? - Trisha spojrzała na mnie.
-Jeśli to nie problem...- urwałam
Machnęła na mnie od razu. - Oczywiście, to żaden kłopot. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, kładąc głowę na ramieniu mojego męża. Mąż. Mąż. Mąż. 
Nie, wciąż się nie przyzwyczaiłam. 
- Aiden chciałbyś iść zagrać na dworze? - Yaser podszedł do Aidena z małą i na szczęście bardzo miękką piłką i zaoferował ją mu. Jego oczy się rozświetliły, kiedy oferta została złożona i nie tylko on był szczęśliwy, zaczął gonić swojego dziadka na podwórko. Było one dość widoczne, prawdę mówiąc.
Dziewczyn wciąż nie było, Trisha była w kuchni, a Aiden i Yaser byli na zewnątrz, więc byliśmy sami.
- Więc kiedy im powiemy Zayn? To tortura ukrywać to przed nimi. - narzekałam.
- Wiem, wiem. - westchnął.
Pozwoliłam moim dłonią na głaskanie brzucha, który za niedługo powinien zacząć rosnąć. Byłam wygrana, nie mając tym razem tak wielu porannych mdłości jak podczas pierwszej ciąży. To było jak namiastka tamtego, ale nie chciałam zapeszać.
- Kiedy dziewczyny przyjdą, będziemy wszyscy razem, możemy wtedy im powiedzieć, proszę proszę? - błagałam.
Uśmiech, który uformował się na twarzy Zayna był dla mnie wystarczając odpowiedzią. 

*FLASHBACK*

- Dalej Aid dasz radę. - zachęcałam swoje dziecko, kiedy sam wstał. Był tydzień przed dniem matki, a ja czekałam na pierwsze kroki mojego syna. Zayn stał za Aidenem, upewniając się, że trzymał równowagę, kręcił film tego całego zamieszania swoim telefonem. 
- No dalej. - Zayn powiedział kontynuując swoją gówniana robotę z telefonem. 
Aiden wyglądał jakby nie wiedział jak zacząć, ale mogłam stwierdzić poprzez jego ekspresje, ze był zdeterminowany. Jego brwi były zmarszczone w ten sam sposób, w jaki robił to Andrew, kiedy był mocno skoncentrowany. 
- Myślę, że zaraz wykombinuje jak zrobić pierwszy krok. Może jeśli mu pokażemy...
- Pozwól mu to zrobić w naturalny sposób kochanie. - Zayn przerwał mi zanim zdążyłam skończyć zdanie.
- Racja, naturalnie. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się do Aidena, witając go z otwartymi ramionami. W moim umyśle, pomagam mu zrobić pierwszy krok i miałam już wizję tego przełomowego momentu. Moglibyście pomyśleć, że macierzyństwo nauczy mnie cierpliwości, ale nie.
Prychnęłam i rozłożyłam się,zanim usłyszałam melodyjny chichot Zayna.
- Robi to, spójrz!
Mój wzrok spoczął na Aidenie, który właśnie stawiał swój pierwszy krok w stronę swojej mamy. Oczywiście zaczęłam go dopingować z cała moja ekscytacją. To musiało być dla niego za dużo, bo zanim się zorientowaliśmy Aiden potknął się i upadł na swój mały tyłek. 
- To było piękne. - wzruszyłam ramionami.
Zayn zniżył się i zgarnął Aidena w swoje ramiona, pocałował jego czoło.
- Dobra robota.

*END OF FLASHBACK*

- Pamiętasz pierwsze kroki Aidena? - zapytałam. 
- Oczywiście. Jak mógłbym zapomnieć? - Zayn zaśmiał się. - Wariowałaś wtedy.
- Czuję teraz ten sam rodzaj podekscytowania. - zaznaczyłam. - Posiadanie nowego dziecka oznacza, ze przeżyjemy to jeszcze raz. 
- Będziecie mieli dziecko? - Trisha wyglądała jakby zadławiła się powietrzem, jej twarz wyrażała zaskoczenie i szczęście.
- Kurwa.
- Język Zayn. - Trisha pogroziła mu palcem.
- Chcieliśmy poczekać i powiedzieć tobie, tacie i dziewczyną. - Zayn wyjaśnił. - Ale tak, Eve jest znowu w ciąży.
- To fantastycznie! - Trisha klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Sądzę, że po to własnie jest miesiąc miodowy. 
- Mamo..- Zayn jęknął.
- Przepraszam.
I w ten właśnie sposób rodzina Zayna się dowiedziała.






Przepraszam za spóźnienie. 
To ostatni rozdział, który tłumaczę dla was. Piszę teraz własną historię z Niallem, którą znajdziecie na wattpadzie pod tym linkiem http://www.wattpad.com/story/13724018-destined
 Wciąż znajdziecie mnie na twitterze https://twitter.com/seeulaterbabexx 
Mam nadzieję, że spotkam kogoś z Was na koncercie Eda w Warszawie, mam bilet na GC.
Wszystkiego dobrego dla Was i dziewczyn. :) x




środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 18

PERSPEKTYWA ZAYNA

-Kochanie, wszystko tam u ciebie w porządku? - stałem przed drzwiami łazienki, pytając dość niepewnym głosem. Nerwowo uderzyłem  kostkami palców w drzwi.
-Kochanie? - powtórzyłem kiedy znowu nie dostałem odpowiedzi.
-Jest ok. - odpowiedziała, ale czułem ze coś jest na rzeczy. Pół godziny temu powinniśmy być już na lotnisku, a ona wciąż siedziała w tej łazience.
-Siedzisz już tam od -
-Zayn. - ucięła mi nagle.
Spędziliśmy cudowne wakacje na Bora Bora, jedne z najlepszych w moim życiu, mimo ogarniającej mnie zewsząd wody. Eve, na szczęście nie ciągnęła mnie do niej, za co byłem ogromnie wdzięczny. Mimo że ten miesiąc miodowy był cudowny, tęskniłem za Anglią i wiedziałem ze ona też tęskni. Spędziliśmy kilka dni po prostu odpoczywając, trochę pozwiedzaliśmy i oczywiście robiliśmy pewne rzeczy, przeznaczone dla nowożeńców (IYKWIM ^^). To było świetne, jak zwykle.
-Jestem w ciąży.
To były słowa na które czekałem, słowa które chciałem usłyszeć z jej ust, mając nadzieję że to będzie prawda. Eve miała rację, kiedy powiedziała mi, że trochę za bardzo naciskam, że kiedy będzie czas, to usłyszę te słowa, na które wiem, że było warto czekać.
-Jesteś pewna? - wyszczerzyłem się, jednocześnie trochę zaniepokojony. Chciałem żeby Aiden miał małego braciszka lub siostrzyczkę, chciałem razem z Eve mieć dziecko,które byłoby idealną kombinacją nas dwojga. Może to dziecko, będzie miało jakieś cechy Eve, których nie odziedziczył Aiden?
Drzwi otworzyły się szybko ukazując moją żonę z zarumienionymi polikami i z trzema ciążowymi testami w dłoni, zmuszając mnie do cofnięcia się.
-Wszystkie pozytywne. - uśmiech na jej twarzy odzwierciedlał mój, kiedy przyciągnęła mnie do mocnego uścisku. Oboje śmialiśmy się i (może) nawet płakaliśmy przez chwilę z tego wszystkiego, z tego ze będziemy mieli dziecko.
-Jak się Czujesz? Potrzebujesz czegoś, zanim pojedziemy na lotnisko? - spytałem kładąc dłonie na jej brzuchu. Na oko, Eve była normalną kobietą z normalnym ciałem,  ale w środku niej, rozwijało się nowe życie, któremu pomogłem się stworzyć.
-Wszystko w porządku, jestem trochę spocona,  ale myślę że to dlatego, że jesteśmy na wyspie tropikalnej. Mówiąc i tym, nie powinniśmy już tu być, Chodźmy. - powiedziała. Patrzyłem na jej rozbrajający uśmiech,  lekka przechodzący w szalony.
-Bagaże są już w limuzynie, kochanie. - uświadomiłem jej, zanim zaczęłaby się spieszyć żeby ze wszystkim zdążyć. Odetchnęła i położyła dłoń na moim ramieniu.
-Jesteś niesamowity, kocham cię.
-Ja ciebie tez. Teraz lecimy do domu, mamy nowiny do ogłoszenia.
***
-Mam nadzieję, że to dziewczynka. - powiedziała Eve nagle, kiedy wchodziliśmy na pokład samolotu. Przez cały czas była cicho, odkąd opuściliśmy hotel i to była doskonała chwila żeby przełamać swoje milczenie. Dobrze było wiedzieć że myślała o tym samym co ja.
-Amelia Luna. - powiedziałem. Takie piękne imię.
-Ale jeśli to chłopiec, to będę go tak samo kochać. - dodała.
-Na jakie imię dla chłopca się zdecydowaliśmy?  - zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć.
-Nawet nie pamiętam. Moja głowa jest too jumbled. Nie mogę przestać myśleć o tym co wszyscy powiedzą. Twoja rodzina będzie taka szczęśliwa,  pomyśl jaka twoja mama będzie szczęśliwa! Boże Zayn, to cudowne.  - cieszyła się. Biorąc jej dłoń w swoją, nie mogłem powstrzymać kolejnego ogromnego uśmiechu cisnącego mi się na usta.
-Nie mogę się doczekać naszego ślicznego malucha.
-Tak jak i ja. - westchnęła.
***
Kiedy wylądowaliśmy, pojechaliśmy do domu Liama I Danielle. Oczywiście na lotnisku czkało wiele fanów by nam pogratulować. Niektórzy dawali nawet Eve kwiaty. Było tak jakby wiedzieli, że jest w ciąży, ale oni tylko gratulowali ślubu.
-Więc jak im to powiemy? - spytała Eve, kiedy staliśmy przed drzwiami.
-Myślę, że po prostu. Powiemy Aidenowi że będzie miał braciszka lub siostrzyczkę a Liamowi i Danielle że znowu jesteś w ciąży. - wzruszyłem ramionami i nacisnąłem dzwonek, zanim zaczęła by to analizować.
Liam otworzył drzwi, z Aidenem który był jakby na szpilkach, krzycząc w podekscytowaniu przypiął się o Eve z całąswoją silą.
- Tęskniłeś za mną? - Eve zachichotała.
- Bardzo! - wykrzyknął, a ja spojrzałem na Liama.
- Głodziłeś go czy co?
Uniósł swoje dłonie w obronie, a Danielle pojawiła się obok niego.
- Karmiłam go, było cudownie mieć go u siebie.
- Był grzeczny? - zapytała Eve podnosząc naszego syna ze swoich nóg.
- Oczywiście, myślę że bardzo za wami tęsknił. - poinformowała nas Danielle. - To zabawny mały chłopiec, prawda? - odwróciła się do Liama, który pokiwał głową na zgodę, obejmując swoją żonę w talii.
- Byłoby fajnie mieć swoje własne. - kontynuowała, uśmiechając się do Liama, który delikatnie położył swoje dłonie na jej brzuchu, dokładnie tak jak ja dzisiaj rano.
- Nie wierzę. - wymruczała Eve, myśląc o tym samym co ja. - Jesteście*-
- W ciąży? Tak! - uśmiech na twarzy Liama mówił wszystko. Byłam taka szczęśliwa z ich szczęścia, a nawet jeszcze bardziej podekscytowana, żeby ich poinformować o tym samym.
- To niesamowite! - wykrzyknęła. - Gratulacje!
- Dzięki. Jesteśmy tacy podekscytowani. Dowiedzieliśmy się trochę wcześniej, ale chcieliśmy powiadomić was osobiście. - wyjaśnił Liam, całując Dani w pliczek.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano. - wygadałem się.
- Yeah, właśnie teraz. - kiwnął powoli głową, zdezorientowany.
- Nie nie, my -
- O mój boże. - Danielle westchnęła, przerywając moje wyjaśnienia.
- Jesteście w ciąży?
Z uśmiechem, Eve przytaknęła.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano.
- Jak fajnie! Co za przypadek! - Danielle przyciągnęła Eve w słodkim, ciążowym uścisku. Liam, pełny emocji, podszedł do mnie by zrobić to samo.
- Co to znaczy? - Aiden jakby wyskoczył znikąd i zapytał.
- Będziesz miał małego braciszka lub siostrzyczkę. - Eve wyjaśniła delikatnie.
- Cholera! (Sick!- nie mam pojęcia co to może dokładnie znaczyć, gdyż nigdzie nie mogę tego znaleźć, ale jeśli ktoś ma jakiś pomysł, proszę piszcie w komentarzach, to poprawimy :)- rozciągnłą usta w uśmiechu. Nigdy nie słyszałem żeby tak mówił, ale wiedziałem że wziął to ode mnie. Wszyscy skierowali swoje spojrzenia na mnie, a ja pokręciłem głową mojemu słodkiem maluchowi, którego pomogłem wychować.
- Zastanawiam się, gdzie się tego nauczył... - powiedziała sarkastycznie.
- Powinniśmy się zbierać. - zignorowałem jej uwagę i zmieniłem temat, dopóki jeszcze mogłem.
- Masz rację. - zgodziła się. - Musimy zadzwonić do twojej rodziny. - piękny uśmiech wypłynął na jej usta, kiedy przypominała sobie, jakie mamy nowiny do ogłoszenia. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, jak szczęśliwi wszyscy będą, kiedy się dowiedzą i kiedy dziecko przyjdzie a świat. Wprawdzie dopiero w lutym.
- Dzięki za opiekę, mamy u was dług. - powiedziałem naszym przyjaciołom, kiedy stali w drzwiach, machając na do widzenia.
- Dzięki wujku Liamie! Dzięki ciociu Danielle. - Aiden krzyknął, zmuszając ich do śmiechu.
- Nie ma za co! - Danielle odpowiedziała, kiedy wsiadaliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę naszego domu

* w krajach anglojęzycznych, często mówi się, że para jest w ciąży i oboje, spodziewają się dziecka, nie tylko sama przyszła mamusia :)

Przepraszam was bardzo, za taki poślizg, ale nie mam internetu. Od Niedzieli właściwie. Boże, gdybym wiedziała, to bym wam wcześniej dodała... Bardzo przepraszam, ale jestem też chora, więc nie miałam nawet jak użyć "czyjegoś" internetu xd a moje dziewczyny też by wam go nie dodały, bo mądra ja, tłumaczyła na kompie zamiast na bloggerze. Także, takiego błędu już nie popełnię.Dzisiaj udało mi się ściągnąć przyjaciółkę, która, kochana, zrobiła mi ze swojego telefonu router xd
Ps. dziewczyny które mają w Play, też macie problemy z internetem w tel?? Bo ja od kilku dni nie mam wgl... Nie dość że bez wifi, to jeszcze bez telefonu.. xd
Także bardzo przepraszam, że nie dostałyście żadnej informacji, i że był taki poślizg.. A także dziękuję, że nie posypały się hejty :) Dziękuję za zrozumienie i wesołych świąt!! <3

NASTĘPNY ROZDZIAŁ 28.12

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 17

PERSPEKTYWA EVE
Bora Bora była absolutnie oszałamiająca. Zakochałam się w wyspie, zanim nawet na niej wylądowaliśmy. Woda była przejrzysta, a wszystko wyglądało jak raj. To dokładnie jak się czułam. Było dziwnie nie mieć Aiden'a obok siebie, ale muszę przyznać, że czułam się bardziej zrelaksowana, kiedy byliśmy tylko we dwójkę z Zayn'em. Oczywiście to nie powstrzymało mnie od skypowania do niego tak często jak to było możliwe. 
- Hej kochanie. - uśmiechnęłam się do kamery i zobaczyłam jakiś rozmyty obraz mojego syna. Było tam trochę irytujących opóźnień, ale starałam się jak najbardziej je zignorować. 
- Cześć mamusiu. - Aiden odmachał. - Cześć tatusiu. 
- Hej mały mężczyzno. - Zayn przywitał go i objął mnie ramieniem. 
- Dobrze się bawicie? - zapytał nas.
- Dopiero co niedawno wylądowaliśmy, skarbie. Chciałam zadzwonić jak najszybciej. - wyjaśniłam mu. 
- Nie martwcie się o mnie. - odmachał na pożegnanie. - Ciocia Dani robi makaron z serem, więc mam się doskonale.
Zayn i ja zaśmialiśmy się z naszego dziecka i upewniliśmy się czy wszystko z nim w porządku, zanim się rozłączyliśmy. 
Odwróciłam się do Zayn'a i przeskanowałam nasz luksusowy pokój, aby znaleźć miejsce dla mojej walizki. 
- Masz ochotę popływać? -  zapytałam, kierując się , by poszukać mojego stroju kąpielowego. Zayn praktycznie zachłysnął się na dźwięk mojego pytania, ale zignorowałam to i rzuciłam mu jego kąpielówki. - Przestań być taki bojaźliwy, możemy iść do jacuzzi, jeśli chcesz. - zaproponowałam. 
- Wszystko czego chcesz. - przyglądał mi się uważnie, kiedy ubierałam mój strój, nie będąc zawstydzona tym wszystkim. 
- Masz coś przeciwko? - zachichotałam.
- Jesteś teraz moją żoną. Wydaję mi się, że jestem jedyną osobą, która może cię oglądać nago. - Zayn bronił się, ale ja i tak wywróciłam oczami i nałożyłam okulary. 
- Chodźmy.

Mimo, że nasz pokój znajdował się centralnie nad oceanem, Zayn zadecydował, że pójdziemy nad basen zamiast na plaże. Było tak gorąco na zewnątrz, że nie miałam nic przeciwko chłodniejszej wodzie zamiast wanny z hydromasażem, ale bycie z kimś opiera się na kompromisach, nieprawdaż?
Kąpielówki Zayn'a był dopasowane, a ja nie widziałam go w nich wcześniej. Jego oliwkowa skóra była pokryta tatuażami, niektóre różniły się od innych. To był dziwny widok, widzieć go w obrączce, która pasowała do mojej. Nie mogłam się doczekać, aby powiedzieć ludziom, że jest moim mężem. 
Kiedy dotarliśmy do jacuzzi, okazała się pusta i buchały z niej bąbelki ciepła. 
Zayn natychmiast wszedł i usiadł na ławce, a wyraz rozluźnienia pojawił się na jego twarzy.  
- Jest to miłe? - zapytałam, patrząc na jego zamknięte oczy.
-  Bardzo miłe. Chodź kochanie. - Wyciągnął rękę zapraszając mnie do środka i oczywiście złapałam jego dłoń, pozwalając mu wciągnąć mnie do luksusowej wody, która była tak gorąca, że aż dostałam gęsiej skórki. 
Zayn spokojnie wciągnął mnie, usadawiając mnie na swoich kolanach.  Położyłam głowę na jego ramieniu.  - To jest fantastyczne. - uśmiechnęłam się zmęczona.
- Absolutnie. Te wszystkie rzeczy są dla mnie nadal surrealistyczne. Jesteśmy oficjalnie mężem i żoną. - odpowiedział.
- Oficjalnie utknęłam z tobą. - stwierdziłam, całując jego szczękę, aby dać mu do zrozumienia, że to nie było na serio. Wydał z siebie sarkastyczny śmiech, który zachęcił mnie do prawdziwego.
- Masz szczęście, że jesteś urocza. - odparł Zayn.
- Masz szczęście, że masz pieniądze. Myślę, że jeśli byś je stracił zostawiłabym cię. - Zażartowałam, mając nadal zamknięte oczy. 
- Nie mogłabyś. - Zayn przerwał w połowie zdania, poczułam ziemne ciało pode mną. 
- Co się stało? - zapytałam i otworzyłam oczy, zanim zobaczyłam kobietę w średnim wieku patrzącą na nas jak byśmy byli szaleni. Zważając na rozmowę, którą prawdopodobnie właśnie podsłuchała to nie dziwię się jej. Jak żenująco. 
- Oh... my... uh... on... ja... my właśnie... my nie... - Starałam się wyjaśnić kobiecie, że byliśmy po prostu sarkastyczni, ale ona przekierowała się z dala od jacuzzi, zanim mogłam znaleźć odpowiednie słowa, pozostawiając Zayn'a w napadzie śmiechu. 
- To było bezcenne. - nie mogłam powiedzieć, czy to woda, czy łzy spływały po jego twarzy, ale nie martwiłam się o to. Wszystkim na czym mi zależało, był fakt, że udowodniłam, że rodzice się mylili. Osiągnęłam coś, co było nieoczekiwane. Mam świetne życie i to się nigdy nie zmieni, tak długo, aż będę miała przy sobie mojego pięknego syna i mojego idealnego męża.

* * *

Po naszym spotkaniu z tamtą kobietą, Zayn i ja zostaliśmy w jacuzzi na 20 minut, zanim mieliśmy już dość ocieplania naszych ciał. Poszliśmy razem do naszego pokoju, podziwiając piękną wyspę podczas drogi.  Mieliśmy plany, aby trochę pozwiedzać po tym, jak odpoczniemy kilka dni.
- Chcesz wziąć prysznic pierwszy? - zaproponowałam Zayn'owi, kiedy byliśmy już w środku. Pokój był usłany płatkami kwiatów, które uświadomiły mi, że wiedzieli, że jesteśmy na naszym miesiącu miodowym. Mimo to, wyglądało to pięknie.
- Dlaczego nie zaoszczędzimy wody i nie umyjemy się razem?  - zaproponował z chytrym uśmiechem na twarzy.
Pokręciłam głową i zadrwiłam:
- Serio? Czy taki ma być cały miesiąc miodowy?
Zayn podarował mi swój najlepszy uśmiech szczeniaczka i złapał obie moje ręce, podczas gdy ja byłam jak w transie.
- Nie chcesz tego dziecka, tak mocno jak ja? Szybciej, lepiej, prawda? - wiedziałam, że Zayn był chętny, żeby mieć dziecko, ale nie wiedziałam, że będzie próbował, żeby to się wydarzyło tak szybko, jak nadarzy się okazja.
- Cierpliwości. - powiedziałam i potarłam swoje kciuki między jego rękami w jakiś kojący sposób.  - Chcę dziecka, ale jest czas i miejsce na wszystko i nie sądzę, że to teraz pod prysznicem.

Skinął głową, pokazując mi, że zrozumiał.
- W porządku.
- Ubijmy interes. Jeżeli spędzimy jutrzejszy dzień na plaży, będziemy mogli to zrobić, gdziekolwiek zechcesz.
Wyraz twarzy Zayn'a zmienił się lekko, kiedy wspomniałam o plaży, ale jak powiedziałam wcześniej, związki polegają na kompromisach, ponieważ kochasz osobę, z którą jesteś bardziej niż kochasz samego siebie.
- Umowa.


WIĘC TYM TYRYM TYM! NOWY ROZDZIAŁ :) JESTEM DUMNA Z SIEBIE, ŻE PRZETŁUMACZYŁAM GO NA CZAS :) MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBA :) 
korekta: unromantic_girl
Zapraszam na moje tłumacznia
Backfire n.h
Frozen n.h

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 16

KTO CZYTA TEN KOMENTUJE :) X

PERSPEKTYWA EVE


Podczas ceremonii miałam łzy w oczach. Widok mężczyzny moich marzeń przede mną z moim synem, który przyniósł nasze obrączki, ogrzał moje serce. Właśnie skończyliśmy wygłaszać nasze przysięgi, a teraz wsuwaliśmy sobie wzajemnie obrączki na palce.

- Możesz pocałować pannę młodą.

Te słowa były wszystkim czego potrzebowaliśmy, by złączyć nasze usta z niczym innym niż miłością. Mały tłum za wiwatował podczas naszego pocałunku pod pięknym łukiem pokrytym mchem, na którym znajdowały się kwiaty.

Ten pocałunek moim zdaniem zapieczętował całą umowę, jeśli miałam jeszcze jakieś wątpliwości dotyczące wyjścia za Zayna, po tym pocałunku całkowicie odeszły. Nasze usta połączyły się razem w sposób w jaki nie zrobiłam tego nigdy wcześniej z nikim innym. 

Kiedy w końcu rozłączyliśmy się, uśmiechnęłam się do mojego świeżo poślubionego męża. Zrobił to samo i złapał moja dłoń, więc mogliśmy razem przejść alejką, kiedy wszyscy przechodzili do miejsca w którym będą rzucać na nas kwiaty, a my będziemy kierować się do samochodu.

Wesele byłą następna rzeczą, która miała się odbyć, a potem Zayn i ja pojedziemy na nasz miesiąc miodowy, podczas gdy Aiden i Alfie zostaną z Liamem i Danielle na tydzień.

- O mój Boże, właśnie się pobraliśmy. - wybuchnęłam do Zayna.

- Wiem. - zaśmiał się i pocałował mój policzek. - Pani Malik

Wszyscy opuścili miejsce w którym odbywała się ceremonia, co oznaczało, że zaraz masa kwiatów zostanie rzucona na nas.

Złapałam jego dłoń. - Gotowy?

- Gotowy pani Malik. -odpowiedział.

Kiedy zaczęliśmy iść, zapytałam: - Będziesz się od teraz zwracał do mnie pani Malik, aż do końca moich dni? Nie kochanie, ani nie Eve?

- Tylko do czasu, aż przywyknę do tej myśli. - wzruszył ramionami.

Zostaliśmy przywitani przez wiwatujących przyjaciół i rodzinę, wszyscy rzucali płatki kwiatów ponad naszymi głowami. W tłumie zauważyłam Aidena, który trzymał dłoń swojej cioci Dani i machał do mnie. Odmachałam mu, zauważyłam również Harry'ego, jego mamę Ann, Simona Cowella, Ritę, Lou, Toma, Lux i masę członków rodziny Zayna. 

Nie przywitaliśmy się teraz ze wszystkimi, bo i tak zrobimy to podczas przyjęcia, więc nie mięliśmy nic przeciwko, kiedy Trisha zawołała żebyśmy wsiadali do samochodu i wszystkich innych żeby również wsiedli do swoich pojazdów. 

Kiedy dotarliśmy do naszego auta, które miało biała kokardę, nad którą znajdował się napis 'NOWOŻEŃCY', westchnęłam. 

- Wow.

Zayn tylko się wyszczerzył obok mnie i skontrolował swoją obrączkę. 

- Widziałeś Aidena i Danielle?

- Yeah. Rzekłbym, że wydawał się całkiem szczęśliwy. 

- Myślisz, że będzie z nim wszystko okej, kiedy nas nie będzie? - martwiłam się o mojego syna nawet kiedy był obok, więc jeśli będziemy w innych miejscach na świecie może być tylko gorzej.

- Wszystko z nim będzie dobrze. Obiecuję ci, jest w dobrych rękach. Po za tym, zapomni o wszystkim jeśli wrócimy z małym braciszkiem lub siostrzyczką w twoim brzuchu. - ręka Zayna owinęła się wokół mojej tali, a on pochylił się i delikatnie mnie pocałował.

Zaczepnie go odepchnęłam. - Trzymaj to w swoich spodniach, panie Malik. Nie jesteśmy jeszcze na naszym miesiącu miodowym. 

Zayn zaśmiał się i wywrócił swoimi oczyma, utrzymywał  odpowiedni dystans do czasu, aż dojechaliśmy na miejsce, w którym miało odbyć się wesele. 


- Tutaj są, pan i pani Malik!- Didżej ogłosił kiedy przybyliśmy. Oczywiście nasz kierowca jechał najdłuższą drogą, żeby nasi goście mogli pierwsi dotrzeć na miejsce.

Weszliśmy do środka i pomachaliśmy do wszystkich. Było tu wiele stołów obok parkietu i open baru*, utrzymanych w stylu ogrodu. Konsola Didżeja znajdowała się blisko miejsca, w którym mieliśmy usiąść. Miejsce obok mnie było zarezerwowane dla Aidena, którego tam nie ma.

- Jest z Liamem. - Zayn odpowiedział na moje pytanie zanim zdążyłam je zadać. To typowa rzecz dla małżeństw..albo...

- Skąd wiedziałeś, że chciałam spytać, czy wiesz gdzie jest Aiden? - moje oczy były szeroko otwarte w szoku.

- Miałaś typowy dla siebie wyraz twarzy, jaki przybierasz gdy się o niego martwisz. - poinformował mnie. - Zacznę witać się ze wszystkimi.

- Okej. - zawołałam do niego, kiedy odwrócił się i zostawił mnie, żebym sama znalazła Liama i Aidena.

Kiedy zaczęłam skanować każdy ze stołów, moje oczy natrafiły na Nialla, który prawdopodobnie może mieć kilka pomysłów na to, gdzie Li może być.

- Hej Eve! - Niall przytulił mnie, jak tylko do niego podeszłam. - Gratulacje, wyglądasz przepięknie.

- Dzięki, Niall. - uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela. - Wiesz może gdzie jest Liam? Szukam Aidena.

- Wydaje mi się, że zabrał Aidena do toalety,ale jestem pewien, że zaraz wrócą. Chcesz usiąść? - jego oczy skierowały się na miejsce obok niego, ale musiałam odmówić. A po za tym siedzenie w mojej sukience było trochę ciężkie.

- Myślę, że powinnam iść przywitać kilka osób, ale dzięki za propozycję. - po tym jak się pożegnałam, zatrzymałam się żeby porozmawiać  przez chwilę z Louisem i Eleanor, kolejni byli Harry i Lou, którzy siedzieli przy jednym stole, blisko Zayna.

- Hej pani Malik. - Zayn powitał mnie głośno, jakby nie widział mnie od wieków. Przy osobnym stole siedziała rodzina Zayna, wszyscy się do nas uśmiechali. Po tym jak przytuliłam się z każdym i im podziękowałam, za to, że przyjęli mnie do swojej rodziny, podążyłam za Zaynem do Simona Cowella, Paula i kilku innych osób związanych z nim od strony biznesowej.

Za każdym razem, gdy spotykałam Simona był miły, ale wciąż mnie przerażał. Prawdopodobnie dlatego, że miał tyle władzy nad karierą mojego męża. Pogratulował nam, zarówno jak Paul, Savaan i kilka innych osób, których nie rozpoznałam.

W chwili kiedy skończyliśmy, zostałam napadnięta przez małą, krzyczącą osóbkę.

- Mamusiu! Tatusiu!

- Cześć aniołku. - zrobiłam wszystko co mogłam, żeby pochylić się i podnieść Aidena, wiec mogłam ofiarować mu dużego całusa.

- Podobał ci się ślub?

- Yeah, po za tym kiedy płakałaś. - zauważył po namyśle.

Zayn parsknął śmiechem na ta uwagę i schylił się do poziomu Aidena. - Jest trochę jak dziecko, prawda? Wszystko jest w porządku, jeśli tak myślisz.

- Hej, słyszę cię! - udawałam obrażoną marszcząc brwi.

- I tak się kocham, mamusiu. - Aiden zapewnił mnie.

- Ja też. - mój mąż zgodził się z nim. Mąż. To mi się nigdy nie znudzi.

Mąż mąż mąż mąż mąż mąż mąż.

- Jesteście moimi dwoma ulubionymi osobami na całym świecie. - powiedziałam im i zdecydowałam się na grupowy uścisk, czego wynajęty fotograf nie śmiał nie sfotografować.

- Proszę wszystkich o zajęcie miejsc, jedzenie za chwilę powinno zostać podane. - ogłosił didżej w taki sposób, że brzmiało to  jak na zjeździe rodzinnym albo czymś w tym rodzaju. Nie całkiem, panie didżeju. Nasza trójka przedarła się na swoje miejsca, reszta gości zrobiła to samo, po za kilkoma osobami, które zignorowały ogłoszenie o jedzeniu. Sala była tak pięknie udekorowana, że nie mogłam w to uwierzyć. Siedzenie pozwoliło mi na to wszystko spojrzeć.

- Kochanie, spójrz na dekoracje. Twoja mama świetnie się spisała. - patrzyłam jak Zayn skanował wielkie pomieszczenie i uśmiechał się.

- Niesamowite. To najlepszy dzień w moim życiu. - pochylił się bliżej mnie w tym samym momencie, w którym fotograf zdecydował się na zdjęcie i zostawił słodkiego całusa na moim policzku. - Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej. - sprzeciwiłam się. Potrząsnął głową natychmiastowo, starając się mnie uciszyć.

-  Kocham cię dużo mocniej. Tak mocno jak w ludzkiej mocy. Moja miłość do ciebie i Aidena zabiera każdy kawałek miłości, którą posiadam. - zamiast starać się przewyższyć to co powiedział, złapałam jego twarz i pociągnęłam w moja stronę, żeby nasze usta mogły się zderzyć w krótkim pocałunku.


Kiedy przyszedł czas na jedzenie, wszyscy zdawali się cieszyć się tym. Rodzice Zayna i kilku jego przyjaciół wygłosili mowy, wszystkie były urocze, ale przemowa Liama była tą, która najbardziej się wyróżniała.

- Kiedy Eve wkroczyła do życia mojego i chłopców, Zayn zaczął się zachowywać inaczej. Podczas gdy Eve zmieniała się w czasie ciąży, Zayn również się zmienił. Pamiętam, gdy byłam nadopiekuńczy w stosunku do Eve i robiłem wszystko co w mojej mocy, by odstraszyć od niej Zayna, ale i tak się w sobie zakochali. Nie chciałem aby moja kuzynka została zraniona, ponieważ się o nią troszczę. Zayn stał się najlepsza rzeczą jaką kiedykolwiek posiadała. Przejął rolę ojca, chłopaka, bez żadnych pytań, co nie jest czymś co zazwyczaj robią dwudziestojednoletni faceci. Jestem dumny z was i waszej miłości. Każdy widzi, że byliście sobie przeznaczeni. Nie ma żadnych wątpliwości, że będziecie żyć razem szczęśliwie, aż się zestarzejecie. Jesteście wspaniałymi rodzicami i wiem, że zawsze nimi będziecie. Wszyscy jesteśmy podekscytowani zobaczeniem jak wasza rodzina się rozrasta. Kocham was i wszystkiego co najlepsze.

Oczywiście zaraz po tym, jak Liam odłożył mikrofon, musiałam się podnieść i dać mu porządny uścisk. Mogłam ścisnąć go odrobinę za bardzo, ponieważ, gdy się odsunęłam, na jego twarzy majaczył grymas bólu.

- Za mocno? - zapytałam.

Przytaknął w potwierdzeniu. - Za mocno.


Podczas trwania nocy, Zayn i ja wzięliśmy udział w tradycyjnych czynnościach weselnych, takich jak wzajemne karmienie się tortem oraz pierwszy taniec. Kiedy rzuciłam moim bukietem, Rita go złapała!  Oczywiście całą pokryła się rumieńcem. Nie chciałam żeby ta noc się skończyła, ale oczywiście niesamowite rzeczy kiedyś muszą się skończyć. Było mi niezwykle ciężko pożegnać się z moim synkiem, który był wyczerpany i po prostu chciał iść spać.

- Będziesz dla mamusi dobrym chłopcem dla wujka Liama i cioci Danielle? - zapytałam patrząc w oczy Aidenowi. Przetarł je ze zmęczeniem i przytaknął. - Będę do ciebie codziennie dzwonić, dobrze?

- Okej. - wymamrotał. - Będę za tobą tęsknić.

- Też będę tęsknić serduszko. Zobaczymy się wkrótce. - uścisnęłam go mocno i ucałowałam zanim pozwoliłam się Zaynowi z nim pozganiać.  Wesele się już dawno skończyło, a my musieliśmy zbierać się na samolot na nasz miesiąc miodowy. Podczas jego trwania, Aiden zostaje pod opieką Liama i Dani.

- Pa tatusiu. - Aiden powiedział do Zayna, kiedy się przytulali.

- Kocham cię. - Zayn odpowiedział prosto, wyglądając tak samo smutno jak ja.

- Wrócicie szybko. - jego delikatny głos był prawie niesłyszalny, zanim wsiedliśmy do samochodu, a drzwi zostały zamknięte i zostaliśmy odseparowani na następne fantastyczne, ale bolesne półtoratygodniowa.



*open bar- nie ograniczony alkohol, czasami w formie szwedzkiego stołu.
@seeulaterbabexx

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 15

PERSPEKTYWA ZAYNA

Jeśli kiedykolwiek brałeś ślub, to pewnie wiesz, że jest to naprawdę ekscytujący a zarazem najbardziej nerwowy dzień. Wiesz też, że ciężko jest zasnąć, przez te wszystkie rzeczy w twoich myślach.
I oto jestem, siedząc w samochodzie z kilkoma kumplami – Liamem, Louisem, Dannym i Antem – kiedy reszta z nich – Harry i Niall – jechała oddzielnie.
Spotkaliśmy się na śniadaniu i jedziemy do ogrodu w którym ma się odbyć wesele. Będziemy mogli pobrać się w miłym domku, do którego on przynależy.
Mama bombardowała mnie wiadomościami, żeby upewnić się, że dotrzemy na czas i zadając mi pytania. Aiden był z Eve i resztą dziewczyn gdziekolwiek byli. Nie mogłem wiedzieć, odkąd wszyscy myśleli, ze będę próbował zobaczyć pannę młodą przed  ślubem.
Mieli rację.
Dzięki mamie wszystko było już gotowe, a jedyną rzeczą która szła źle byli reporterzy. Ochrona znalazła dwóch mężczyzn ukrywających się w krzakach tylko po to, by móc zrobić zdjęcie pustemu ogrodowi.
Od pamiętnego wypadku samochodowego, kiedy Aiden był jeszcze małym dzieckiem o wiele bardziej nie lubiłem dziennikarzy, zwłaszcza kiedy kręcili się przy mojej rodzinie.
– Wszystko w porządku, stary? – spytał Ant z siedzenia kierowcy, patrząc na mnie przez lusterko.
Przytaknąłem.
– Tak, tak. Po prostu sobie rozmyślam.
– Kiedy Dani i ja braliśmy ślub byłem taki zdenerwowany. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Ale kiedy ceremonia się skończyła, nacisk również. – wyjaśnił Liam.
Odkąd był jedynym żonatym facetem w aucie zorientowałem się, że jego rady mogą być najbardziej pomocne.
– Mieszkamy razem od lat, więc nie wiem czemu się denerwuję. Po prostu. – zazwyczaj byłem bardziej powściągliwy, ale teraz nie mogłem uciszyć głosiku w głowie.
– Zrelaksuj się. – powiedział Danny, jakbym był sześcioletnim dzieckiem.
– Co jeśli się potknę? Co jeśli ona się potknie?
Liam westchnął.
– Będę szedł obok niej, dopilnuję, żeby się nie potknęła.
Biorąc pod uwagę, że Eve nie utrzymywała kontaktu z rodzicami, poprosiła Liama o odprowadzenie ją pod ołtarz.
– Jesteśmy. – Ant zatrzymał się przed bramą i zamienił kilka słów z ochroniarzem, zanim ten wpuścił nas. Fani jakimś sposobem zorientowali się gdzie odbędzie się wesele, co oznaczało, ze ochrona musiała być trzy razy większa i właśnie dlatego pełno strażników stało przy bramie.
Wysiadając z zaparkowanego auta od razu zostałem zaatakowany przez uścisk mojej mamy, która na mnie czekała.
– Cześć kochanie. – ściskając mnie z całej swojej siły.
Po tonie jej głosu domyśliłem się, że jest gotowa rozpłakać się.
– Cześć mamo. – przytuliłem ją mocno, próbując rozładować emocje.
– Wszystko jest gotowe, tak samo w recepcji więc masz dwie godziny do ceremonii. Przygotuj się. – zignorowała nas, gdy weszliśmy do pomieszczenia w którym mieliśmy się przebrać.
Parę osób pojawiło się wcześniej z mamą, jak mój tata i siostry, parę ludzi do pomocy, ochrona no i oczywiście my.
Czekałem w pomieszczeniu, gdzie leżał mój garnitur i ubrania dla reszty moich kumpli. To była małą część domu dla gości, a ogród znajdował się zaraz przed tym.
– Czuję się tak elegancko, tutaj – zadrwił Danny rozglądając się. To na pewno nie przypominało jakiegoś mieszkania w Bradford.
– Biorąc pod uwagę fakt, że nawet nie drgam widząc takie miejsca, jest szalony. Przed One Direction nawet stopy nie postawiłem w miejscu podobnym do tego. – powiedział Liam.
Miał całkowitą rację. Przed One Direction nie leciałem nawet samolotem.
Harry i Niall przyjechali niedługo po nas, śmiejąc się z czegoś co stało się przed budynkiem z udziałem fana. Niektóre z tych dziewczyn były szalone.
– No proszę, kolego. – powiedział Niall głosem spikera, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Pan Zayn Malik, nadzwyczajny członek zespołu.
Wywróciłem oczami, tak samo jak reszta kumpli.
– To wielki dzień – Niall wzruszył ramionami, starając się usprawiedliwić.
To był wielki dzień. Jeden z najważniejszych w moim życiu. Tak samo Eve.
Zastanawiałem się, co ona teraz czuje…

PERSPEKTYWA EVE

– O mój boże! – krzyknęłam w poduszkę – Wychodzę za mąż!
Po byciu rozpieszczaną przez cały ranek,  zaczęłyśmy robić fryzury i makijaże przed założeniem sukienek.
- Eve, kochanie nie ruszaj się żebym mogła umalować twoje brwi. -  Lou instruowała mnie z uśmiechem. Nie mogłam wyobrazić sobie, żeby ktoś inny niż Lou robił nasze makijaże i fryzury. Odwalała kawał świetnej roboty.
- Przepraszam, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć. - odetchnęłam, próbując uspokoić nerwy.
- Zaufaj mi, wiem jak się czujesz kochanie. - powiedziała Dani ze swojego krzesła po drugiej stronie pokoju. - Przynajmniej nie mówisz, że nie dasz rady tak jak ja.
- Jeszcze do tego nie dotarłam. Jestem pewna, że kiedy będę gotowa, to się zmieni. -   zapewniłam ją. Znałam siebie wystarczająco dobrze by wiedzieć, że na kilka chwil przed ceremonią wpadnę w panikę.
- Już teraz wyglądasz przepięknie. -  Eleanor komplementowała mnie gdzieś zza krzesła. Nasze oczy spotkały się w lustrze.
- El, ja prawie nie mam na sobie makijażu.
- m mniej potrzebujesz tym jesteś piękniejsza. -  wzruszyła ramionami.
- To prawda. wtrąciła się Lou.
- Aid, jak się masz ?-  krzyknęłam do mojego chłopca który był przyklejony do gry na czyimś iPad’zie dla rozrywki. Lou, stylizacja jego włosów i garnituru zajęła tylko kilka minut. Od ślubu Liama i Danielle zawsze miał to samo zadanie.
- Boże. -  odpowiedział monotonnym głosem. Nie mogłam mu pomóc, więc tylko się uśmiechnęłam nad jego nieświadomością do co ważności tego dnia.
Lux siedziała w kącie pokoju z dwoma lalkami Barbie, którym zmieniała ubrania. Miałam nadzieję , że właśnie to jest powodem ich nagości.
- Nie lubisz dzieci? Są takie radosne. - uśmiechnęłam się do Lou.
-Są. -  westchnęła Lou gdy zobaczyła co robi Lux. - Wiem że każda matka tak mówi, ale one tak szybko rosną.
Przytaknęłam jej zgodnie. - Nie mogę uwierzyć, że Aiden ma już cztery lata.
- Lux ma sześć, a niedługo już siedem. Możesz w to uwierzyć?  Przynajmniej twoje nowe dziecko rośnie trochę wolniej, albo to tylko tak wygląda . Trudno to sobie wyobrazić – twoje dzieci - . Lou pracowała nad moimi powiekami bardzo ostrożnie gdy mówiła.
- Nie mam nic przeciwko bycia ostrzejszą jak tylko będziemy mieć znów malutkie dziecko. Tęsknię za pucułowatymi policzkami Aidena, jego malutkimi nóżkami i rączkami. -  Samo myślenie o tym napawa mnie podekscytowaniem i chęcią na posiadanie jeszcze jednego dziecka.
- Ja też za nimi tęsknię. -  wtrąciła się Eleanor.
- Ja też. -  powiedziała Ruth pomimo tego, że nie widziała Aidena jak niemowlaka.
- Zamknij się Ruth. -  Nicola zaśmiała się z siostry.
Pukanie do drzwi przeszkodziło mojemu dopiero rodzącemu się w gardle chichotowi. Wyszło to jednak na dobre, ponieważ Lou była właśnie w trakcie aplikowania eyelinera.
 - Kto tam? -  krzyknęła Danielle w kierunku drzwi.
- Trisha! - Słodki głos krzyczący z zewnątrz ogrzał moje serce.
- Wejdź!
Trisha założyła piękną beżową sukienkę sprawiała, że wyglądała  jak kobieta, której syn wychodzi za mąż. Wyraźnie widziałam uśmiech Zayna na jej ustach.
- Wyglądasz przepięknie, Trisha.- uśmiechnęła się Lou.
- Nie mam na sobie żadnego makijażu-  zaśmiała się. - Nie chcę wyjść na babcię, prawda? -  Trisha usiadła na jednym z krzeseł  i zaczęła nakładać sobie podkład na twarz.
- Wcale nie wyglądasz na babcię, zapewniam cię - Zapewniłam ją. - Jesteś absolutnie olśniewająca.
Trisha machnęła ręką, ale ja byłam wytrwała.
- Próbujesz powiedzieć, że Zayn nie jest piękny? On zawdzięcza ci połowę swojego wyglądu Trisho- naciskałam.
- Dobrze, dobrze. - powiedziała - Ale skupmy się na tobie, moja droga, to twój wyjątkowy dzień. Już teraz wyglądasz pięknie.
Uśmiechnęłam się - Dziękuję .
Lou  przeszła już do moich włosów, co nie potrwa długo. Przemiana moich prostych włosów w luźne loki.
- Jak radzi sobie Zayn ? Widziałaś się z nim?
Triska potrząsnęła głową -Wiedziałam, że wy dwoje będziecie pytać o siebie nawzajem.
- Myślę, że mogą poczuć, że to drugie jest zdenerwowane.- odezwała się w końcu Rita. Nie znała Ruth ani Nicoli, a Dani i El spotkała tylko kilka razy kiedy to była o wiele bardziej cicha.
- Zrób minę jak Posh Spice. -  mruknęła Lou. Zrobiłam to o co prosiła, starając się nie śmiać ponieważ wyglądałam jak idiotka w lustrze.
Więc  kiedy byłyśmy już umalowane i ubrane Lou obejrzała mnie dookoła by poprawić małe niedoskonałości podczas gdy Trisha zakładała mi welon.
Moje druhny były gotowe,  moment prawdy był co raz bliżej.
- Denerwujesz się? - zapytała Ruth.
Przewróciłam oczami  - Oczywiście, że tak. Dzięki za przypomnienie..
- Nie musisz być taka oziębła. -  zachichotała i poklepała mnie delikatnie po plecach.
- Wszystko będzie dobrze kochanie.
- Mamusiu? -  Mój ulubiony głos na całym świecie przyniósł chwilowy uśmiech na moją twarz. Obróciłam się by zobaczyć Aidena, gotowego w smokingu i wyżelowanych włosach.
- Tak kochanie?
Aiden zmarszczył nosek.  - Nie jestem już dzieckiem, jestem dużym chłopcem.
- Przepraszam kochanie, masz rację. Już nie jesteś dzieckiem. Zgodziłam się z nim powstrzymując chichot.
- Czy dziś w końcu poślubisz tatę? zapytał.
Sięgając do niego, wygładzając jego włosy odpowiedziałam. - Tak. Dziś po tym przejdziesz dróżką, będę szła za Tobą i poślubię tatę.”
- I potem będziesz mogła mieć dziecko?
Bardzo zapragnęłam popłakać. Oczywiście cały makijaż Lou na twarzy powstrzymywał mnie.
- Tak, Aid. Wszyscy będziemy mieć nowe dziecko.

PERSPEKTYWA ZAYNA

Przyjechali wszyscy goście.
Cała moja rodzina siedziała po mojej stronie jak i kilkoro przyjaciół i współpracowników jak Simon Cowell i Savaan Kotecha.
Po stronie Eve było kilkoro członków jej rodziny jak rodzice Liama, kuzyni, ludzie których wciąż lubiła i czułą się zobowiązana zaprosić. Ona ma wielu przyjaciół i ludzi którzy odegrali w jej życiu jakąś rolę siedzących tam by je wesprzeć.
Nas.
Ceremonia zaczęła się o czasie, słońce świeciło na piękny ogród. Plusk fontanny sprawił że zachciało mi się do toalety, ale na szczęście harfa trochę zagłuszyła go trochę.
Stałem przed ołtarzem i podskakiwałem na palcach z nerwów. Pomachałem dyskretnie do paru osób gdy moja siostra zapalała świece.
Moi rodzice promienieli w pierwszym rzędzie, moje siostry dołączyły do nich później.
Pierwsi ludzie którzy się pojawili się w alejce szli straszliwie wolno. Chciałem już zobaczyć Eve.
Do czasu gdy miałem chłopaków przy boku i dziewczyny po stronie Eve byłem nerwowym wrakiem. Nic nie mogło przygotować mnie na tę chwilę.
Wszyscy zebrani wstali i rozbłysły aparaty by mogli zobaczyć miłość mojego życia przede mną. Jej ramię przy ramieniu Liama, długa biała sukienka która pasowała na nią jak rękawiczka spływająca w dół i dookoła niej, perfekcyjne włosy i odpowiedni makijaż.
Kiedy spojrzałem jej w oczy moje serce podskoczyło trochę.  I nie mogłem nawet myśleć jak to wszystko jest stereotypowe.
Eve była moim pięknym, słodkim, perfekcyjnym, niezwykłym aniołem.
Ktoś trącił mój łokieć, ale moje oczy były przylepione do mojej panny młodej. Wyglądał jakby miała łzy w oczach kiedy szła alejką. Nikt nie sprawi że odwróci się ode mnie.  Jej wzrok był przykuty do mojego.
Jak tylko przybyła do mnie przed ołtarz ceremonia się rozpoczęła. By być szczerym wszystko był dla mnie trochę rozmyte co cały czas zatracałem się w fascynującym spojrzeniu mojej dziewczyny.
Oczywiście musiałem otrząsnąć się kiedy przyszedł czas by powiedzieć nasze przysięgi.
Pisałem moją przez dłuższy czas by zdecydować w końcu że nie jest to wystarczająco dobre jak tylko skończyłem.
Eve i ja złączyliśmy dłonie, moja rodzina i przyjaciele jako następni.
- Eve poznaliśmy się w okropnej sytuacji. Nie miałaś nikogo kto byłby ojcem dla twoich dzieci a ja utknąłem w emocjonalnej koleinie szukając czegoś co sprawi , że będę szczęśliwy. I pojawiłaś się ty, to czego właśnie potrzebowałem. Pamiętam jak całkowicie rzuciłem palenie ze względu na dziecko i dla ciebie.  To była miłość. Masz w sobie tyle pięknych rzeczy w sobie, że mógłbym je wymieniać przez wieki, ale powiem tylko to. Według mnie jesteś idealna w każdy możliwy sposób. Przez bardzo długi czas wyobrażałem sobie poślubienie cię i naszą przyszłość. Nie mogłem wyobrazić sobie niespędzenia z tobą reszty życia. Zawsze będę cię kochał. Zawsze. Nie ważne co się stanie, przez dobre i złe czasy, nawet jeśli przestaniesz mnie kochać będziesz jedyną która będzie miała klucz do mojego serca.
Krótki oddech był całym czasem jaki miałem zanim Eve zaczęła swoją przemowę.
Sposób w jaki zaczerpnęła oddechu i moment gdy patrzyła mi prosto w oczy sprawił że czułem się jakby było nas tylko dwoje w tym pięknym ogrodzie.
- Zayn, jesteś moją skałą. Ojcem moich dzieci, moim aniołem stróżem, przyczyną dla której nie jestem w złym miejscu mojego życia. Z twoją życzliwością, cierpliwością, chęcią podążania za mną i twoją miłością stworzyłeś osobę jaką jestem dzisiaj. Bez ciebie byłabym złamanym sercem . Nie mogłabym ci odwdzięczyć się za te wszystkie rzeczy jakie zrobiłeś dla mnie i dla Aidena. Rozpoczyna się nowy rozdział w naszym życiu, gdzie powiększymy naszą rodzinę i przejdziemy przez różne procesy i zmartwienia jako para małżonków.  Jestem gotowa się Tobą zaopiekować , kłócić się o głupie rzeczy, budzić się koło ciebie przez resztę mojego życia i oczywiście kochać cię.
Ksiądz wygłosił tradycyjne przysięgi  i jak tylko wypowiedzieliśmy nasze „Tak” usłyszałem słowa na które chciałem usłyszeć przez cały dzień.
- Teraz możesz pocałować pannę młodą

 No to mamy nasz wymarzony rozdział! Dziękuję za pomoc w tłumaczeniu tego rozdziału Monice (Yokicie, która wraca do nas) i Marcelinie, która być może do nas dołączy. Byłam zmuszona prosić o pomoc, gdyż strasznie się rozchorowałam, a rozdział który miałam już przetłumaczony prawie w całości, zniknął, przepadł i kto wie co się z nim stało. ( tak niezdara ze mnie xdd)
Następny rozdział: 16.11

środa, 22 października 2014

Rozdział 14 ^

Z tygodniem przed ślubem, opieką nad czteroletnim chłopcem, mnóstwem przyjaciół i rodziny stale dookoła, dbaniem o psa i paparazzi obserwującymi każdy nasz ruch, Zayn i ja radziliśmy sobie całkiem dobrze.
Wszystko było zaplanowane i gotowe do zrealizowania, co było wielką ulgą, choć tak naprawdę nie zmniejszyło to stresu jaki odczuwałam.
Rodzina Zayn'a zatrzymała się u nas w domu, więc musiałam być dla nich przykładną gospodynią, robiąc rzeczy, które zwykle robi każda mama. Oczywiście Trisha była bardzo pomocna, tak jak inni, ale było dla mnie tego wszystkiego trochę za dużo.
Kiedy krzątałam się na drugim końcu domu, aby przynieść dla Aiden'a soczek z kuchni, zostałam zatrzymana przez parę ramion, które oplotły mnie wokół bioder, by mocno przytrzymać w miejscu. Odwracając głowę z pełnym frustracji grymasem, ujrzałam przed sobą mojego przyszłego męża.
- Zayn, muszę przynieść... - przerwałam w połowie zdania przez jego rękę zakrywającą moje usta.
- Zatrzymaj się na sekundę, okay? - jego miodowe oczy spojrzały w moje i w końcu się zrelaksowałam. Głęboko wdychałam i wydychałam powietrze czekając aż dokończy.
- Wiem, że w tej chwili jesteś pod wpływem dużego stresu, ale proszę, uspokój się. Zatrzymaj się i powąchaj róże. - Nagle znikąd wyciągnął bukiet róż i wręczył mi go.
Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Mógłbyś być bardziej tandetny?
- Uh, nie, nie sądzę, że mógłbym. - Zayn wydawał się rzeczywiście to rozważać, co wywołało u mnie chichot.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałam, zanim podarowałam mu małego buziaka.
Doceniałam jego gest, ale fakt, że musiałam znaleźć wazon na róże, było kolejną rzeczą dodaną do mojej listy. Skoro już o tym mowa, miałam przynieść Aiden'owi soczek. Kiedy miałam już odejść, po raz kolejny zostałam zatrzymana.
- Gdzie idziesz? - Zayn lekko zmarszczył brwi.
- Wziąć sok dla Aiden'a, po czym zanieść go do jego pokoju. Następnie muszę sprawdzić czy twoi rodzice czegoś nie potrzebują, a potem siostry. Muszę też posprzątać i znaleźć wazon dla tych cudownych kwiatów, które mój przystojny narzeczony właśnie mi podarował.
- Dlaczego się nie zrelaksujesz i nie pozwolisz zrobić mi tego wszystkiego? - zapytał.
Wywróciłam oczami.
- Ponieważ jesteś Zayn'em i powinieneś stać tam gdzie światła oświetlają cię najlepiej i ładnie wyglądać.
- Odwal się. - wymamrotał, a potem odszedł.
- Ej! Ja żartowałam! - krzyknęłam za nim. To byłoby absolutnym kłamstwem, gdybym powiedziała, że on nie jest pożyteczny.
Zamiast pogoni za moim dramatycznym narzeczonym, kontynuowałam to co robiłam wcześniej, czyli zaniosłam Aiden'owi soczek z lodówki, kiedy sprawdziłam, czy Malikowie nie niczego potrzebują (którzy twierdzili, że nie), wróciłam do Aiden'a, który układał puzzle w swoim pokoju,
- Tu jesteś kochanie - powiedziałam, kiedy wzięłam jego kubek niekapek.*
- Dziękuję - odpowiedział lekceważąco, co spowodowało u mnie potrząśniecie głową. Czymś co martwiło mnie, było to, że bawił się sam. Nie chcę, żeby dorastał bez przyjaciół tak jak ja.
- Aid, dlaczego nie chcesz się pobawić z ciociami?
- Chcę sam ułożyć puzzle - powiedział buntowniczo.
Zmarszczyłam brwi.
- Co się stanie, kiedy będziesz miał małego brata, albo siostrę i nie będziesz mógł być sam przez większość czasu?
Aiden nie wydawał się polubić za bardzo tego pomysłu, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej, dopóki się nie odezwał.
- Jeżeli będę miał brata albo siostrę, nigdy nie będę chciał być sam.
Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam.
- Mogę wysłać tu Alfi'ego, aby dotrzymał ci towarzystwa?
- Okay. - zgodził się, skupiając oczy na puzzlach. Kocham sposób w jaki jego włosy zaczęły się kręcić, kiedy zaczął dorastać. Czekamy na noc przed ślubem, żeby obciąć jego włosy, więc będą świeżo ścięte.
Co za zwariowana rzecz, aby móc powiedzieć, że w ciągu tygodnia będę zamężna? Za 6 dni będzie próbna kolacja, za 7 dni będzie wesele, a za 8 dni Zayn i ja będziemy na naszym miesiącu miodowym, podczas gdy Aiden i Alfie zostaną na tydzień u Danielle i Liam'a.
Jeżeli zatrzymałbyś mnie 5 lat temu i powiedział, że tak będzie wyglądało moje życie, wyśmiałabym cię.
*6 dni później*
- Witam wszystkich, chciałabym podziękować wam za przyjście na naszą próbną kolację i za bycie częścią ślubnej ceremonii. Każdy z was wiele znaczy dla Zayn'a i dla mnie, więc fakt, że jesteście tutaj wszyscy razem w tak wyjątkowym momencie w naszym życiu, znaczy dla nas wiele. - uśmiechnęłam się słodko i usiadłam z powrotem po mojej krótkiej przemowie. Wszyscy nasi bliscy znajomi i rodzina siedzieli przy długim stole na próbnej kolacji. Zayn i ja siedzieliśmy na końcu jednej strony z Aiden'em, a rodzice Zayn'a usiedli na końcu drugiej strony. 
Siedzenie przy stole z moimi drogimi przyjaciółmi i rodziną, wraz z Zayn'em, było więcej niż wyjątkowe. To było surrealistyczne. Miałam na sobie piękną brzoskwiniową sukienkę, która wydawała się być stworzona specjalnie dla mnie podczas gdy Zayn i Aiden mieli dopasowane garnitury.
Chłopcy rozsiedli się na swoich miejscach ze znajomymi, dziewczynami lub żonami. Również moje kochane druhny były tam w pięknych sukienkach.
Restauracja była prywatna, piękna, a jedzenie było przepyszne. Oczywiście latały helikoptery nad nami bez jakiejkolwiek subtelności, ale nawet to nie mogło zrujnować mojego błogiego spokoju.
Notka dla siebie: Trisha zaplanowała wszystko co powinno zostać zaplanowane. Ona zaaranżowała harfistkę żeby przyszła I grała w tle. To było niebiańskie, a kiedy podano jedzenie, na każdym talerzu były literki "Z" i "E". Zapewne, wykonanie ich było bardzo trudne. 
- Możesz uwierzyć, że to się dzieje? - Zayn zapytał z miejsca obok mnie. Musiał mówić blisko mojego ucha, ponieważ wszyscy byli głośno. Szczególnie Aiden, który wrzeszczał do wujka Niall'a, aby podał mu sól. 
Obróciłam moją głowę. 
- Nie. Nie jestem jeszcze do końca pewna, czy jesteś prawdziwy. - słaby rumieniec pojawił się na policzkach Zayn'a. Zauważyłam to dlatego, że większość mojego czasu spędziłam na wpatrywaniu się w jego twarz.
- Zgadnij co się będzie działo jutro. - uśmiechnęłam się podniecona.
- Hmmm. - Zayn grał głupiego - Co?
- Ja zostanę twoją żoną, a ty moim mężem. Tak jak zawsze chcieliśmy. 
Zayn dał mi eskimoskiego całusa, pocierają naszymi nosami o siebie w nieco dziwny, ale uroczy sposób.

- W końcu. 


W imieniu wszystkich autorek: Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji i przepraszamy za nią, ale mam nadzieję że wszyscy wiecie, że opóźnienie nie pojawiło się z powodu lenistwa. 
Druga sprawa, dziękujemy wszystkim czytelniczkom, które nas zrozumiały i szczerze, nie spodziewałyśmy się, że będzie to potrzebne, BRONIŁY NAS!
Widziałyśmy wszystkie komentarze pod ostatnim postem i naprawdę nie wiemy co mamy myśleć. Rozważałyśmy naprawdę wiele opcji, ale jako, że nie chciałybyśmy zranić żadnych wiernych czytelników, wiele z nich nie wejdzie w życie na 100 %. Jednakże, pojawiły się także takie, które były stały się całkiem realne. 
Nie spodziewałyśmy się także, tylu ordynarnych słów z waszej strony. Rozumiemy, wyrażanie swojego zdania, to to co nam potrzebne, ale może nie w taki sposób. I na pewno nie w takiej sytuacji.
A jeśli ktoś pisze, że jeśli mamy się spóźniać, to lepiej żebyśmy w ogóle nie tłumaczyły, to po prostu niech czyta oryginał i tu nie zagląda, skoro u nie przeszkadza czytanie w języku angielskim, i uważa, że nie powinnyśmy tłumaczyć. Także, praktycznie żadne z ludzi, którzy nas obrażali i po nas pojeździły, nie podpisali się pod tym. I tu kieruję zdanie, skoro chcesz kogoś nazwyzywać i wyrazić swoje zdanie w ten sposób, to miej trochę odwagi, żeby się pod tym podpisać.
Dlatego zastanawiałyśmy się nad zablokowaniem anonimowych komentarzy.
Wracając, jeśli uważasz, że to tłumaczenie nie jest ci potrzebne, lub ci przeszkadza, to po prostu nie czytaj tego.
Teraz, co do dat dodawania rozdziałów. Też naczytałyśmy się, jak to długo musicie czekać, że tyle nie powinno być itd. Ale przypominam wam, że to jest nasza dobra wolna wola, i nie możemy zawalać szkoły. A nie chodzimy do podstawówki czy 1 gimnazjum, gdzie jeszcze nie ma tyle roboty. Po drugie, oryginał nie jest jeszcze skończony, a rozdziały dodawane są co 3-4 miesiące. Także, głównym powodem takiej, a nie innej daty, jest to, że jeśli szybko przetłumaczymy rozdziały które są, to jeśli będziemy na bieżąco, będziecie musiały czekać na nowy najkrócej 6 razy więcej niż na normalny, i teraz lojalnie o tym uprzedzam. 
Jeśli spodziewacie się, że teksty typu, "cholernie mnie wkurwiacie", "pozdrawiam środkowym palcem", "zachowujecie się jak pierdolone dzieciaki", jak tak tłumaczycie, to lepiej nie tłumaczcie w ogóle" itp. przyspieszą naszą pracę lub pomogą, to się grubo mylicie. Takie rzeczy tylko zniechęcają, odechciewa się robić czegokolwiek dla takich osób. Zamienia to naszą wolną wolę, naszą przyjemność jaką czerpiemy z tłumaczenia, z waszych komentarzy, kiedy razem ekscytujemy się co będzie dalej w beznadziejny obowiązek, który trzeba odbębnić na odwal się, bo trzeba. 
W którymś momencie, zastanawiałyśmy się także nad kompletnym zawieszeniem bloga, bo aż się odechciewało, kiedy czytałyśmy komentarze. 
Ale zastanawiałyśmy się też nad zrobieniem tutaj zaproszeń, tzn. blog na zaproszenie. Wiedziałybyśmy, że tłumaczymy dla osób, które to czytają i chcą to czytać. Ten pomysł nie upadł, dlatego proszę, żeby każdy kto takowe zaproszenie chciałby dostać, skomentował najbliższe rozdziały. Nie mówimy, że ten pomysł wejdzie, ale jest taka możliwość. Jeśli ktoś nie miałby konta na bloggerze, to wtedy miałybyście szansę napisać na nasze tt i byśmy to razem załatwiły :) 
Co do opóźnienia. Nadal mamy zupełnie nową w tłumaczeniu współautorkę, której jeszcze trzeba pomagać czy doradzać. Zrozumcie też ją, bo bądź co bądź, Growth wcale nie jest pisane najprostszym językiem.
Reasumując, jeszcze raz dziękujemy wszystkim czytelnikom, którzy nas rozumieją, wspierają i bronią przed tzw "hejterami". Proszę, aby większość z was nie brała tego tekstu do siebie, bo szczerze mówiąc, skierowany jest on zwłaszcza do hejterów. Także jeszcze raz dziękujemy, i tych wiernych czytelników mocno ściskamy!
czarna7312 ( w porozumieniu z SusanCoffe i KlaudiaKusa)

+taka miła wiadomość, przyjęłyśmy betę, do korekty rozdziałów!!
+ rozdział tłumaczyła KlaudiaKusa!

niedziela, 5 października 2014

WAŻNE!!!

Tak więc po długich przemyśleniach postanowiłyśmy z dziewczynami, wykorzystać radę jednej z czytelniczek (bardzo szkoda, że wysłana był z anonima i nie podpisana) i ustalamy daty publikowania rozdziałów.
Także rozdziały będą się pojawiać co dwa tygodnie w niedzielę.
Mam nadzieję, że to nie jest jednak dla was zbyt długo, a przynajmniej teraz bd pewne, kiedy rozdział będzie dodany. 
Jeśli będziemy planować jakieś opóźnienie, dowiecie się tego na naszych twitterach ( zakładka "kontakt"). Będziemy wszystkie trzy wrzucać informację, że rozdział będzie opóźniony, bez względu na to, która z dziewczyn miała go przetłumaczyć. Aczkolwiek będziemy się starać, żeby tych opóźnień nie było :) 
Pod każdym rozdziałem będziemy informować kiedy kolejny, bo wiem, że sporo czytelników nie czyta notek, tak jak i tą tutaj informację :)
Mam nadzieję że taki tryb będzie nam wszystkim pasował. :)
PLUS: Jeśli ktoś ma jakieś rady czy uwagi, to naprawdę możecie nam je napisać, nie gryziemy :)
2PLUS: Jeśli nadal mamy wśród czytelniczek, chętnych do pomocy w tłumaczeniu, nadal możecie się zgłaszać na mojego maila: nczarnecka24@gmail.com
W razie jakiś pytań, ask lub twitter @czarna7312 (ta sama nazwa :P)

Rozdział 13

PERSPEKTYWA EVE

- Eve, kochana, przepraszam, ale potrzebuję cię na kilka minut. - Mama Zayna Trisha przeprosiła mnie, kiedy odciągnęła mnie od Doniya'i, gdy zmierzałyśmy do salonu. 
- W porządku. - Zapewniłam Trisha'ę z uśmiechem, podążyłam za nią do jadalni, gdzie leżało mnóstwo papierów, gazet, karteczek samoprzylepnych oraz wyselekcjonowanych zdjęć. Nalegała na zaplanowanie ślubu i chciała mieć pewność, że to było dokładnie tym czego Zayn i ja chcieliśmy, uważałam to za bardzo miłe. 
Zayn, Aiden i ja planowaliśmy zostać w Bradford na dwa tygodnie, żeby dokonać ostatnich decyzji i zapiać wszystko an ostatni guzik.  A po za tym miałam okazję ponownie zobaczyć uroczą rodzinę Zayna. Waliyha i Safaa dużo podrosły od czasu, kiedy widziałam je po raz ostatni, obydwie są przepięknymi młodymi pannami.
- Dos siedzenia możemy wybrać standardowo krzesła lub ławki. W obu przypadkach będzie to dobrze wyglądać, jednak zastanawiam się co ty byś wolała. - Trisha zaprezentowała mi obie opcje na Printerest*. Jeśli mam być szczera, obydwa pomysły mi się podobały i tak naprawdę nie miało to dla mnie większego znaczenia, dlatego wybrałam jedno przypadkowo. 
Spędziłam ostatnie miesiące na podejmowaniu decyzji takich jak ta. Decyzji, które nie maja za wiele opcji, prawdę mówiąc. Ale to wciąż był proces, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie zostało wiele czasu do ślubu, który miał się odbyć w maju.
- Myślę, że powinniśmy wybrać krzesła. Goście będą mieli się na czym oprzeć. - Zadecydowałam.
Trisha zapisała to i posłała mi prawie smutny uśmiech. Podczas całego planowania była trochę rozemocjonowana, ale rozumiałam to w stu procentach. Zayn był jej pierwszym dzieckiem, które brało ślub i ten ślub był bardzo specjalny. 
- Dziękuję ci tak bardzo za zrobienie tego dla nas. Za być wspaniałą matką dla Zayna i dla mnie również. - Pochyliłam się by ją uścisnąć, na co od razu zareagowała, ściskając mnie mocniej. 
- Jestem taka wdzięczna, że mój chłopiec znalazł ciebie. - Przez samo brzmienie jej głosu mogłam stwierdzić, że miała łzy w oczach. - Byłam trochę zmartwiona, że Zayn nigdy się nie ustatkuje, a spójrz tylko na niego teraz. 
Przytaknęłam. - Również się cieszę, że znaleźliśmy siebie. Nie wiem gdzie byłabym bez niego.
- A on nie wie gdzie by był bez ciebie. - Zachrypnięty głos odezwał się za moimi plecami, zanim poczułam parę ramion owijających się wokół mojej tali i policzek na moim ramieniu. 
- Hej kochanie. - Przywitałam Zayna, odwracając głowę by pocałować jego policzek pokryty zarostem. Pachniał wodą świeżą kolońską,a jego włosy były wilgotne, co oznaczało, że właśnie skończył brać prysznic. 
- Dzień dobry piękna. - Zayn wymamrotał w odpowiedzi.
- Właściwie, to dobre popołudnie. - Trisha poprawiła go ze śmiechem. Obudziłam się Aidenem wcześnie rano i zadecydowałam, że Zayn zasługuje na to by pospać tak długo jak chciał. Nie było dużą niespodzianką, że spał aż do czasu obiadu, zwłaszcza, że wygłupialiśmy się się trochę zeszłej nocy.
Wywracając oczy, odszedł ode mnie i skierował się w stronę swojej matki, żeby ją również ucisnąć i pocałować.  Patrzenie na Zayna i jego mamę sprawiło, że się uśmiechnęłam, mając nadzieję, że w przyszłości będziemy z Aidenem zachowywać się tak samo,
- Więc mamy już załatwione miejsce, datę, sukienkę i smoking, katering, dekoracje oraz listę prezentów. Teraz muszę już tylko wesele i podróż poślubną. - Trisha powiedziała nam. To szalone, że aż tyle już zostało zrobione,
Najbardziej interesującym doświadczeniem był wybór sukni ślubnej oraz sukien dla druhen. Wybrałam piękne lawendowe suknie dla nich, były proste, bez ramiączek i każda wyglądała w niej inaczej. Moja sukienka miała syreni ogon** z lekkim haftem na nim. Zdecydowałam, że to wciąż będzie wyglądać prosto.
Kolejną rzeczą, którą musieliśmy z Zaynem wybrać były rzeczy, które chcieliśmy dostać w prezencie.
Zayn właściwie wybierał wszystko tylko dlatego, że ubzdurał sobie, że dla niego żenujące jest to, że ja wybierałam rzeczy które są nam tak naprawdę potrzebne,  Odkąd mieszkamy razem nie było ich wiele, naprawdę.
Minęły miesiące na planowaniu i tylko miesiąc do ślubu, nie mogłam być bardziej szczęśliwa.
Aiden dobrze bawił się ze swoimi pięknymi ciotkami, Zayn miło spędzał czas ze swoimi rodzicami i siostrami, a ja ubóstwiałam patrzeć na to,
Mówiąc o Aidenie, musiał usłyszeć głos Zayna z innego pokoju, bo popędził by uścisnąć swojego tatę.
- Tatusiu! - krzyknął.
Zayn natychmiast zgarnął go w swoje ramiona i ścisnął go mocniej, tak jak miał to w zwyczaju. Moje serce rosło, kiedy widziałam ich szczere uśmiechy z dużą dozą miłości.
- Dużo śpisz. - Aiden zachichotał, kiedy tylko Zayn odstawił go na podłogę.
Podburzając włosy synka, Zayn odpowiedział z uśmiechem.- Twoja mamusia nie pozwoliła mi spać zeszłej nocy.
Trisha zakrztusiła się lekko, zaskoczona wypowiedzią Zayna, on natomiast mrugnął do mnie zaczepnie
- Kochanie, dlaczego nie pójdziesz pobawić się ze swoimi ciotkami? - popchnęłam Aidena lekko w stronę korytarza i posłałam mojemu narzeczonemu znaczące spojrzenie.
- Serio? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- to prawda. - wzruszył ramionami.
Trisha odchrząknęła przypominając nam, ze wciąż jest w pokoju i nie chce za wielu informacji z naszej nocy. - Wiecie, ze byłabym zachwycona kolejnym wnukiem, naprawdę byłaby, ale nie chcę o tym słuchać.
Zayn zaśmiał się ze swojej sfrustrowanej matki, a ja zaczerwieniłam się ze wstydu. Co do cholery miałam niby powiedzieć?
- Em, lepiej pójdę sprawdzić, czy mój bagaż wciąż jest na swoim miejscu. - Moja wymówka była całkowicie do bani. Dzieci, to właśnie się dzieje z ludźmi kiedy nie idą na studia,
Słyszałam śmiech Trisha'i i Zayna, kiedy popędziłam po schodach do pokoju Zayna, rzuciłam się na łóżko w zupełnym, poniżeniu. Nie chodziło tylko o to, że Zayn otwarcie powiedział swojej matce co robiliśmy zeszłej nocy, ale również o to, że powiedziałam najgłupszą rzecz na świecie.
Nawet nie minutę później usłyszałam drzwi otwierające się za mną.
- Kochanie... - Zayn ucichł. Mogłam poczuć jak siada na skraju łóżka obok miejsca na którym leżałam na brzuchu. Położył swoją rękę na moich plecach, pocierał je starając się mnie uspokoić. - Co się stało?
- Jestem taka zażenowana. Jak mogłeś powiedzieć swojej matce coś takiego?
 Westchnął. - Ona nie ma z tym problemu. Obiecuję, może jest trochę zaniepokojona, ale wszystko jest okej,
- To nie znaczy, że nie zostałam upokorzona. - odparłam.
Kolejne westchniecie.
- Przepraszam. Chciałbym cofnąć czas i nic takiego nie powiedzieć, ale to się już stało, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Możemy po prostu pójść na przód? - Przeprosiny Zayna zawsze były uzasadnione i w stu procentach szczere.
- W takim razie odwróć moja uwagę od tego. - Odwróciłam się na plecy, więc mogłam zobaczyć jego zachwycającą twarz, rozpromieniona dla mnie.
Zagryzł swoją wargę, przesuwając palcami po moich ustach. - Bierzemy ślub wkrótce. Wszystko zaczyna być an swoim miejscu, będziemy mieć piękną rodzinę i piękne życie razem. Jak to brzmi?
- Idealnie. - wyszczerzyłam się na samą myśl o tym.
- Więc istnieje coś takiego jak idealność. - Zayn zauważył.
- Dziecięce kupki.  Zawsze musi być coś przerażającego. - zaśmiałam się, ale również skrzywiłam, jakbym mogła poczuć brudną pieluchę Aidena i dziękowałam bogu, że umiał korzystać z nocnika.
Zayn zmarszczył swój nos, najwyraźniej miał te same myśli co ja.
- To prawda, ale po za tym będzie idealnie. Tylko ja, ty, Aiden, Alfie i nasze nowe dziecko.
Za każdym razem gdy dziecko zostało wspomniane i nie mogłam nic poradzić i się uśmiechałam od ucha do ucha. Wiedziałam, że dziecko było wszystkim czego nam brakowało.
- Wróćmy na dół, okej? Chcę zobaczyć, czy dziewczynki dobrze radzą sobie z Aid. - powiedziałam do Zayna.
Zgodził się ze mną i pomógł wstać an własne nogi, zanim skierowaliśmy się na dół do reszty rodziny.
Trisha była wciąż skoncentrowana na weselnych planach, telefon był umiejscowiony pomiędzy jej policzkiem, a ramieniem, kiedy zapisywała coś an skrawku papieru. Yaser wyszedł ze swojego biura i siedział obok niej cierpliwie.
W innym pokoju dziewczyny bawiły się z Aidenem. Jak tylko zobaczyłam mikrofon w rękach Safaa'y wiedziałam, że urządzili sobie karaoke. Aiden robił to już kilka razy wcześniej z nimi i uwielbiał to. Safaa śpiewała piosnkę Beyonce, przedrzeźniając jej głos, kiedy słowa ukazywały się na ekranie.
- Cześć ludzi. - uśmiechnęłam się, kiedy usiedliśmy żeby popatrzeć.
- Mamusiu bawimy się w karaoke i Waliyha powiedziała, że śpiewam tak dobrze jak tatuś. - Aiden skakał z radości przede mną, jakby zrobił to każdy czterolatek, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem pewna, że jesteś tak dobry jak tatuś. - zgodziłam się, patrząc na Zayna z uśmieszkiem.- Powinniście razem zaśpiewać piosenkę.
- Yeah! Tatusiu mógłbyś ze mną zaśpiewać? Proszę? - Nasz syn złączył swe rączki w błagalnym geście, żeby podkreślić swoją prośbę, a Zayn przyodział ogromny uśmiech. Nie miałam za wiele okazji by posłuchać śpiewu Aidena, więc będzie to dla mnie czysta przyjemność.
Safaa podała mikrofon Zaynowi, a Aiden wdrapał się na kanapę pomiędzy mnie i Zayan. Znalezienie piosenki, którą oboje znali było trudne, ale w końcu się udało i była ona idealna.
Can't Help Falling in Love, Elvisa Presleya była jedną z moich ulubionych piosenek, co oznaczało, ze zarówno Aiden, jak i Zayn znali ją.
Znajoma melodia zaczęła lecieć zdecydował wziąć mikrofon pierwszy.
-  Wise men say, only fools rush in. But I can't help falling in love with you. - śpiewał to w taki sposób, że w moich oczach pojawiły się łzy. Oczywiście nie był tak dobry jak Zayn, ale włożył w to tyle serca, że to było dla mnie takie wzruszające.
- Shall I stay? Would it be a sin? If I can't help falling in love with you. - Zayn zaśpiewał kolejną część z łatwością i płynnością. W tym czasie jego rodzice również przyszli posłuchać piosenki.
- Like a river flows surely to the sea, oh darling so it goes. Some things are meant to be. - zaśpiewali razem z mikrofonem oczywiście blokowanym przez mojego kochanego synka.
- So take my hand. - Aiden zaśpiewał sam, następnie przesunął mikrofon pod twarz Zayna, więc on mógł zaśpiewać.
-  And take my whole life too. 
- Cos I can;t help falling in love with you.***
Moje oczy natrafiły na spojrzenie Zayna, który patrzył prosto na mnie cały czas. Tandetnie lub nie, ale kochałam to.
Zostało jeszcze tylko odrobinę czasu, aby nasze życie stało się prawie idealne.



***

* Printerest - serwis przeznaczony do zbierania materiałów wizualnych.
** suknia zwężana u góry, w okolicach pośladków i bioder, która jakoś w połowie ud zaczyna się rozszerzać.
*** tłumaczenie piosenki znajdziecie na tekstowo.pl

***


Hej ludzie, dawno się nie widzieliśmy. ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, wszelkie błędy piszcie w komentarzach. Wybiera się ktoś na koncert the 1975 w Warszawie? I CZY KOMUŚ JESZCZE UDAŁO SIĘ KUPIĆ BILETY NA KONCERT EDA NA GC? NIE PAMIĘTAM KIEDY OSTATNI RAZ SIĘ TAK BARDZO CIESZYŁAM.FJDSFGDFG Z KIM SIĘ WIDZĘ? :D

środa, 17 września 2014

Rozdział 12

Nie będę się tłumaczyć, bo wyszłaby mi notka dłuższa niż sam rozdział, więc wybaczcie że nie powiem co spowodowało tak długą przerwę ( zapewniam, że nie lenistwo, choć rozumiem, że możecie tak pomyśleć) , ale mam nadzieję że mi wybaczycie :) + jeśli komuś nie pasuje sposób tłumaczenia, lub myślisz że jakieś frazy zostały źle przetłumaczone lub zauważyłeś/aś błąd lub masz inny, może lepszy pomysł jak ująć daną frazę w słowa to napiszcie to proszę w komentarzach zamiast wypisywania tego nie wiadomo gdzie, z góry, dzięki :*

PERSPEKTYWA EVE

Wolno wypuściłam powietrze, stając naprzeciwko rodziców. Nie pozwoliłam niczego po sobie poznać, nie ukazywałam emocji.
- Cześć. - odpowiedziałam, powtarzając słowa matki.
To był moment, w którym nikt nie bardzo wie, co powiedzieć, więc wykorzystałam to, by powiedzieć, to co musiałam.
- Popatrzcie, przyszłam tu tylko po to, by powiedzieć wam, byście trzymali się z daleka ode mnie, mojego narzeczonego i mojego syna. Jeśli macie z tym problem, naprawdę, nie obchodzi mnie to, więc uszanujcie to i nie zbliżajcie się. Nie chcę was widzieć, słyszeć, lub być niedaleko was. 
Zaczełam odwracać się na swoich szpilkach, żeby odejść, kiedy usłyszałam próbującą mnie zatrzymać mamę.
- Eve..
Odwróciłam się ponownie i warknęłam na kobietę bez serca.
- Nie! To wy podjęliście decyzję, żeby mnie wyrzucić lata temu i nie zamierzam pozwolić wam przebywać wśród ludzi których kocham i nie będę torturować samej siebie, pozwalając wam przebywać ze mną. Potrzebowałam was obojga, a wszystko co zrobiliście, to wyrzuciliście mnie na bruk. Zdajecie sobie sprawę, że porzuciliście siedemnastoletnią dziewczynę, która właśnie się dowiedziała że jest w ciąży? Nie miałam gdzie pójść. Kto wie, jakie życie mógł mieć mój syn! Nie było was , ale na szczęście ktoś był. Nie robi z was to choćby trochę mniej gównianych i beznadziejnych rodziców. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Patrzyłam na stojących rodziców z wypisanym poczuciem winy na twarzy. Może to było tylko kilka nowych zmarszczek, lub lekko posiwiałe włosy, ale wyglądali na znacznie bardziej zestresowanych niż wtedy. 
Patrzenie na nich, bolało, dlatego otarłam łzy i zostawiłam im te słowa do przemyślenia. Nie zostało mi już nic więcej do powiedzenia, i byłam mniej niż niezainteresowana tym, co oni mogli powiedzieć mnie.
Odwracając się ponownie, odeszłam od nich. Poczułam jak z moich barków znika ogromny ciężar. Ten który ulokował się am 5 lat temu. Nie byłam pewna gdzie zmierzam, wszędzie było mnóstwo ludzi. Minęły jakby lata, dopóki nie odnalazłam twarzy za którą tęskniłam. Byli ludzie siedzący na swoich miejscach przy stołach, tańczących lub chodzących bez większego celu jak ja. Jednym z nich, była osoba której szukałam. 
- Eve. - Zayn odetchnął z ulgą. - Poszedłem do toalety i dowiedziałem się że rozmawiałaś z rodzicami i nie mogłem cię znaleźć. 
- Tutaj jestem. - posłałam mu delikatny uśmiech, mimo że na mojej twarzy nadal były ślady łez. 
- Wszystko w porządku? - spytał biorąc moją twarz w swoje dłonie i ścierając mi łzy z polików za pomocą kciuków. Jego oczy płonęły troską.
- Zajęłam się tym. - pokiwałam głową. 
- Co im powiedziałaś? - wiedziałam że starał się chodzić na paluszkach kiedy wypływał temat moich rodziców, ale to wyraźnie go ciekawiło. 
- Jeśli musisz wiedzieć - westchnęłam - W zasadzie to wyłożyłam karty na stół i odeszłam zanim mogli to zniszczyć. 
Natychmiastowo zostałam wciągnięta w mocny uścisk, promieniujący miłością. Zayn nie musiał nawet mówić "kocham cię" by to powiedzieć. Przyjęcie trwało już około godziny, jedzenie podano, tancerze tańczyli, tort został pokrojony i nadszedł czas na przemowy*.
Andy wybrał humor, rozbawiając gości. Przemowa Sarah była bardziej słodka i prosta. Danielle uśmiechała się na to wszystko. Jeszcze kilka osób zdążyło, zanim Liam zdecydował się powiedzieć parę słów. 
- Chciałem po prostu podziękować wszystkim którzy przyszli, by spędzić ten szczególny dzień z Danielle i ze mną, na początek i najbardziej. To był najlepszy dzień mojego życia. Poznałem Dani lata temu, kiedy tańczyła dla X Factora, a ja występowałem z chłopakami. Kiedy ją zobaczyłem, zachwyciłem się. Wyglądała jak moja wymarzona dziewczyna, i kiedy ją poznałem, zrozumiałem że ona była moją wymarzoną dziewczyną. I wciąż jest. Jedyna rzecz jaka się zmieniła to to, że teraz jest moją rzeczywistością. Muszę być najszczęśliwszym facetem na świecie, bo mam najbardziej niesamowitą rodzinę na świecie, przyjaciół, fanów i teraz najbardziej niesamowitą żonę. Nie mogę się doczekać, by spędzić resztę życia z tą piękną kobietą, która miała tak wiele nieprzyjemności przeze mnie. Przeszliśmy tak wiele testów i myślę, że zdaliśmy każdy z nich. Właśnie dlatego, myślę, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Danielle, tak bardzo cię kocham. 
Cała sala wybuchła gromkimi brawami, kiedy Liam odłożył mikrofon i usiadł z powrotem  obok swojej przecudownej żony. Był fantastyczny w przemowach, to mogłam mu przyznać. 
Danelle zdecydowanie nie rozwodziła się tak jak on, ale myślę, że tylko dlatego, że nie chciała zacząć płakać. Znowu. 
- To takie nieprawdopodobne, naprawdę. W każdym momencie dzisiejszego dnia, musiałam szczypać się, by uświadomić samą siebie, że to nie jest sen. Liam ma wszystkie cechy, o jakie mogłabym prosić by mój mąż miał. Boże, nie wierzę, że to mówię. On był najbardziej słodkim chłopakiem, jakiego mogłam sobie wyobrazić, przez tyle lat i fakt, że mogę spędzić z nim całe życie, to zaszczyt. Kocham wszystko w tym mężczyźnie, od sposobu w jaki się śmieje, do jego znamienia na szyi. Dziękuję wam wszystkim, za uczczenie naszej miłości z nami, dzisiaj. To było niesamowite, by podzielić się tym dniem ze wszystkimi których kochamy. Dziękuję wam.
Tort był genialny. Mój drugi kawałek był więcej niż genialny. Kawałek Zayna był dwukrotnie więcej niż genialny, gdyż musiałam bardzo ciężko pracować nad nim, by mi go dał. Wydaje mi się, że można było powiedzieć, że się uzależniłam.
- Ile kawałków zjadłaś, Eve? - zachichotała Eleanor.
- To mój trzeci. - odpowiedziałam, biorąc kolejny kęs. El bardzo zdrowo się odżywiała, więc oczywiście skubnęła troszeczkę od Louisa.
Jakże niedorzecznie.
El i ja siedziałyśmy przy stoliku z innymi druhnami, kiedy panna młoda i pan młody siedzieli przy innym stoliku razem ze świadkami. Cały ślub był cudowny, ale ja nie chciałam czegoś choćby w podobie tak ekstrawaganckiego. 
Patrząc na twarze Liama i Danielle , mogłam powiedzieć jak bardzo byli szczęśliwi. Ich uśmiechy były zaraźliwe. Miło było pomyśleć, że niedługo ja i Zayn będziemy w takiej samej sytuacji. 
- Jetem pewna że to wszystko pójdzie mi w uda, ale nie mogłabym się martwić o to mniej w tym momencie. - Powiedziałam Eleanor, która delikatnie się zaśmiała. 
- Jesteś pewna, że nie jesteś już w ciąży? - spytał lekko wstawiony już Niall. 
Zayn i ja powiedzieliśmy o naszych planach związanych z kolejnym dzieckiem po ślubie. Wszyscy wyglądali na podekscytowanych tą myślą.
- Jestem pewna. - odpowiedziałam, wywracając oczami. 
- Nawet jeśli nie jest, może zjeść tyle ciasta ile będzie chciała. - powiedział Zayn, siadając obok mnie, z nowym kawałkiem ciasta w swoim posiadaniu. 
Niall podniósł ręce w geście przegranej z śmiesznym wyrazem twarzy i wziął kolejnego łyka swojego drinka. Reszta nocy, to był ubaw. Zayn i ja rzadko robiliśmy takie rzeczy i był powód dlaczego. Cały czas, bez względu na to, jak dobrze się bawiliśmy, martwiłam się o Aidena. 
Zostawaliśmy na noc w ładnym hotelu, bo zrobiło się bardzo późno, a ja nienawidziłam zostawiać go na noc. 
- Może powinnam zadzwonić do Rity. - westchnęłam, szukając telefonu w torbie. Dopiero weszliśmy do naszego pokoju, a moje matczyne instynkty wzniosły się na wyżyny. Zayn pokiwał głową, biorąc telefon przede mną i chowając w kieszeni swoich spodni. 
- Wszystko z nim w porządku. Jeśli by tak nie było, Rita zadzwoniłaby. - zapewnił mnie. Spiorunowałam go wzrokiem za zabranie mojego telefonu. 
- Nie boję się włożyć tam dłoni. - moje oczy wskazały jego kieszeń.
- Wiem że nie. - uśmiechnął się, przygryzając wargę.
Oczywiście to wszystko sprawiło że zapomniałam o wszystkich zmartwieniach. Wszystko na czym mogłam się skupić, to było to, jak Zayn był seksowny. 
- Boże, jesteś sexy. - mruknęłam głośno.
Rumieniec wpełzł na policzki mojego narzeczonego, kiedy podszedł do mnie i złapał mnie za biodra. 
- Zabawne. Pomyślałem to samo o tobie. - jego ręce sięgnęły moich pleców, by powoli rozpiąć moją sukienkę. I tak pewnie potrzebowałabym jego pomocy. Nie oczekiwałam że będę tak przytłoczona jego atrakcyjnością. Można by pomyśleć, że po 5 latach zdążyłam się przyzwyczaić. 
Nie ma mowy. 
Zayn był tym w moim życiu, co nigdy mi się nie znudzi.

* w Anglii tak jak i w USA jest zwyczaj, że zarówno państwo młodzi jak i kilkoro lub więcej gości wygłasza mowy :)