niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 17

PERSPEKTYWA EVE
Bora Bora była absolutnie oszałamiająca. Zakochałam się w wyspie, zanim nawet na niej wylądowaliśmy. Woda była przejrzysta, a wszystko wyglądało jak raj. To dokładnie jak się czułam. Było dziwnie nie mieć Aiden'a obok siebie, ale muszę przyznać, że czułam się bardziej zrelaksowana, kiedy byliśmy tylko we dwójkę z Zayn'em. Oczywiście to nie powstrzymało mnie od skypowania do niego tak często jak to było możliwe. 
- Hej kochanie. - uśmiechnęłam się do kamery i zobaczyłam jakiś rozmyty obraz mojego syna. Było tam trochę irytujących opóźnień, ale starałam się jak najbardziej je zignorować. 
- Cześć mamusiu. - Aiden odmachał. - Cześć tatusiu. 
- Hej mały mężczyzno. - Zayn przywitał go i objął mnie ramieniem. 
- Dobrze się bawicie? - zapytał nas.
- Dopiero co niedawno wylądowaliśmy, skarbie. Chciałam zadzwonić jak najszybciej. - wyjaśniłam mu. 
- Nie martwcie się o mnie. - odmachał na pożegnanie. - Ciocia Dani robi makaron z serem, więc mam się doskonale.
Zayn i ja zaśmialiśmy się z naszego dziecka i upewniliśmy się czy wszystko z nim w porządku, zanim się rozłączyliśmy. 
Odwróciłam się do Zayn'a i przeskanowałam nasz luksusowy pokój, aby znaleźć miejsce dla mojej walizki. 
- Masz ochotę popływać? -  zapytałam, kierując się , by poszukać mojego stroju kąpielowego. Zayn praktycznie zachłysnął się na dźwięk mojego pytania, ale zignorowałam to i rzuciłam mu jego kąpielówki. - Przestań być taki bojaźliwy, możemy iść do jacuzzi, jeśli chcesz. - zaproponowałam. 
- Wszystko czego chcesz. - przyglądał mi się uważnie, kiedy ubierałam mój strój, nie będąc zawstydzona tym wszystkim. 
- Masz coś przeciwko? - zachichotałam.
- Jesteś teraz moją żoną. Wydaję mi się, że jestem jedyną osobą, która może cię oglądać nago. - Zayn bronił się, ale ja i tak wywróciłam oczami i nałożyłam okulary. 
- Chodźmy.

Mimo, że nasz pokój znajdował się centralnie nad oceanem, Zayn zadecydował, że pójdziemy nad basen zamiast na plaże. Było tak gorąco na zewnątrz, że nie miałam nic przeciwko chłodniejszej wodzie zamiast wanny z hydromasażem, ale bycie z kimś opiera się na kompromisach, nieprawdaż?
Kąpielówki Zayn'a był dopasowane, a ja nie widziałam go w nich wcześniej. Jego oliwkowa skóra była pokryta tatuażami, niektóre różniły się od innych. To był dziwny widok, widzieć go w obrączce, która pasowała do mojej. Nie mogłam się doczekać, aby powiedzieć ludziom, że jest moim mężem. 
Kiedy dotarliśmy do jacuzzi, okazała się pusta i buchały z niej bąbelki ciepła. 
Zayn natychmiast wszedł i usiadł na ławce, a wyraz rozluźnienia pojawił się na jego twarzy.  
- Jest to miłe? - zapytałam, patrząc na jego zamknięte oczy.
-  Bardzo miłe. Chodź kochanie. - Wyciągnął rękę zapraszając mnie do środka i oczywiście złapałam jego dłoń, pozwalając mu wciągnąć mnie do luksusowej wody, która była tak gorąca, że aż dostałam gęsiej skórki. 
Zayn spokojnie wciągnął mnie, usadawiając mnie na swoich kolanach.  Położyłam głowę na jego ramieniu.  - To jest fantastyczne. - uśmiechnęłam się zmęczona.
- Absolutnie. Te wszystkie rzeczy są dla mnie nadal surrealistyczne. Jesteśmy oficjalnie mężem i żoną. - odpowiedział.
- Oficjalnie utknęłam z tobą. - stwierdziłam, całując jego szczękę, aby dać mu do zrozumienia, że to nie było na serio. Wydał z siebie sarkastyczny śmiech, który zachęcił mnie do prawdziwego.
- Masz szczęście, że jesteś urocza. - odparł Zayn.
- Masz szczęście, że masz pieniądze. Myślę, że jeśli byś je stracił zostawiłabym cię. - Zażartowałam, mając nadal zamknięte oczy. 
- Nie mogłabyś. - Zayn przerwał w połowie zdania, poczułam ziemne ciało pode mną. 
- Co się stało? - zapytałam i otworzyłam oczy, zanim zobaczyłam kobietę w średnim wieku patrzącą na nas jak byśmy byli szaleni. Zważając na rozmowę, którą prawdopodobnie właśnie podsłuchała to nie dziwię się jej. Jak żenująco. 
- Oh... my... uh... on... ja... my właśnie... my nie... - Starałam się wyjaśnić kobiecie, że byliśmy po prostu sarkastyczni, ale ona przekierowała się z dala od jacuzzi, zanim mogłam znaleźć odpowiednie słowa, pozostawiając Zayn'a w napadzie śmiechu. 
- To było bezcenne. - nie mogłam powiedzieć, czy to woda, czy łzy spływały po jego twarzy, ale nie martwiłam się o to. Wszystkim na czym mi zależało, był fakt, że udowodniłam, że rodzice się mylili. Osiągnęłam coś, co było nieoczekiwane. Mam świetne życie i to się nigdy nie zmieni, tak długo, aż będę miała przy sobie mojego pięknego syna i mojego idealnego męża.

* * *

Po naszym spotkaniu z tamtą kobietą, Zayn i ja zostaliśmy w jacuzzi na 20 minut, zanim mieliśmy już dość ocieplania naszych ciał. Poszliśmy razem do naszego pokoju, podziwiając piękną wyspę podczas drogi.  Mieliśmy plany, aby trochę pozwiedzać po tym, jak odpoczniemy kilka dni.
- Chcesz wziąć prysznic pierwszy? - zaproponowałam Zayn'owi, kiedy byliśmy już w środku. Pokój był usłany płatkami kwiatów, które uświadomiły mi, że wiedzieli, że jesteśmy na naszym miesiącu miodowym. Mimo to, wyglądało to pięknie.
- Dlaczego nie zaoszczędzimy wody i nie umyjemy się razem?  - zaproponował z chytrym uśmiechem na twarzy.
Pokręciłam głową i zadrwiłam:
- Serio? Czy taki ma być cały miesiąc miodowy?
Zayn podarował mi swój najlepszy uśmiech szczeniaczka i złapał obie moje ręce, podczas gdy ja byłam jak w transie.
- Nie chcesz tego dziecka, tak mocno jak ja? Szybciej, lepiej, prawda? - wiedziałam, że Zayn był chętny, żeby mieć dziecko, ale nie wiedziałam, że będzie próbował, żeby to się wydarzyło tak szybko, jak nadarzy się okazja.
- Cierpliwości. - powiedziałam i potarłam swoje kciuki między jego rękami w jakiś kojący sposób.  - Chcę dziecka, ale jest czas i miejsce na wszystko i nie sądzę, że to teraz pod prysznicem.

Skinął głową, pokazując mi, że zrozumiał.
- W porządku.
- Ubijmy interes. Jeżeli spędzimy jutrzejszy dzień na plaży, będziemy mogli to zrobić, gdziekolwiek zechcesz.
Wyraz twarzy Zayn'a zmienił się lekko, kiedy wspomniałam o plaży, ale jak powiedziałam wcześniej, związki polegają na kompromisach, ponieważ kochasz osobę, z którą jesteś bardziej niż kochasz samego siebie.
- Umowa.


WIĘC TYM TYRYM TYM! NOWY ROZDZIAŁ :) JESTEM DUMNA Z SIEBIE, ŻE PRZETŁUMACZYŁAM GO NA CZAS :) MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBA :) 
korekta: unromantic_girl
Zapraszam na moje tłumacznia
Backfire n.h
Frozen n.h

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 16

KTO CZYTA TEN KOMENTUJE :) X

PERSPEKTYWA EVE


Podczas ceremonii miałam łzy w oczach. Widok mężczyzny moich marzeń przede mną z moim synem, który przyniósł nasze obrączki, ogrzał moje serce. Właśnie skończyliśmy wygłaszać nasze przysięgi, a teraz wsuwaliśmy sobie wzajemnie obrączki na palce.

- Możesz pocałować pannę młodą.

Te słowa były wszystkim czego potrzebowaliśmy, by złączyć nasze usta z niczym innym niż miłością. Mały tłum za wiwatował podczas naszego pocałunku pod pięknym łukiem pokrytym mchem, na którym znajdowały się kwiaty.

Ten pocałunek moim zdaniem zapieczętował całą umowę, jeśli miałam jeszcze jakieś wątpliwości dotyczące wyjścia za Zayna, po tym pocałunku całkowicie odeszły. Nasze usta połączyły się razem w sposób w jaki nie zrobiłam tego nigdy wcześniej z nikim innym. 

Kiedy w końcu rozłączyliśmy się, uśmiechnęłam się do mojego świeżo poślubionego męża. Zrobił to samo i złapał moja dłoń, więc mogliśmy razem przejść alejką, kiedy wszyscy przechodzili do miejsca w którym będą rzucać na nas kwiaty, a my będziemy kierować się do samochodu.

Wesele byłą następna rzeczą, która miała się odbyć, a potem Zayn i ja pojedziemy na nasz miesiąc miodowy, podczas gdy Aiden i Alfie zostaną z Liamem i Danielle na tydzień.

- O mój Boże, właśnie się pobraliśmy. - wybuchnęłam do Zayna.

- Wiem. - zaśmiał się i pocałował mój policzek. - Pani Malik

Wszyscy opuścili miejsce w którym odbywała się ceremonia, co oznaczało, że zaraz masa kwiatów zostanie rzucona na nas.

Złapałam jego dłoń. - Gotowy?

- Gotowy pani Malik. -odpowiedział.

Kiedy zaczęliśmy iść, zapytałam: - Będziesz się od teraz zwracał do mnie pani Malik, aż do końca moich dni? Nie kochanie, ani nie Eve?

- Tylko do czasu, aż przywyknę do tej myśli. - wzruszył ramionami.

Zostaliśmy przywitani przez wiwatujących przyjaciół i rodzinę, wszyscy rzucali płatki kwiatów ponad naszymi głowami. W tłumie zauważyłam Aidena, który trzymał dłoń swojej cioci Dani i machał do mnie. Odmachałam mu, zauważyłam również Harry'ego, jego mamę Ann, Simona Cowella, Ritę, Lou, Toma, Lux i masę członków rodziny Zayna. 

Nie przywitaliśmy się teraz ze wszystkimi, bo i tak zrobimy to podczas przyjęcia, więc nie mięliśmy nic przeciwko, kiedy Trisha zawołała żebyśmy wsiadali do samochodu i wszystkich innych żeby również wsiedli do swoich pojazdów. 

Kiedy dotarliśmy do naszego auta, które miało biała kokardę, nad którą znajdował się napis 'NOWOŻEŃCY', westchnęłam. 

- Wow.

Zayn tylko się wyszczerzył obok mnie i skontrolował swoją obrączkę. 

- Widziałeś Aidena i Danielle?

- Yeah. Rzekłbym, że wydawał się całkiem szczęśliwy. 

- Myślisz, że będzie z nim wszystko okej, kiedy nas nie będzie? - martwiłam się o mojego syna nawet kiedy był obok, więc jeśli będziemy w innych miejscach na świecie może być tylko gorzej.

- Wszystko z nim będzie dobrze. Obiecuję ci, jest w dobrych rękach. Po za tym, zapomni o wszystkim jeśli wrócimy z małym braciszkiem lub siostrzyczką w twoim brzuchu. - ręka Zayna owinęła się wokół mojej tali, a on pochylił się i delikatnie mnie pocałował.

Zaczepnie go odepchnęłam. - Trzymaj to w swoich spodniach, panie Malik. Nie jesteśmy jeszcze na naszym miesiącu miodowym. 

Zayn zaśmiał się i wywrócił swoimi oczyma, utrzymywał  odpowiedni dystans do czasu, aż dojechaliśmy na miejsce, w którym miało odbyć się wesele. 


- Tutaj są, pan i pani Malik!- Didżej ogłosił kiedy przybyliśmy. Oczywiście nasz kierowca jechał najdłuższą drogą, żeby nasi goście mogli pierwsi dotrzeć na miejsce.

Weszliśmy do środka i pomachaliśmy do wszystkich. Było tu wiele stołów obok parkietu i open baru*, utrzymanych w stylu ogrodu. Konsola Didżeja znajdowała się blisko miejsca, w którym mieliśmy usiąść. Miejsce obok mnie było zarezerwowane dla Aidena, którego tam nie ma.

- Jest z Liamem. - Zayn odpowiedział na moje pytanie zanim zdążyłam je zadać. To typowa rzecz dla małżeństw..albo...

- Skąd wiedziałeś, że chciałam spytać, czy wiesz gdzie jest Aiden? - moje oczy były szeroko otwarte w szoku.

- Miałaś typowy dla siebie wyraz twarzy, jaki przybierasz gdy się o niego martwisz. - poinformował mnie. - Zacznę witać się ze wszystkimi.

- Okej. - zawołałam do niego, kiedy odwrócił się i zostawił mnie, żebym sama znalazła Liama i Aidena.

Kiedy zaczęłam skanować każdy ze stołów, moje oczy natrafiły na Nialla, który prawdopodobnie może mieć kilka pomysłów na to, gdzie Li może być.

- Hej Eve! - Niall przytulił mnie, jak tylko do niego podeszłam. - Gratulacje, wyglądasz przepięknie.

- Dzięki, Niall. - uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela. - Wiesz może gdzie jest Liam? Szukam Aidena.

- Wydaje mi się, że zabrał Aidena do toalety,ale jestem pewien, że zaraz wrócą. Chcesz usiąść? - jego oczy skierowały się na miejsce obok niego, ale musiałam odmówić. A po za tym siedzenie w mojej sukience było trochę ciężkie.

- Myślę, że powinnam iść przywitać kilka osób, ale dzięki za propozycję. - po tym jak się pożegnałam, zatrzymałam się żeby porozmawiać  przez chwilę z Louisem i Eleanor, kolejni byli Harry i Lou, którzy siedzieli przy jednym stole, blisko Zayna.

- Hej pani Malik. - Zayn powitał mnie głośno, jakby nie widział mnie od wieków. Przy osobnym stole siedziała rodzina Zayna, wszyscy się do nas uśmiechali. Po tym jak przytuliłam się z każdym i im podziękowałam, za to, że przyjęli mnie do swojej rodziny, podążyłam za Zaynem do Simona Cowella, Paula i kilku innych osób związanych z nim od strony biznesowej.

Za każdym razem, gdy spotykałam Simona był miły, ale wciąż mnie przerażał. Prawdopodobnie dlatego, że miał tyle władzy nad karierą mojego męża. Pogratulował nam, zarówno jak Paul, Savaan i kilka innych osób, których nie rozpoznałam.

W chwili kiedy skończyliśmy, zostałam napadnięta przez małą, krzyczącą osóbkę.

- Mamusiu! Tatusiu!

- Cześć aniołku. - zrobiłam wszystko co mogłam, żeby pochylić się i podnieść Aidena, wiec mogłam ofiarować mu dużego całusa.

- Podobał ci się ślub?

- Yeah, po za tym kiedy płakałaś. - zauważył po namyśle.

Zayn parsknął śmiechem na ta uwagę i schylił się do poziomu Aidena. - Jest trochę jak dziecko, prawda? Wszystko jest w porządku, jeśli tak myślisz.

- Hej, słyszę cię! - udawałam obrażoną marszcząc brwi.

- I tak się kocham, mamusiu. - Aiden zapewnił mnie.

- Ja też. - mój mąż zgodził się z nim. Mąż. To mi się nigdy nie znudzi.

Mąż mąż mąż mąż mąż mąż mąż.

- Jesteście moimi dwoma ulubionymi osobami na całym świecie. - powiedziałam im i zdecydowałam się na grupowy uścisk, czego wynajęty fotograf nie śmiał nie sfotografować.

- Proszę wszystkich o zajęcie miejsc, jedzenie za chwilę powinno zostać podane. - ogłosił didżej w taki sposób, że brzmiało to  jak na zjeździe rodzinnym albo czymś w tym rodzaju. Nie całkiem, panie didżeju. Nasza trójka przedarła się na swoje miejsca, reszta gości zrobiła to samo, po za kilkoma osobami, które zignorowały ogłoszenie o jedzeniu. Sala była tak pięknie udekorowana, że nie mogłam w to uwierzyć. Siedzenie pozwoliło mi na to wszystko spojrzeć.

- Kochanie, spójrz na dekoracje. Twoja mama świetnie się spisała. - patrzyłam jak Zayn skanował wielkie pomieszczenie i uśmiechał się.

- Niesamowite. To najlepszy dzień w moim życiu. - pochylił się bliżej mnie w tym samym momencie, w którym fotograf zdecydował się na zdjęcie i zostawił słodkiego całusa na moim policzku. - Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej. - sprzeciwiłam się. Potrząsnął głową natychmiastowo, starając się mnie uciszyć.

-  Kocham cię dużo mocniej. Tak mocno jak w ludzkiej mocy. Moja miłość do ciebie i Aidena zabiera każdy kawałek miłości, którą posiadam. - zamiast starać się przewyższyć to co powiedział, złapałam jego twarz i pociągnęłam w moja stronę, żeby nasze usta mogły się zderzyć w krótkim pocałunku.


Kiedy przyszedł czas na jedzenie, wszyscy zdawali się cieszyć się tym. Rodzice Zayna i kilku jego przyjaciół wygłosili mowy, wszystkie były urocze, ale przemowa Liama była tą, która najbardziej się wyróżniała.

- Kiedy Eve wkroczyła do życia mojego i chłopców, Zayn zaczął się zachowywać inaczej. Podczas gdy Eve zmieniała się w czasie ciąży, Zayn również się zmienił. Pamiętam, gdy byłam nadopiekuńczy w stosunku do Eve i robiłem wszystko co w mojej mocy, by odstraszyć od niej Zayna, ale i tak się w sobie zakochali. Nie chciałem aby moja kuzynka została zraniona, ponieważ się o nią troszczę. Zayn stał się najlepsza rzeczą jaką kiedykolwiek posiadała. Przejął rolę ojca, chłopaka, bez żadnych pytań, co nie jest czymś co zazwyczaj robią dwudziestojednoletni faceci. Jestem dumny z was i waszej miłości. Każdy widzi, że byliście sobie przeznaczeni. Nie ma żadnych wątpliwości, że będziecie żyć razem szczęśliwie, aż się zestarzejecie. Jesteście wspaniałymi rodzicami i wiem, że zawsze nimi będziecie. Wszyscy jesteśmy podekscytowani zobaczeniem jak wasza rodzina się rozrasta. Kocham was i wszystkiego co najlepsze.

Oczywiście zaraz po tym, jak Liam odłożył mikrofon, musiałam się podnieść i dać mu porządny uścisk. Mogłam ścisnąć go odrobinę za bardzo, ponieważ, gdy się odsunęłam, na jego twarzy majaczył grymas bólu.

- Za mocno? - zapytałam.

Przytaknął w potwierdzeniu. - Za mocno.


Podczas trwania nocy, Zayn i ja wzięliśmy udział w tradycyjnych czynnościach weselnych, takich jak wzajemne karmienie się tortem oraz pierwszy taniec. Kiedy rzuciłam moim bukietem, Rita go złapała!  Oczywiście całą pokryła się rumieńcem. Nie chciałam żeby ta noc się skończyła, ale oczywiście niesamowite rzeczy kiedyś muszą się skończyć. Było mi niezwykle ciężko pożegnać się z moim synkiem, który był wyczerpany i po prostu chciał iść spać.

- Będziesz dla mamusi dobrym chłopcem dla wujka Liama i cioci Danielle? - zapytałam patrząc w oczy Aidenowi. Przetarł je ze zmęczeniem i przytaknął. - Będę do ciebie codziennie dzwonić, dobrze?

- Okej. - wymamrotał. - Będę za tobą tęsknić.

- Też będę tęsknić serduszko. Zobaczymy się wkrótce. - uścisnęłam go mocno i ucałowałam zanim pozwoliłam się Zaynowi z nim pozganiać.  Wesele się już dawno skończyło, a my musieliśmy zbierać się na samolot na nasz miesiąc miodowy. Podczas jego trwania, Aiden zostaje pod opieką Liama i Dani.

- Pa tatusiu. - Aiden powiedział do Zayna, kiedy się przytulali.

- Kocham cię. - Zayn odpowiedział prosto, wyglądając tak samo smutno jak ja.

- Wrócicie szybko. - jego delikatny głos był prawie niesłyszalny, zanim wsiedliśmy do samochodu, a drzwi zostały zamknięte i zostaliśmy odseparowani na następne fantastyczne, ale bolesne półtoratygodniowa.



*open bar- nie ograniczony alkohol, czasami w formie szwedzkiego stołu.
@seeulaterbabexx

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 15

PERSPEKTYWA ZAYNA

Jeśli kiedykolwiek brałeś ślub, to pewnie wiesz, że jest to naprawdę ekscytujący a zarazem najbardziej nerwowy dzień. Wiesz też, że ciężko jest zasnąć, przez te wszystkie rzeczy w twoich myślach.
I oto jestem, siedząc w samochodzie z kilkoma kumplami – Liamem, Louisem, Dannym i Antem – kiedy reszta z nich – Harry i Niall – jechała oddzielnie.
Spotkaliśmy się na śniadaniu i jedziemy do ogrodu w którym ma się odbyć wesele. Będziemy mogli pobrać się w miłym domku, do którego on przynależy.
Mama bombardowała mnie wiadomościami, żeby upewnić się, że dotrzemy na czas i zadając mi pytania. Aiden był z Eve i resztą dziewczyn gdziekolwiek byli. Nie mogłem wiedzieć, odkąd wszyscy myśleli, ze będę próbował zobaczyć pannę młodą przed  ślubem.
Mieli rację.
Dzięki mamie wszystko było już gotowe, a jedyną rzeczą która szła źle byli reporterzy. Ochrona znalazła dwóch mężczyzn ukrywających się w krzakach tylko po to, by móc zrobić zdjęcie pustemu ogrodowi.
Od pamiętnego wypadku samochodowego, kiedy Aiden był jeszcze małym dzieckiem o wiele bardziej nie lubiłem dziennikarzy, zwłaszcza kiedy kręcili się przy mojej rodzinie.
– Wszystko w porządku, stary? – spytał Ant z siedzenia kierowcy, patrząc na mnie przez lusterko.
Przytaknąłem.
– Tak, tak. Po prostu sobie rozmyślam.
– Kiedy Dani i ja braliśmy ślub byłem taki zdenerwowany. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Ale kiedy ceremonia się skończyła, nacisk również. – wyjaśnił Liam.
Odkąd był jedynym żonatym facetem w aucie zorientowałem się, że jego rady mogą być najbardziej pomocne.
– Mieszkamy razem od lat, więc nie wiem czemu się denerwuję. Po prostu. – zazwyczaj byłem bardziej powściągliwy, ale teraz nie mogłem uciszyć głosiku w głowie.
– Zrelaksuj się. – powiedział Danny, jakbym był sześcioletnim dzieckiem.
– Co jeśli się potknę? Co jeśli ona się potknie?
Liam westchnął.
– Będę szedł obok niej, dopilnuję, żeby się nie potknęła.
Biorąc pod uwagę, że Eve nie utrzymywała kontaktu z rodzicami, poprosiła Liama o odprowadzenie ją pod ołtarz.
– Jesteśmy. – Ant zatrzymał się przed bramą i zamienił kilka słów z ochroniarzem, zanim ten wpuścił nas. Fani jakimś sposobem zorientowali się gdzie odbędzie się wesele, co oznaczało, ze ochrona musiała być trzy razy większa i właśnie dlatego pełno strażników stało przy bramie.
Wysiadając z zaparkowanego auta od razu zostałem zaatakowany przez uścisk mojej mamy, która na mnie czekała.
– Cześć kochanie. – ściskając mnie z całej swojej siły.
Po tonie jej głosu domyśliłem się, że jest gotowa rozpłakać się.
– Cześć mamo. – przytuliłem ją mocno, próbując rozładować emocje.
– Wszystko jest gotowe, tak samo w recepcji więc masz dwie godziny do ceremonii. Przygotuj się. – zignorowała nas, gdy weszliśmy do pomieszczenia w którym mieliśmy się przebrać.
Parę osób pojawiło się wcześniej z mamą, jak mój tata i siostry, parę ludzi do pomocy, ochrona no i oczywiście my.
Czekałem w pomieszczeniu, gdzie leżał mój garnitur i ubrania dla reszty moich kumpli. To była małą część domu dla gości, a ogród znajdował się zaraz przed tym.
– Czuję się tak elegancko, tutaj – zadrwił Danny rozglądając się. To na pewno nie przypominało jakiegoś mieszkania w Bradford.
– Biorąc pod uwagę fakt, że nawet nie drgam widząc takie miejsca, jest szalony. Przed One Direction nawet stopy nie postawiłem w miejscu podobnym do tego. – powiedział Liam.
Miał całkowitą rację. Przed One Direction nie leciałem nawet samolotem.
Harry i Niall przyjechali niedługo po nas, śmiejąc się z czegoś co stało się przed budynkiem z udziałem fana. Niektóre z tych dziewczyn były szalone.
– No proszę, kolego. – powiedział Niall głosem spikera, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Pan Zayn Malik, nadzwyczajny członek zespołu.
Wywróciłem oczami, tak samo jak reszta kumpli.
– To wielki dzień – Niall wzruszył ramionami, starając się usprawiedliwić.
To był wielki dzień. Jeden z najważniejszych w moim życiu. Tak samo Eve.
Zastanawiałem się, co ona teraz czuje…

PERSPEKTYWA EVE

– O mój boże! – krzyknęłam w poduszkę – Wychodzę za mąż!
Po byciu rozpieszczaną przez cały ranek,  zaczęłyśmy robić fryzury i makijaże przed założeniem sukienek.
- Eve, kochanie nie ruszaj się żebym mogła umalować twoje brwi. -  Lou instruowała mnie z uśmiechem. Nie mogłam wyobrazić sobie, żeby ktoś inny niż Lou robił nasze makijaże i fryzury. Odwalała kawał świetnej roboty.
- Przepraszam, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć. - odetchnęłam, próbując uspokoić nerwy.
- Zaufaj mi, wiem jak się czujesz kochanie. - powiedziała Dani ze swojego krzesła po drugiej stronie pokoju. - Przynajmniej nie mówisz, że nie dasz rady tak jak ja.
- Jeszcze do tego nie dotarłam. Jestem pewna, że kiedy będę gotowa, to się zmieni. -   zapewniłam ją. Znałam siebie wystarczająco dobrze by wiedzieć, że na kilka chwil przed ceremonią wpadnę w panikę.
- Już teraz wyglądasz przepięknie. -  Eleanor komplementowała mnie gdzieś zza krzesła. Nasze oczy spotkały się w lustrze.
- El, ja prawie nie mam na sobie makijażu.
- m mniej potrzebujesz tym jesteś piękniejsza. -  wzruszyła ramionami.
- To prawda. wtrąciła się Lou.
- Aid, jak się masz ?-  krzyknęłam do mojego chłopca który był przyklejony do gry na czyimś iPad’zie dla rozrywki. Lou, stylizacja jego włosów i garnituru zajęła tylko kilka minut. Od ślubu Liama i Danielle zawsze miał to samo zadanie.
- Boże. -  odpowiedział monotonnym głosem. Nie mogłam mu pomóc, więc tylko się uśmiechnęłam nad jego nieświadomością do co ważności tego dnia.
Lux siedziała w kącie pokoju z dwoma lalkami Barbie, którym zmieniała ubrania. Miałam nadzieję , że właśnie to jest powodem ich nagości.
- Nie lubisz dzieci? Są takie radosne. - uśmiechnęłam się do Lou.
-Są. -  westchnęła Lou gdy zobaczyła co robi Lux. - Wiem że każda matka tak mówi, ale one tak szybko rosną.
Przytaknęłam jej zgodnie. - Nie mogę uwierzyć, że Aiden ma już cztery lata.
- Lux ma sześć, a niedługo już siedem. Możesz w to uwierzyć?  Przynajmniej twoje nowe dziecko rośnie trochę wolniej, albo to tylko tak wygląda . Trudno to sobie wyobrazić – twoje dzieci - . Lou pracowała nad moimi powiekami bardzo ostrożnie gdy mówiła.
- Nie mam nic przeciwko bycia ostrzejszą jak tylko będziemy mieć znów malutkie dziecko. Tęsknię za pucułowatymi policzkami Aidena, jego malutkimi nóżkami i rączkami. -  Samo myślenie o tym napawa mnie podekscytowaniem i chęcią na posiadanie jeszcze jednego dziecka.
- Ja też za nimi tęsknię. -  wtrąciła się Eleanor.
- Ja też. -  powiedziała Ruth pomimo tego, że nie widziała Aidena jak niemowlaka.
- Zamknij się Ruth. -  Nicola zaśmiała się z siostry.
Pukanie do drzwi przeszkodziło mojemu dopiero rodzącemu się w gardle chichotowi. Wyszło to jednak na dobre, ponieważ Lou była właśnie w trakcie aplikowania eyelinera.
 - Kto tam? -  krzyknęła Danielle w kierunku drzwi.
- Trisha! - Słodki głos krzyczący z zewnątrz ogrzał moje serce.
- Wejdź!
Trisha założyła piękną beżową sukienkę sprawiała, że wyglądała  jak kobieta, której syn wychodzi za mąż. Wyraźnie widziałam uśmiech Zayna na jej ustach.
- Wyglądasz przepięknie, Trisha.- uśmiechnęła się Lou.
- Nie mam na sobie żadnego makijażu-  zaśmiała się. - Nie chcę wyjść na babcię, prawda? -  Trisha usiadła na jednym z krzeseł  i zaczęła nakładać sobie podkład na twarz.
- Wcale nie wyglądasz na babcię, zapewniam cię - Zapewniłam ją. - Jesteś absolutnie olśniewająca.
Trisha machnęła ręką, ale ja byłam wytrwała.
- Próbujesz powiedzieć, że Zayn nie jest piękny? On zawdzięcza ci połowę swojego wyglądu Trisho- naciskałam.
- Dobrze, dobrze. - powiedziała - Ale skupmy się na tobie, moja droga, to twój wyjątkowy dzień. Już teraz wyglądasz pięknie.
Uśmiechnęłam się - Dziękuję .
Lou  przeszła już do moich włosów, co nie potrwa długo. Przemiana moich prostych włosów w luźne loki.
- Jak radzi sobie Zayn ? Widziałaś się z nim?
Triska potrząsnęła głową -Wiedziałam, że wy dwoje będziecie pytać o siebie nawzajem.
- Myślę, że mogą poczuć, że to drugie jest zdenerwowane.- odezwała się w końcu Rita. Nie znała Ruth ani Nicoli, a Dani i El spotkała tylko kilka razy kiedy to była o wiele bardziej cicha.
- Zrób minę jak Posh Spice. -  mruknęła Lou. Zrobiłam to o co prosiła, starając się nie śmiać ponieważ wyglądałam jak idiotka w lustrze.
Więc  kiedy byłyśmy już umalowane i ubrane Lou obejrzała mnie dookoła by poprawić małe niedoskonałości podczas gdy Trisha zakładała mi welon.
Moje druhny były gotowe,  moment prawdy był co raz bliżej.
- Denerwujesz się? - zapytała Ruth.
Przewróciłam oczami  - Oczywiście, że tak. Dzięki za przypomnienie..
- Nie musisz być taka oziębła. -  zachichotała i poklepała mnie delikatnie po plecach.
- Wszystko będzie dobrze kochanie.
- Mamusiu? -  Mój ulubiony głos na całym świecie przyniósł chwilowy uśmiech na moją twarz. Obróciłam się by zobaczyć Aidena, gotowego w smokingu i wyżelowanych włosach.
- Tak kochanie?
Aiden zmarszczył nosek.  - Nie jestem już dzieckiem, jestem dużym chłopcem.
- Przepraszam kochanie, masz rację. Już nie jesteś dzieckiem. Zgodziłam się z nim powstrzymując chichot.
- Czy dziś w końcu poślubisz tatę? zapytał.
Sięgając do niego, wygładzając jego włosy odpowiedziałam. - Tak. Dziś po tym przejdziesz dróżką, będę szła za Tobą i poślubię tatę.”
- I potem będziesz mogła mieć dziecko?
Bardzo zapragnęłam popłakać. Oczywiście cały makijaż Lou na twarzy powstrzymywał mnie.
- Tak, Aid. Wszyscy będziemy mieć nowe dziecko.

PERSPEKTYWA ZAYNA

Przyjechali wszyscy goście.
Cała moja rodzina siedziała po mojej stronie jak i kilkoro przyjaciół i współpracowników jak Simon Cowell i Savaan Kotecha.
Po stronie Eve było kilkoro członków jej rodziny jak rodzice Liama, kuzyni, ludzie których wciąż lubiła i czułą się zobowiązana zaprosić. Ona ma wielu przyjaciół i ludzi którzy odegrali w jej życiu jakąś rolę siedzących tam by je wesprzeć.
Nas.
Ceremonia zaczęła się o czasie, słońce świeciło na piękny ogród. Plusk fontanny sprawił że zachciało mi się do toalety, ale na szczęście harfa trochę zagłuszyła go trochę.
Stałem przed ołtarzem i podskakiwałem na palcach z nerwów. Pomachałem dyskretnie do paru osób gdy moja siostra zapalała świece.
Moi rodzice promienieli w pierwszym rzędzie, moje siostry dołączyły do nich później.
Pierwsi ludzie którzy się pojawili się w alejce szli straszliwie wolno. Chciałem już zobaczyć Eve.
Do czasu gdy miałem chłopaków przy boku i dziewczyny po stronie Eve byłem nerwowym wrakiem. Nic nie mogło przygotować mnie na tę chwilę.
Wszyscy zebrani wstali i rozbłysły aparaty by mogli zobaczyć miłość mojego życia przede mną. Jej ramię przy ramieniu Liama, długa biała sukienka która pasowała na nią jak rękawiczka spływająca w dół i dookoła niej, perfekcyjne włosy i odpowiedni makijaż.
Kiedy spojrzałem jej w oczy moje serce podskoczyło trochę.  I nie mogłem nawet myśleć jak to wszystko jest stereotypowe.
Eve była moim pięknym, słodkim, perfekcyjnym, niezwykłym aniołem.
Ktoś trącił mój łokieć, ale moje oczy były przylepione do mojej panny młodej. Wyglądał jakby miała łzy w oczach kiedy szła alejką. Nikt nie sprawi że odwróci się ode mnie.  Jej wzrok był przykuty do mojego.
Jak tylko przybyła do mnie przed ołtarz ceremonia się rozpoczęła. By być szczerym wszystko był dla mnie trochę rozmyte co cały czas zatracałem się w fascynującym spojrzeniu mojej dziewczyny.
Oczywiście musiałem otrząsnąć się kiedy przyszedł czas by powiedzieć nasze przysięgi.
Pisałem moją przez dłuższy czas by zdecydować w końcu że nie jest to wystarczająco dobre jak tylko skończyłem.
Eve i ja złączyliśmy dłonie, moja rodzina i przyjaciele jako następni.
- Eve poznaliśmy się w okropnej sytuacji. Nie miałaś nikogo kto byłby ojcem dla twoich dzieci a ja utknąłem w emocjonalnej koleinie szukając czegoś co sprawi , że będę szczęśliwy. I pojawiłaś się ty, to czego właśnie potrzebowałem. Pamiętam jak całkowicie rzuciłem palenie ze względu na dziecko i dla ciebie.  To była miłość. Masz w sobie tyle pięknych rzeczy w sobie, że mógłbym je wymieniać przez wieki, ale powiem tylko to. Według mnie jesteś idealna w każdy możliwy sposób. Przez bardzo długi czas wyobrażałem sobie poślubienie cię i naszą przyszłość. Nie mogłem wyobrazić sobie niespędzenia z tobą reszty życia. Zawsze będę cię kochał. Zawsze. Nie ważne co się stanie, przez dobre i złe czasy, nawet jeśli przestaniesz mnie kochać będziesz jedyną która będzie miała klucz do mojego serca.
Krótki oddech był całym czasem jaki miałem zanim Eve zaczęła swoją przemowę.
Sposób w jaki zaczerpnęła oddechu i moment gdy patrzyła mi prosto w oczy sprawił że czułem się jakby było nas tylko dwoje w tym pięknym ogrodzie.
- Zayn, jesteś moją skałą. Ojcem moich dzieci, moim aniołem stróżem, przyczyną dla której nie jestem w złym miejscu mojego życia. Z twoją życzliwością, cierpliwością, chęcią podążania za mną i twoją miłością stworzyłeś osobę jaką jestem dzisiaj. Bez ciebie byłabym złamanym sercem . Nie mogłabym ci odwdzięczyć się za te wszystkie rzeczy jakie zrobiłeś dla mnie i dla Aidena. Rozpoczyna się nowy rozdział w naszym życiu, gdzie powiększymy naszą rodzinę i przejdziemy przez różne procesy i zmartwienia jako para małżonków.  Jestem gotowa się Tobą zaopiekować , kłócić się o głupie rzeczy, budzić się koło ciebie przez resztę mojego życia i oczywiście kochać cię.
Ksiądz wygłosił tradycyjne przysięgi  i jak tylko wypowiedzieliśmy nasze „Tak” usłyszałem słowa na które chciałem usłyszeć przez cały dzień.
- Teraz możesz pocałować pannę młodą

 No to mamy nasz wymarzony rozdział! Dziękuję za pomoc w tłumaczeniu tego rozdziału Monice (Yokicie, która wraca do nas) i Marcelinie, która być może do nas dołączy. Byłam zmuszona prosić o pomoc, gdyż strasznie się rozchorowałam, a rozdział który miałam już przetłumaczony prawie w całości, zniknął, przepadł i kto wie co się z nim stało. ( tak niezdara ze mnie xdd)
Następny rozdział: 16.11