piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 11

PERSPEKTYWA EVE

Dzień ślubu w końcu nadszedł. Będąc szczerą naprawdę bym się ucieszyła, gdyby już się skończył. Biedna Danielle był przytłoczona przez całą rodzinę, paparazzi, fanów i przez osoby, które stale ją otaczały. Wyglądała absolutnie fantastycznie, ale jasne było to, że może zaraz wybuchnąć. Liam za to był roztrzepany, roztrzęsiony i zdenerwowany. Nie mógł usiedzieć na miejscu. Cały czas chodził w kółko i uderzał palcem o palec, albo kręcił kciukiem w okół drugiego.
Ilość czasu i energii poświęconej na przygotowanie tego dnia była ogromna. Było dużo dekoracji, potraw, prób i wszystkiego. Rozsądnie było by powiedzieć, że chcielibyśmy mieć to z głowy.
Chciałabym, żeby Liam i Danielle zobaczyli siebie na wzajem i się uspokoili, ale oczywiście Pani Peazer mówiła "Będziesz miała pecha jeżeli zobaczysz pana młodego przed ślubem". Stałam w wielkim pokoju wypełnionym dziewczynami. Panna młoda, jej mama, siostra, Eleanor, dwie przyjaciółki panny, jej kuzynka, Ruth i Nicola i dziewczynka niosąca kwiaty, które czekały już przygotowane. Wsiadamy do limuzyny i możemy jechać do Kościoła. Zayn miał ze sobą Aidena i czekali z Liam'em, chłopcami, jego przyjaciółmi i rodziną. Zayn wysłał sms mówiąc, że ludzie wypełnili cały kościół, fani czekają na zewnątrz, a on nie może mi powiedzieć czy moi  rodzice też są. Jak mógł?
- Jesteś gotowa Danielle? - Pani Peazer zapytała, poprawiając swoją sukienkę. Wszyscy byli już gotowi do wyjścia, ale Danielle cały czas siedziała przed lustrem.
Potrząsnęła głową na znak "nie".
- Nie wiem czy jestem w stanie to zrobić.
- Kochanie możesz. Nie pozwól aby nerwy cię zjadły. To jest dzień Twój i Liama. Nikogo innego. - jej mama pocieszała ją, ale to Sarah (Siostra Dani) była tą, która zaczęła rozluźniać siostrę i powiedziała słynną gadkę.
W ciągu 20 minut limuzyna podjechała pod Kościół. Na zewnątrz kościół był udekorowany pięknymi białymi światełkami. Ochroniarze powstrzymywali ogromne rzesze fanów, którzy gdy nas zobaczyli zaczęli krzyczeć. Zostałyśmy poprowadzone do Kościoła, nie było nawet czasu na złapanie tchu. Była tam kolejka małych dzieci, w której stał Aiden, a potem drużby którzy czekali na druhny. Chłopcy wyglądali idealnie w dopasowanych garniturach. Może byłam uprzedzona. Zayn wysłał mi wielki uśmiech i pomachał do mnie, abym przygotowała się, na spacer do ołtarza zaraz po Louisie i Eleanor. Sarah miała czynić honor, a Andy był świadkiem, więc szli do ołtarza zaraz po dziewczynce z kwiatami. Pobiegłam do mojego narzeczonego, złapałam go za ramię dając mu szybki pocałunek.
- Hej. - szepnęłam.
- Wyglądasz pięknie. - Zayn skomentował.
- Wyglądasz przystojnie. - odpowiedziałam, łącząc nasze ręce razem. - Ale Aiden kradnie show. - Zayn i ja spojrzeliśmy na naszego syna, który wyglądał niesamowicie w jego malutkim garniturze i z włosami postawionymi na żel. Wyglądał jak jego tata. Wydawało mi się, że Danielle jeszcze bardziej zaczęła wariować kiedy jej mama zostawiła ją i postanowiła usiąść, a ojciec próbował ją uspokoić. Kiedy złapałam jej wzrok wyszeptałam "Oddychaj". Widząc ją, zastanawiałam się co będzie na naszym ślubie. Będzie na pewno inna atmosfera, ułożenie stolików tak samo. Czy to ma jakieś znaczenie? Czy będę taka jak Danielle?
Małe krople potu zebrały się na mojej górnej wardze, pomimo tego, że na zewnątrz jest zimno. Myślę, że fanki nie mają innego wyboru jak stać tu i czekać. Myślę, że to wszystko jest po to by pokazać kto jest ich ulubionym członkiem One Direction. Kiedy skręciliśmy w korytarz, poczułam się wyjątkowo.  Oboje usmiechnięci, szliśmy razem. Muzyka była  tradycyjna. Kościół wyglądał przepięknie. Kiedy korytarz się kończył ja i Zayn musieliśmy się rozdzielić. Stałam obok Eleanor, a on koło Louisa. Wszyscy stali na swoich miejscach, teraz tylko czekaliśmy, aż ślub się rozpocznie. Starłam się nie spoglądać w tłum, aby przez przypadek nie spotkać wzroku moich rodziców. Skupiłam mój wzrok na Danielle, która właśnie zaraz miała wchodzić. Wszyscy wstali, drzwi się otworzyły. Wszystkie oczy spoczęły na Danielle, która wyglądała nieziemsko, ale wkrótce kiedy spojrzała na Liama, nie mogła odkleić od niego wzroku. Wydawało się jakby nerwy zniknęły. Kamera kręciła się w okół nich. Kaplice wypełniły pomruki zachwycenia. Włosy Danielle zostały wyprostowane i lekko podkręcone na końcówkach, były wysoko związane aby pokazać kości Danielle. Jej makijaż był lekki i biały, a sukienka idealnie leżała na jej ciele tancerki. Końcówkę jej sukni niosło dwoje jej kuzynów, którzy stali dwa metry za nią. Innymi słowami, wyglądała idealnie.
- Wygląda oszałamiająco. - wyszeptała Eleanor.
- Założę się, że Liam jest teraz najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Spędzi resztę swojego życia z tak piękną dziewczyną. - wyszeptałam jako odpowiedź pokazując moje zęby w uśmiechu.
Danielle i jej tata w końcu przemierzyli cały korytarz w kapliczce. Pan Peazer był zrozpaczony kiedy oddawał córkę, ale wiedziałam, że jest przekonany, iż Liam to ten jedyny. Wreszcie goście usiedli, a narzeczeni spotkali się twarzą w twarz. Widząc sposób jaki Liam patrzyła na Danielle... chciałam płakać. Tak samo Zayn patrzy na mnie.

Ceremonia nie trwała długo. Starałam się nie patrzeć na gości, nie chcąc zobaczyć moich rodziców. Oczywiście utkwiłam mój wzrok na Aidenie, który siedział w pierwszej ławce razem z dziewczynką, która niosła kwiaty i małymi kuzynami Danielle.
Będąc szczerą stresowałam się. Moje życie jest lepsze teraz, jak ciężko by było zobaczyć ich twarze, w których widać, że się na mnie zawiedli. Wszystko czego chciałam od nich, to aby stali z daleka od nas wszystkich i aby nie zniszczyli tego wyjątkowego dnia. Gdy wszystko dobiegło końca tłum zebrał się przed kościołem, aby urządzić prysznic panu i pannie młodym, nie z ryżu, ale idąc dalej w stylu zimy, małymi śnieżnymi płatkami. Wzięłam Aidena i podeszłam do Zayna, więc mogliśmy stać razem.
- To było piękne. - powiedziałam chwilę po tym jak połączyłam nasze ręce.
- Myślałem, że zaraz się rozpłaczę. - zaśmiał się. - Nie wiem jak mam zatrzymać ten ślub.
Uderzyłam go w ramię.
- Na szczęście nie zrobisz tego.
Ślub Liama był tak niesamowity, że wszyscy pociągali nosami. Niby to zwykła para, ale wszyscy wróżą im co najlepsze. Danielle ma pewność, że Liam jej nigdy nie zostawi, nie ważne co by się stało. Danielle ledwo przez to przeszła, tak płakała.
- Co o tym myślisz Aid? - zapytałam kiedy Zayn wziął naszego syna w swoje silne ramiona.
- To było długie. - jęknął opierając swoją głowę na ramieniu Zayna. Mogłabym powiedzieć,że to czas na drzemkę, ale mamy do zrobienia zdjęcie.
- Przykro mi kochanie, ale będziesz musiał iść z ciocią Ritą. W porządku? - patrzyłam jak Aiden pokiwał główką i położył ją w zagięciu szyi Zayna. Poprosiłam Ritę, aby przyszła po Aidena, zanim pójdziemy do recepcji więc mógł nocować u niej. W trójkę szliśmy do limuzyny. Próbowałam trzymać moją głowę nisko, ciągle unikając rodziców. Poczułam usta koło mojego ucha, później Zayn wyszeptał.
- Wiesz, że wcześniej czy później będziesz musiała się z nimi zetknąć.
Westchnęłam. Miał rację.
- Nie kiedy jest tu Aiden.
Ostatnią rzeczą jaką chcę od nich to jest to aby zobaczyli mojego syna. Mam do nich żal za to, że odrzucili mnie kiedy byłam w ciąży. Nie chcę narażać na to Aidena.
Fałszywe i prawdziwe płatki śniegu wymieszały się kiedy Pan i Pani Payne wychodzili z Kościoła do ładnego białego samochodu,a by dostać się szybciej do recepcji.
Paparazzi i fani wciąż robili dziwne rzeczy, ale szczęśliwe doszliśmy do limuzyny razem z druhnami i drużbami. Wszyscy wydawali się być w doskonałych nastrojach, a ja byłam oziębła i zdenerwowana.
- Spokojnie kochanie. - Zayn szturchnął mnie delikatnie i pocałował w czoło. - Wszystko będzie ok.
- To już pięć lat. - moje tętno wydawało się trochę szybsze niż zazwyczaj.
- Co oznacza, że mieli dużo czasu do przemyślenia tego jacy byli nieuprzejmi. - starał się jak najlepiej potrafił, abym się uspokoiła, ale to nie pomagało. Zayn nawet nie mógł mówić o uczuciach jakie mną targały.
- Czemu chcą zniszczyć tak ważny dzień? - jęknęłam.
- Zniszczą go jeśli im tylko pozwolisz. - wypowiadając ostatnie słowa, Zayn zmienił pozycję razem z Aidenem aby móc porozmawiać z Niallem, a mi pozwolić pomyśleć.
Wielki błąd, kolejne dwadzieścia minut spędziłam na myśleniu.
***
- Kocham cię mamusiu. - powiedział Aiden. Złączył nasze policzki razem i pocałował mnie w usta. To zawsze powoduję u mnie uśmiech.
- Kocham cię mocniej. Bądź grzeczny. - Aiden pokiwał głową i wskoczył do samochodu Rity. - Zobaczymy się rano. - pomachał przez otwarte okno kiedy samochód ruszył. Aiden poszedł do Rity kiedy wykonaliśmy wszystkie zdjęcia. Kiedy wróciłam do recepcji drzwi do sali balowej były otwarte. Stały tam stoły z jedzeniem. Dekoracje były doskonałe. Nie mogę sobie wyobrazić ile kosztowało każde krzesło, kawałek tkaniny, żyrandol czy po prostu wszystko. Opadła mi szczęka. Dekoracje w temacie zimowym idealnie komponowały się z śniegiem, który był na zewnątrz. 
Znalazłam Zayna, który stał z chłopcami bez Liama i podawali sobie ręce. 
- Zgodził się spać u Rity? - Zayn zapytał z niepokojem.
- Wszystko w porządku. - powiedziałam, wygładzając jego kruczoczarne włos. Byłam szczęśliwa, że nie śmierdział alkoholem tak jak Nialler. 
- Nie rozmawiałam jeszcze z nikim. - powiedziałam.
- Myślę, że zaraz to zrobisz. -  nie wiedziałam o co mu chodziło, dopiero później zobaczyłam, ze wskazuję na parę, która była ubrana neutralnie. Kobieta byłą blondynką, a mężczyzna brunetem. Byli dla mnie znajomi, ale ja się do tego nie przyznam.
- Zaraz wrócę. - nie spojrzałam do tyłu dopóki nie zrobiłam pierwszego kroku w stronę rodziców, którzy stali w sali balowej.
Nie zauważyli mnie dopóki nie byłam kilka metrów od nich. Nie śmiałam na nich spojrzeć. Spojrzeli po sobie jakby decydując, które będzie mówić pierwsze. Jak przypuszczałam moja matka "wygrała".
- Cześć Eve.

Korekta: Adminka :P (czarna7312)
Zapraszam na moje nowe tłumaczenie :)
Frozen - Niall Horan Bad Boy Fanfiction

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 10

PERSPEKTYWA EVE

Miesiąc po tym nieszczęsnym liście, Andrew był ostatnią osobą o której myśleliśmy. Zostały już tylko dwa miesiące do zimowego ślubu Danielle i Liama, co oznacza wiele przymiarek sukien oraz przygotowywanie ozdób. Inaczej mówiąc Dani wariowała.
Zayn i ja zdecydowaliśmy się powstrzymać z planowanie naszego ślubu, dopóki nie odbędzie się wesele Danielle i Liama, żebyśmy mogli skupić się na jednym wydarzeniu.
Było wiele artykułów, które mówiły, że chciałam ukraść pięć minut Danielle moimi zaręczynami, co oczywiście było kompletną bzdurą, jednak trudno mi było zabrać teraz Aidena do Tesco i uniknąć tego, że widział mnie i ciocię Danielle w tabloidach. Dobrze, że nie umiał czytać.
Byłam szczególnie zaniepokojona tym ślubem z jednego powodu i chodziło mi o to, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z rodziną. Z rodzicami Liama, naszymi dziadkami, kuzynami i moimi rodzicami. Kiedy poprosiłam Liama o nie zapraszanie moich rodziców odparł, że nie ma sposobu żeby to ominąć. Nie widziałam mojej mamy i taty od długiego czasu i tak naprawdę nie chciałam przedstawiać Aidena jego drugim dziadkom o których istnieniu nawet nie wiedział.
- Wciąż rozmyślasz o swoich rodzicach? - głos Zayna wyrwał mnie z zamyślenia. Nie zauważyłam, że był obok mnie. Sądzę, że gapiłam się w przestrzeń podczas mycia naczyń. Westchnęłam i odłożyłam półmisek, który myłam od jakiś dziesięciu minut.
Biorąc pod uwagę, że było już późno w nocy oraz, że Aiden śpi już głębokim snem, nie czułam obowiązku utrzymywania mojej obietnicy, kiedy wymamrotałam kilka barwnych słów pod nosem.
- Nie chcę ich widzieć. Nie chcę żeby Aiden ich widział. Nie chcę żebyś ty ich widział. Chcę żeby pozostali po za moim życiem, tak jak to robili przez ostatnie pięć lat. - jęknęłam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Może to wyjdzie na dobre. - położył dłoń w dole moich pleców.
- Nie wyjdzie.
- Nie wiesz tego Eve. Jeśli nie chcesz żeby rozmawiali z Aidenem, staw im czoła tak szybko jak ich zobaczysz i zażądaj by się nie kontaktowali z nami. Aiden nie będzie wiedział kim są. Będzie dobrze, tak długo jak masz mnie. - Zayn powiedział.
- Dlaczego nie zostali wygnani z rodziny do tej pory? -jęknęłam ponownie.
Zayn zachichotał w swoje ramię, sprawiając, że się zatrzęsły i obiły trochę moją głowę. - Trudno brać cię na poważnie kiedy jesteś taka słodka. Rozchmurzyłam się trochę, kiedy to powiedział, ponieważ wiedziałam, że miał na myśli każde słowo, które wypowiedział.
-Wszystko co wiem, to to że masz teraz nową rodzinę. Mnie, Aidena i Alfie'ego. Pozwól przeszłości być tylko przeszłością i skup się na tym co masz teraz. - Zayn zawsze był tym, na którego mogłam liczyć żeby dał mi parę słów mądrości.
-Powinieneś być filozofem. - stwierdziłam, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
Zayn wzruszył ramionami. - Lubię być tatą.
- Wiem, że lubisz. - opuszki moich palców przebiegły po jego sławnych kościach policzkowych, a on posłał mi słaby uśmiech. Wiem, że z utęsknieniem czekał żeby mieć ze mną dziecko i czułam się źle przez to, że kazałam mu czekać tak długo.
Jednak jeśli chodziło o posiadanie drugiego dziecka, chciałam to zrobić we właściwy sposób.
- Brakuje mi możliwości całowania twojego brzuszka ciężarnego, wiesz o tym. I opiekowania się tobą, chodzenia na kontrole do lekarza...- Zayn ciągnął powoli.
- Ja zdecydowanie nie tęsknie za porannymi mdłościami, dyskomfortem, czy rodzeniem. - odpowiedziałam, opierając się o krawędź kontuaru. Rozłożył ramiona po obu moich stronach i pochylił swoją głowę, tak, że nasze usta dzielił mały odstęp.
- Nie mogłem powiedzieć ci, że cię kocham, to było gorsze niż cokolwiek innego na świecie. Zaufaj mi.
- Naprawdę? - wymamrotałam.
- Mmhm.
- Jesteś taki tandetny.
Moje usta były jakby przyciągane do jego, zanim spostrzegłam mogłam delektować się słodkim smakiem jego warg. To był mój sposób na powiedzenie kocham cię w języku, który obydwoje preferowaliśmy do komunikacji.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zanim zaczęłam mówić, położyłam swoje dłonie stanowczo na ramionach Zayna wywierając nacisk. - Wiem, że długo czekasz, ale to jest tego warte. Będziemy mieć piękne dziecko z częścią mnie i częścią ciebie.
- Aiden będzie zachwycony posiadaniem dziecka blisko siebie. - oczy Zayna były wpatrzone w moje kiedy wyobrażał sobie to wszytko.
- Będzie chciał je trzymać cały czas. - zaśmiałam się. - Chcesz chłopca, czy dziewczynkę?
Zmarszczył swoją twarz myśląc. - Nie wiem, dziewczyny są trudne do zniesienia, jeśli mam być szczery. Patrzyłem jak moje siostry dorastały i zawsze wokół było przedstawienie, dramat. Jednak w tym samym czasie były takie słodkie. Myślę, że już mamy perfekcyjnego chłopca.
- Wyobraź sobie Aidena ochraniającego jego małą siostrzyczkę , tak jak ty robisz to z Waliyha. - powiedziałam.
Zayn przytaknął. - Ale chłopiec byłby równie w porządku.
- I tak będę szczęśliwa, naprawdę.
- Ja też. - zgodził się ze mną.
- A jakie imię?
- Dla dziewczynki podobają mi się Amelia, Haven i Luna. - powiedział, jakby myślał o tym od lat, co prawdopodobnie robił. Te imiona brzmiały bardzo podobnie. Podobały mi się.
- A dla chłopca? - nakłaniałam go, unosząc brwi.
- Eli, Zevi, Declan.
- To zabawne, wszystkie te imiona zakreśliłam w swojej książce z imionami, gdy wybierałam to dla Aidena. - uśmiechnęłam się głupkowato.
- Naprawdę? - grał głupka.
- Tak.
- Cóż za przypadek. - wzruszył ramionami i odszedł ode mnie kierując się wzdłuż korytarza do naszej sypialni.

***


- Kochanie, dostałeś już kartonik soczku, więc zjedz teraz ten seler i możliwe, że dostaniesz kolejny.  - ramiona Aidena opadły lekko, gdy zdał sobie sprawę, że nie było możliwości pozbycia się warzyw, które leżały przed nim. To był jeden z tych dni, kiedy chłopcy pracowali, co oznaczało, iż Aiden i ja byliśmy zdani na siebie samych. Normalnie nie miałam nic przeciwko, ale dziś byłam zmęczona.
Nie spałam dobrze przez ciągłe, przerażające myśli o tym, ze za dwa miesiące stanę twarzą w twarz z moimi rodzicami. Zayn wciąż kontynuował wymyślanie różnych kombinacji pierwszego i drugiego imienia dla dziecka, żeby odwrócić moją uwagę, jednak to nie działało.
- Luna Haven. - szepnął w ciemności. - Zevi Eli. - nie przestawał, ale ja nie słuchałam. Jedyne o czym mogłam myśleć, to spotkanie moich rodziców.
- Mamusiu, nie chcę selera. - Aiden marudził.
Westchnęłam. - Jeśli nie zjesz warzyw, to jak zamierzasz stać się dużym chłopcem?
- Jestem dużym chłopcem! - zaprotestował.
- Ale duzi chłopcy jedzą warzywa bez żadnych wymówek. Czasami również dostają drugi kartonik soczku. - powiedziałam to jakbym wyczytała to z ciążki z zasadami dla dużych chłopców.
Bez kolejnego słowa Aiden zabrał się za swoje warzywa i zmęczony uśmiech pojawił się na mojej twarzy. W krótkim czasie, skończył swój posiłek i drugi sok, następnie usiedliśmy by zobaczyć film. Usiadł koło mnie w kompletnej ciszy z Alfie'm na swoich udach.
Nie minęła chwila, a Aiden znowu się odzywał. Tak szybko jak słowa opuściły jego usta, moje oczy otworzyły się szeroko i zaczęłam panikować. Zdecydowanie nie byłam przygotowana na to pytanie.
- Mamusiu, dlaczego nie wyglądam jak tatuś?
Jak do cholery miałam odpowiedzieć na to pytanie?
"Och, nie ma się czym martwić serduszko, on po prostu nie jest twoim prawdziwym ojcem. "
"To dlatego, że tak naprawdę masz innego tatę, który cię nie chciał."
"On po prostu jest bardziej opalony niż my."
"O czym mówisz kochanie? To po prostu gra światła."
To było głupie z mojej strony, żeby myśleć, że Aiden nie zauważy, że Zayn ani trochę nie wygląda jak on, podczas gdy inne dzieci wyglądają jak połączenie obojga rodziców. Wszystko czego chciałam, to zadzwonić do Zayna i zapytać się jak powinnam powiedzieć, ale oczywiście Aiden czekał na odpowiedź..
- Kochanie, to dlatego, że jesteś wyjątkowy, co oznacza, że masz wyjątkowego tatusia. - Aiden zmarszczył brwi i wyglądnął jakby przetwarzał to co właśnie powiedziałam. Kiedy myślałam, że Aiden zacznie zaraz kwestionować to co rzekłam on powiedział: - Ty też jesteś wyjątkowa mamusiu.



***
Bardzo dziękuje unromanticgirl za pomoc i uwagi. x

Przepraszam za opóźnienia. x