czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 9

PERSPEKTYWA EVE

– Zayn, chcę, żebyś po prostu to przeczytał – przyznałam, podtykając list od Andrewa pod jego nos.
Po przeczytaniu go, szukałam Zayna i znalazłam go wyglądającego na złego i zdenerwowanego w naszej sypialni.
– Dlaczego?
Bez odpowiedzi. Podałam mu go, w nadziei że po prostu go przeczyta. Jednak wyglądało na to, że nie ma zamiaru tego robić.
– Proszę – westchnęłam i usiadłam obok Zayna na łóżku. On tylko wstał i spojrzał mi w oczy.
– Kocham cię – zaczął mocno – Tak bardzo cię kocham, a jemu zajęło pięć lat, żeby tylko napisać list, a teraz jesteśmy tutaj, a ty prosisz mnie, żeby dać temu szansę.
– Po pierwsze, to nie ciebie on skrzywdził – wcięłam się.
– Ale skrzywdził ciebie, co jest dziesięć razy gorsze. Jeśli to jest jego sposób, by cię odzyskać…
– Nic z tych rzeczy, Zayn – mój głos brzmiał prawie jak biadolenie.
Twarz, na którą patrzyłam wyrażała złość, tak, ale jeszcze większy od niej strach. W obawie, że po tym wszystkim co przeszliśmy razem, spakuję swoje rzeczy i zacznę się czołgać do Andrewa, bo napisał list, w którym tak naprawdę nic nie wspominał prócz „ gratuluję życia i przepraszam za to co zrobiłem”.
To była jedna z wad Zayna. Nie miał ich zbyt wiele, ale te kilka które istniały były praktycznie niemożliwe do zignorowania. Stawał się zazdrosny o najbardziej mikroskopijne rzeczy i nie rozpracuje tego w sobie, dopóki nie zrozumie sytuacji. W pewnym sensie, to sprawiało, ze czułam jakby mi nie ufał. Ale z drugiej strony, to była najsłodsza rzecz na świecie.
– Przeczytaj list. Nigdzie się nie wybieram. Nigdy cię nie opuszczę, nawet jeśli sam Ryan Gosling pojawi się u naszych drzwi. – próbowałam dodać sytuacji trochę humoru, ale skończyło się na moją niekorzyść, kiedy otrzymałam spojrzenie od Zayna – Teraz, będę siedzieć tu i patrzeć na ciebie w najbardziej możliwie przerażający sposób, dopóki tego nie przeczytasz.
Czułam jakbym znowu miała osiemnaście lat: w ciąży i wymagająca.
Więc zaczęłam patrzeć na niego z najbardziej nieatrakcyjnym wyrazem twarzy, jaki mogłam zrobić, podczas gdy on wciąż nie chciał przeczytać głupiego listu od Andrewa. Dopiero w tamtej chwili zdałam sobie sprawę, jak głupia jest ta sytuacja. Jeśli Zayn chciał być zły i zazdrosny to jego wybór.
– Wiesz co, dobra. Nie czytaj. – powiedziałam.
Po tym jak wstałam, przeszukałam jego przednią kieszeń, wyjmując z niej kluczyki od auta. To był czas odebrać Aidena, zdecydowałam.

*

Kiedy dotarłam do Rity, mogłam powiedzieć, że dzieci dały jej w kość po uldze wypisanej na jej twarzy, gdy otworzyła drzwi.
– Popełniłam błąd, pozwalając im mieć trochę słodyczy, które kupiłam na Halloween – poinformowała mnie.
– Ale jest dopiero wrzesień – zmarszczyłam brwi.
– Były na wyprzedaży – to były trzy słowa, które pozwalały zrozumieć Ritę.
Rita kupi wszystko, co jest na wyprzedaży. To wyjaśniało wiele przypadkowych elementów jej domu.
– Mamo! – uśmiechnęłam się widząc biegnącego w moją stronę Aidena.
– Dobrze się bawiłeś kochanie? – zapytałam.
– Tak – powiedział zgodnie z moimi oczekiwaniami – Jedliśmy słodycze.
– Masz fajną ciocię Ritę, nie? – Rita wtrąciła nie za bardzo subtelnie.
– Tak – Aidem powtórzył, uśmiechając się nieśmiało do mojej przyjaciółki.
Obronnie skrył się za moimi nogami, zerkając pomiędzy nimi na Ritę.
– Jak tam sprawy? – spytała Rita.
To pytanie było ogólne, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że zauważyła, że coś się stało. Zanim odpowiedziałam, chwyciłam Aidena, posyłając go w głąb domu, by pobawił się jeszcze przez kilka minut.
– Andrew wysłał mi list – westchnęłam.
– Andrew, jako Andrew, ojciec dziecka? – spytała. Skinęłam głową. – Z Zaynem okej?
– Nie.  – powiedziałam. – Jest zły, zazdrosny, wiesz jaki on jest. Jakimś sposobem myśli, że będę na tyle głupia, żeby do niego wrócić.
– O tym był list?
Pokręciłam głową.
– Wszystko co napisał, to to, że jest mu przykro i, że jest szczęśliwy z powodu tego, jak potoczyła się moje życie. Oczywiście Zayn nie wie, nie chciał przeczytać.
– Zayn, Zayn, Zayn – Rita jęknęła w frustracji.
– Czasami jest idiotą. Ale go kocham – wzruszyłam ramionami i zawołałam Aidena.
Tym razem wrócił z dezaprobatą, mówiąc, ze nie dałam mu niczego osiągnąć.
– Nie chcesz zobaczyć taty i Alfiego, w domu? Tęsknili za tobą. – próbowałam go przekonać, a to działało.
Na szczęście dla mnie i Zayna, łatwo było odwrócić uwagę Aidena, po prostu wspominając o czymś innym.
– Powiedz cioci Ricie dziękuję – trąciłam go przed odejściem.
– Dziękuję – zarecytował Aiden.
– Proszę bardzo – Rita pochyliła się by go pocałować i przytulić.
– Dzięki za pilnowanie go – powiedziałam, również dając jej się przytulić – Do zobaczenia.
– Do zobaczenia. Przywitaj ode mnie Zayna. – zawołała za nami.

*

Szybko zajęło nam dotarcie do domu, przy rozmowie z moim synem, a to co zobaczyłam w progu zmyliło mnie.
– Zayn, co ty robisz? – zapytałam, patrząc na mojego narzeczonego, który siedział, opierając się plecami o drzwi z wyprostowanymi nogami. Wyglądało to tak, jakby w jakiś sposób zamknął się na zewnątrz.
– Chciałem z tobą porozmawiać, jak tylko wrócisz – wyjaśnił.
Aiden, który stał obok mnie, ofiarował mu swoje małe dłonie, by pomóc wstać, a Zayn przyjął pomoc, mimo, że to i tak nie zrobiło różnicy.
– Więc przeczytałeś list? – stwierdziłam.
Zayn przytaknął.
– Przep…
Uciszyłam go i otworzyłam drzwi do domu.
– Porozmawiajmy w środku. Aiden, jesteś gotowy na drzemkę?
– Nie! – zaprotestował, mimo, ze naprawdę lubił drzemać.
– Rita pozwoliła im na słodycze, który kupiła na wyprzedaży na Halloween. – wyjaśniłam Zaynowi, który wydawał się być zdezorientowany, dlaczego Aiden nie chce się położyć.
– Pozwól mu pobawić się chwil e w swoim pokoju – wymamrotał, blisko mojego ucha.
– Aid, możesz pobawić się chwilkę, a potem pójdziemy spać – powiedziałam i uśmiechnęłam się, gdy wyciągnął dłoń, by chwycić moją. Zaprowadziłam go do jego pokoju, podziwiając malowidła, które Zayn wykonał kilka lat temu. Oczywiście reszta pokoju zmieniła się na przestrzeni lat.
– Gdzie idziesz mamusiu? – zapytał, gdy tylko zaczęłam opuszczać pokój.
– Musze porozmawiać z tatą – uśmiechnęłam się, żeby się nie martwił.
– Czy to coś ważnego?
– Tak kochanie, wrócę żeby przygotować ci drzemkę – zamknęłam drzwi i podskoczyłam, gdy zdałam sobie sprawę, ze stoję nos w nos z Zaynem.
– Czy słyszałeś o tak pięknej rzeczy jak przestrzeń osobista? – zapytałam, lekko zirytowana.
– Nie sądzę – próbował mnie pocałować, ale szybko się odsunęłam i ruszyłam w stronę naszej sypialni, gdzie jakiś czas temu siedział uparty i niedojrzały.
– Nie chcesz mnie pocałować?
– Nie, w tym momencie nie. – złożyłam ręce na piersiach i obserwowałam jego oczy.
– Bo byłem zły, że Andrew się z tobą skontaktował?
– Bo postanowiłeś odłączyć swoje uszy i nawet nie próbować słuchać tego co mam do powiedzenia. List nie mówił nic złego, nie próbował zwabić nie z powrotem do swojego życia,  po prostu napisał krótkie przeprosiny i gratulacje. Jednak ty, postanowiłeś się zezłościć i wyciągnąć pochopne wnioski. Dlatego nie będę się z tobą całować.
– Przepraszam, za bycie idiotą wcześniej, naprawdę. Wiesz bardziej niż ktokolwiek inny, ze to co zrobił sprawia, że wpadam w furię i…
Przerwałam mu.
– To stało się z jakiegoś powodu.
Zayn westchnął, wiedząc, że miałam rację.
– Gdyby wtedy był tam dla mnie, teraz nie byłoby mnie tu z tobą. Więc proszę, odpuść i przestań być zły – owinęłam swoje ramiona wokół jego szczupłego torsu, przytulając się i dodając:
– Nawet mimo tego, że jesteś gorący gdy się wściekasz.
Wypuścił miękki śmiech i ścisnął mnie mocniej.
– Jest mi teraz wybaczone?
– Przez wybaczone masz na myśli to, że mam cię teraz pocałować? – strzeliłam.
– Być może. – przyznał.
– Tak – przyznałam. – Ale usypiasz za mnie Aidena.
Zayn jęknął, śmiejąc się jednocześnie.
– On ma tyle energii po zjedzeniu tych słodyczy. Jak mam zmusić go do choćby zamknięcia oczu?
– Sam musisz to rozwiązać. Bądź kreatywny. – wzruszyłam zadowolona ramionami i opadłam na nasze łóżko.
– Masz szczęście, piękna – potrząsnął głową.
– Masz szczęście, że jestem zbyt leniwa, by rzucić w ciebie tą poduszką – zawołałam za nim.
W życiu chodzi o to, ze nigdy nie wiesz co przytrafi ci się na następny dzień, lub w moim przypadku, następną godzinę.

Tłumaczony z pomocą Yokita :))
Kocham cię :p

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 8

PERSPEKTYWA EVE

Następne trzy tygodnie, były totalnym szaleństwem. Tak szybko, jak wiadomość o naszych zaręczynach się rozeszła, grupy paparazzi urosły do dramatycznych rozmiarów. Każda kamera była skierowana na Zayna, Aidena i mnie. Łamał mi serce sposób, w jaki Aiden przylegał do ubrań Zayna, kiedy on trzymał go w ramionach, gdy gdzieś szliśmy. Ochrona została wzmocniona o około 4 razy na resztę trasy. 
Nasze imiona górowały we wszystkich nagłówkach. Artykuły o tym, że jestem łasa tylko na jego pieniądze, że już zdążyliśmy się rozwieść i inne absurdalne historie znajdywały się praktycznie w każdej gazecie. 
Można by pomyśleć, że książę Harry się zaręczył czy coś, ale to był tylko Zayn i ja. Dwójka normalnych ludzi którzy nie mieli żadnego interesu w rozwodzie lub zainteresowania weselem za trylion dolarów. 
Stwierdzenie, że byłam zadowolona, że trasa się skończyła, było niedopowiedzeniem. To była ogromna ulga, być z powrotem w Londynie z Zaynem, Aidenem, Alfiem i żyć we własnym domu. Zayn miał teraz trochę czasu wolnego, co było dla nas okazją, by zrelaksować się i zacząć podejmować jakieś podstawowe decyzje w związku z naszym ślubem. 
Dodatkowym plusem bycia w domu, był fakt, że Aiden mógł bawić się z córką Rity, Alice. Byli cudowni, cały czas razem bawiąc się w dom czy w chowanego. Rita zaoferowała się, że popilnuje ich u siebie, żeby dać mi i Zaynowi trochę czasu dla siebie. Spędziliśmy całe popołudnie leżąc w naszym łóżku, rozmawiając,  łaskocząc się, wymieniając się całusami i wszystkim innym. 
- Więc, moja mama dzwoniła i powiedziała, że znalazła ogród, który mógłby być idealny na małe wesele.  Jest w ustronnym miejscu, ale jednocześnie w wystarczająco cywilizowanym. Co myślisz? - Zayn zapytał pokazując mi zdjęcie ogrodu w swoim telefonie. Przed moimi oczami ukazał się zielony ogród zapełniony kwiatami, przepiękny łuk, opleciony przez winne plącze, zasłony które miały dawać cień i fontanna w oddali. 
- Jes-jest idealny. - zamrugałam z niedowierzaniem. Trisha wysyłała nam przez tygodnie zdjęcia różnych miejsc na wesele, ale w nich zawsze coś nam nie pasowało, jak na przykład, było zbyt publiczne, niewłaściwe na wesele, w nieodpowiednim rozmiarze, ale to było idealne.
Ogromny uśmiech wpłynął na twarz Zayna, kiedy zaczął odpisywać mamie, by zarezerwowała ogród na maj.
Zdecydowaliśmy też, że ślub odbędzie się jakoś w maju, co nie było jakoś strasznie oddalone w czasie, zwłaszcza że był sierpień. Mieliśmy niecały rok, żeby zaplanować małe wesele. Jak dla mnie, było to więcej niż wystarczająco czasu. 
- Będziesz najpiękniejszą panną młodą na świecie. - Zayn uśmiechnął się, przesuwając palce w dół mojego policzka, ciągnąc swoimi dłońmi wzdłuż mojej szyi, by dotrzeć nimi na dolną część moich pleców. 
- Mmmm. Kontynuuj. Kontynuuj z tymi miłymi rzeczami. - wybełkotałam pochylając się nad nim i zamknęłam oczy. Bycie mamą było wystarczająco męczące przedtem, a teraz dodając jeszcze wesele, byłam "podwójnie" zmęczona.
- Jesteś moim aniołem. - powiedział, zanim pocałował moje czoło.
- Piękną.
Pocałunek.
-Mądrą.
Pocałunek.
- Niesamowitą mamą.
Pocałunek.
- Słodką i pełną troski.
Pocałunek.
- Będziemy razem już na zawsze.
Pocałunek.
- I jeszcze dłużej.
Pocałunek.
- I jeszcze dłużej.
Dostałam ostatniego buziaka w czoło, zanim poczułam okrywający mnie koc. I zanim się zorientowałam, zasnęłam.

PERSPEKTYWA ZAYNA

Czułem ulgę, widząc że Eve w końcu mogła trochę odpocząć po szaleńczym wysiłku na trasie. Stres był ostatnią rzeczą, jaką chciałem by nasze zaręczyny przyniosły, ale wyglądało, że tylko to zrobiły.
Mama wciąż dzwoniła i pisała, zadawając pytania i próbując zaplanować cokolwiek. Cały czas jej przypominałem, że ślub miał być za 10 miesięcy, nie 10 dni. Mieliśmy mnóstwo czasu na podjęcie wszystkich decyzji i szczerze po tak wyczerpującej trasie, jedyne czego chciałem, to odpocząć z moją rodziną. Oczywiście media, nie mogły się już mniej martwić o naszą prywatność, odkąd prześladowali nas i ciągle pisali artykuły, robili zdjęcia, dzwonili do naszych przyjaciół i rodziny, wciąż próbując się czegoś dowiedzieć, co było denerwujące.
Przesuwałem wzrokiem po swojej narzeczonej, jej klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała, ledwo dochodził do mnie dźwięk wypuszczanego powietrza. Miała dokładnie te same cechy, w jakich zakochałem się lata temu i jedyna rzecz jaka się zmieniła, to to że kochałem ją bardziej. Nie mogłem się doczekać ślubu. Wyobrażałem to sobie już tyle razy, więc wiedziałem że będzie idealnie.
Synchronizowałem nasze oddechy i uśmiechnąłem się do siebie, wiedząc że jest moja i że niedługo będziemy się starać o nasze dziecko. Uważałem Aidena za swojego syna, oczywiście, ale posiadanie dziecka, które stworzymy razem, było czymś czego desperacko pragnąłem.
To już było gotowe w mojej głowie. Eve będzie miała brzuszek, tym razem, będą jej gratulować, nie współczuć. Będziemy mieć cudowne dziecko, o które Aiden będzie się chciał troszczyć i bawić przez cały czas. Moja rodzina znowu się zakocha. Dziecko będzie miało większość cech Eve, ale moje oczy.
- Czemu się tak szeroko uśmiechasz? - wzdrygnąłem się , kiedy zorientowałem się, że Eve obserwuje mnie  uśmiechem.
- Myślę o naszym dziecku. - powiedziałem.
Eve przysunęła się do mnie ta, że nasze nosy się zetknęły. - Wiesz, że najpierw musimy wziąć ślub, prawda? I że po tym, będzie musiało minąć 9 miesięcy ciąży?
- Wiem. - westchnąłem.
Minęła chwila, zanim pewna myśl  wpadła mi do głowy.
- Dlaczego nie pobierzemy się wcześniej?
Eve uniosła brwi, zdziwiona moją niecierpliwością. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej tego chciałem.
- O jakim czasie wcześniej myślisz? - spytała niepewnie.
- Nie wiem, ale czuję, że to będzie tortura, czekanie na ślub, na dziecko i nawet nic nie zaczniemy, dopóki nie nadejdzie Maj. - ziewnąłem.
- Zayn, myślę, że powinniśmy poczekać. Jest wrzesień, do maja wale nie tak daleko jak myślisz. - tylko pop jej minie mogłem już stwierdzić, że nie chce niczego pośpieszać, co rozumiałem.
- Okej. - to była cała moja odpowiedź.
- Kocham cię, tak? Eve spojrzała w moje oczy żeby się upewnić.. Kiwnąłem głową i cmoknąłem ją w usta.  - Powinniśmy wziąć Aidena na szybki spacer.
- Ale ja chcę leżeć tu z tobą na zawsze. - jęknąłem. - Jeszcze pięć minut.
- Odkąd mam dwoje dzieciaków do opieki? - zażartowała, wywracając oczami i odsuwając się ode mnie, by zejść z łóżka. - Idziemy.


PERSPEKTYWA EVE


- Zaynie Maliku, odmawiam kłócenia się o to znowu. Mówiłam ci setki razy że najlepszy odcinek Hannah Montana to ten gdzie -
- Nie, to nie ten. - uciął mi, wiedząc co chcę powiedzieć. Widziałam, jak wyjmuje kluczyk do skrzynki na listy z kieszeni. Chodziliśmy około 20 minut, kłócąc się o odcinki HM. Na jeną z naszych rocznic, kupiłam mu DVD na którym były wszystkie sezony, wić mieliśmy każdy odcinek. Aiden to kocha.
Czekałam na niego, aż wyjmie wszystko ze skrzynki i spojrzałam w dół na Alfiego, który wyglądał na zmęczonego. Zayn wyrzucił wszystkie ulotki i katalogi jak zwykle i ruszyliśmy do drzwi.
W środku, Zayn rzucił listy z roztargnieniem, kiedy stałam i go obserwowałam. Muszę sprawdzić, co mu jest. Naprawdę. Ale kiedy w ciągu kilku sekund jego twarz zmieniła się, z pustej na wściekłą, zaczęłam panikować.
- Coś jest nie tak? - spytałam, ruszając w jego stronę.
Zayn nie kłopotał się, żeby mi odpowiedzieć.
- Spytałam cię o coś. Coś jest nie tak? - powtórzyłam stanowczo.
- Przekonaj się sama. - wściekł się, strasząc mnie tymi zmianami w swojej postawie. Przekazał list w moje ręce i znikł w innej części domu. Byłam taka zdezorientowana. Co sprawiło, że wściekł się w tak szybko?
Spojrzałam w dół, na kopertę, i gapiłam się z niedowierzaniem.
Była adresowana do mnie, ale to nie była ta szokująca część. Tylko to kto go przysłał.
Andrew.
Czego on do cholery chce po tych wszystkich latach? To był ten sam idiota, który nie chciał mieć nic wspólnego ze mną i Aidenem, którego myślałam że kochałam. Ten sam idiota, którego Zayn nienawidził każą cząstką siebie.
Ciekawość pchnęła mnie do otwarcia koperty, gdzie znalazłam długi list. Nie traciłam czasu i przeczytałam, wkurząjc się delikatanie.
"Droga Eve,
Wiem, że zastanawiasz się dlaczego do ciebie napisałem. To było we wszystkich gazetach, to że wychodzisz za mąż za jednego z tych z One Direction. W gazetach widzę także Aidena. Oboje wiemy, że ciotą, kiedy przyszłaś do mnie lata temu i chcę żebyś wiedziała, że naprawdę, szczerze mi przykro. To straszne wiedzieć, że gdzieś tam mam dziecko i ono mnie nie zna. Wygląda na inteligentnego, jest bardzo przystojny. Na szczęście, ma więcej twoich cech. Myślałem o nim tysiące razy, po prostu zastanawiając się jak by to było, gdybym nie odwrócił się od ciebie, po tym jak zaszłaś w ciąże. Wygląda na to, że już ma wspaniałego ojca. Może któregoś dnia, pozwolisz mu dowiedzieć się, że jego biologiczny ojciec też go kocha. Jestem szczęśliwy, że masz dobre życie. Życzę ci wszystkiego co najlepsze. Miejmy nadzieję, że zapomnisz o mnie, z powodu moich głupich błędów któregoś dnia. Byliśmy koło 17, i byłem wystraszony na śmierć, ale wiek nie usprawiedliwia sposobu w jaki cię potraktowałem. Nie usprawiedliwia. Ale wygląda, że ty ruszyłaś dalej, ja także. Gratulacje z powodu zaręczyn. Życzę ci wszystkiego najlepszego.
Andrew

Na początku chcę przeprosić, że taka długa przerwa nastała, ale tak tylko mówię, my też mamy wakaacje XD I czasami rodzice wymyślają coś na ostatnią chwilę, jak to właśnie u mnie było. Wróciłam trzy dni temu, od POCZĄTKU wakacji, więc musicie mi wybaczyć, bo nie sądzę że ktoś z was siedząc na plaży czy gdzieś tłumaczyło by rozdział na telefonie :) Choć nie twierdzę, że w drodze tego nie robiłam, bo właśnie w ten sposób jest przetłumaczona część rozdziału. Także tego, jeszcze odezwę się do pewnego anoimnka spod poprzedniego rozdziału: O rozdział nie trzeba się prosić, bo jest dodawany, wtedy kiedy jest przetłumaczony. Są wakacje i nie każdemu się nudzi, ale czasami się po prostu nie da "tłumaczyć po kawałeczku" . Bywa że nie ma internetu, wyjeżdza się na wakcje i ostatnie o czym myślą twoi rodzice to twój blog, więc obawiam się że musisz to zrozumieć. Poza tym, jest nowa tłumaczka, która cały czas się szkoli, że tak to nazwę, czyli ja poprawiam po niej rozdziały, co też nie trwa 10 minut, tylko 1,5 godziny.
Od razu mówię, nie zamierzam tu nikogo obrażać, tylko piszę jak jest naprawdę. I doskonale wiem, że każda tłumaczka zrozumie o czym mówię.