środa, 17 września 2014

Rozdział 12

Nie będę się tłumaczyć, bo wyszłaby mi notka dłuższa niż sam rozdział, więc wybaczcie że nie powiem co spowodowało tak długą przerwę ( zapewniam, że nie lenistwo, choć rozumiem, że możecie tak pomyśleć) , ale mam nadzieję że mi wybaczycie :) + jeśli komuś nie pasuje sposób tłumaczenia, lub myślisz że jakieś frazy zostały źle przetłumaczone lub zauważyłeś/aś błąd lub masz inny, może lepszy pomysł jak ująć daną frazę w słowa to napiszcie to proszę w komentarzach zamiast wypisywania tego nie wiadomo gdzie, z góry, dzięki :*

PERSPEKTYWA EVE

Wolno wypuściłam powietrze, stając naprzeciwko rodziców. Nie pozwoliłam niczego po sobie poznać, nie ukazywałam emocji.
- Cześć. - odpowiedziałam, powtarzając słowa matki.
To był moment, w którym nikt nie bardzo wie, co powiedzieć, więc wykorzystałam to, by powiedzieć, to co musiałam.
- Popatrzcie, przyszłam tu tylko po to, by powiedzieć wam, byście trzymali się z daleka ode mnie, mojego narzeczonego i mojego syna. Jeśli macie z tym problem, naprawdę, nie obchodzi mnie to, więc uszanujcie to i nie zbliżajcie się. Nie chcę was widzieć, słyszeć, lub być niedaleko was. 
Zaczełam odwracać się na swoich szpilkach, żeby odejść, kiedy usłyszałam próbującą mnie zatrzymać mamę.
- Eve..
Odwróciłam się ponownie i warknęłam na kobietę bez serca.
- Nie! To wy podjęliście decyzję, żeby mnie wyrzucić lata temu i nie zamierzam pozwolić wam przebywać wśród ludzi których kocham i nie będę torturować samej siebie, pozwalając wam przebywać ze mną. Potrzebowałam was obojga, a wszystko co zrobiliście, to wyrzuciliście mnie na bruk. Zdajecie sobie sprawę, że porzuciliście siedemnastoletnią dziewczynę, która właśnie się dowiedziała że jest w ciąży? Nie miałam gdzie pójść. Kto wie, jakie życie mógł mieć mój syn! Nie było was , ale na szczęście ktoś był. Nie robi z was to choćby trochę mniej gównianych i beznadziejnych rodziców. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Patrzyłam na stojących rodziców z wypisanym poczuciem winy na twarzy. Może to było tylko kilka nowych zmarszczek, lub lekko posiwiałe włosy, ale wyglądali na znacznie bardziej zestresowanych niż wtedy. 
Patrzenie na nich, bolało, dlatego otarłam łzy i zostawiłam im te słowa do przemyślenia. Nie zostało mi już nic więcej do powiedzenia, i byłam mniej niż niezainteresowana tym, co oni mogli powiedzieć mnie.
Odwracając się ponownie, odeszłam od nich. Poczułam jak z moich barków znika ogromny ciężar. Ten który ulokował się am 5 lat temu. Nie byłam pewna gdzie zmierzam, wszędzie było mnóstwo ludzi. Minęły jakby lata, dopóki nie odnalazłam twarzy za którą tęskniłam. Byli ludzie siedzący na swoich miejscach przy stołach, tańczących lub chodzących bez większego celu jak ja. Jednym z nich, była osoba której szukałam. 
- Eve. - Zayn odetchnął z ulgą. - Poszedłem do toalety i dowiedziałem się że rozmawiałaś z rodzicami i nie mogłem cię znaleźć. 
- Tutaj jestem. - posłałam mu delikatny uśmiech, mimo że na mojej twarzy nadal były ślady łez. 
- Wszystko w porządku? - spytał biorąc moją twarz w swoje dłonie i ścierając mi łzy z polików za pomocą kciuków. Jego oczy płonęły troską.
- Zajęłam się tym. - pokiwałam głową. 
- Co im powiedziałaś? - wiedziałam że starał się chodzić na paluszkach kiedy wypływał temat moich rodziców, ale to wyraźnie go ciekawiło. 
- Jeśli musisz wiedzieć - westchnęłam - W zasadzie to wyłożyłam karty na stół i odeszłam zanim mogli to zniszczyć. 
Natychmiastowo zostałam wciągnięta w mocny uścisk, promieniujący miłością. Zayn nie musiał nawet mówić "kocham cię" by to powiedzieć. Przyjęcie trwało już około godziny, jedzenie podano, tancerze tańczyli, tort został pokrojony i nadszedł czas na przemowy*.
Andy wybrał humor, rozbawiając gości. Przemowa Sarah była bardziej słodka i prosta. Danielle uśmiechała się na to wszystko. Jeszcze kilka osób zdążyło, zanim Liam zdecydował się powiedzieć parę słów. 
- Chciałem po prostu podziękować wszystkim którzy przyszli, by spędzić ten szczególny dzień z Danielle i ze mną, na początek i najbardziej. To był najlepszy dzień mojego życia. Poznałem Dani lata temu, kiedy tańczyła dla X Factora, a ja występowałem z chłopakami. Kiedy ją zobaczyłem, zachwyciłem się. Wyglądała jak moja wymarzona dziewczyna, i kiedy ją poznałem, zrozumiałem że ona była moją wymarzoną dziewczyną. I wciąż jest. Jedyna rzecz jaka się zmieniła to to, że teraz jest moją rzeczywistością. Muszę być najszczęśliwszym facetem na świecie, bo mam najbardziej niesamowitą rodzinę na świecie, przyjaciół, fanów i teraz najbardziej niesamowitą żonę. Nie mogę się doczekać, by spędzić resztę życia z tą piękną kobietą, która miała tak wiele nieprzyjemności przeze mnie. Przeszliśmy tak wiele testów i myślę, że zdaliśmy każdy z nich. Właśnie dlatego, myślę, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Danielle, tak bardzo cię kocham. 
Cała sala wybuchła gromkimi brawami, kiedy Liam odłożył mikrofon i usiadł z powrotem  obok swojej przecudownej żony. Był fantastyczny w przemowach, to mogłam mu przyznać. 
Danelle zdecydowanie nie rozwodziła się tak jak on, ale myślę, że tylko dlatego, że nie chciała zacząć płakać. Znowu. 
- To takie nieprawdopodobne, naprawdę. W każdym momencie dzisiejszego dnia, musiałam szczypać się, by uświadomić samą siebie, że to nie jest sen. Liam ma wszystkie cechy, o jakie mogłabym prosić by mój mąż miał. Boże, nie wierzę, że to mówię. On był najbardziej słodkim chłopakiem, jakiego mogłam sobie wyobrazić, przez tyle lat i fakt, że mogę spędzić z nim całe życie, to zaszczyt. Kocham wszystko w tym mężczyźnie, od sposobu w jaki się śmieje, do jego znamienia na szyi. Dziękuję wam wszystkim, za uczczenie naszej miłości z nami, dzisiaj. To było niesamowite, by podzielić się tym dniem ze wszystkimi których kochamy. Dziękuję wam.
Tort był genialny. Mój drugi kawałek był więcej niż genialny. Kawałek Zayna był dwukrotnie więcej niż genialny, gdyż musiałam bardzo ciężko pracować nad nim, by mi go dał. Wydaje mi się, że można było powiedzieć, że się uzależniłam.
- Ile kawałków zjadłaś, Eve? - zachichotała Eleanor.
- To mój trzeci. - odpowiedziałam, biorąc kolejny kęs. El bardzo zdrowo się odżywiała, więc oczywiście skubnęła troszeczkę od Louisa.
Jakże niedorzecznie.
El i ja siedziałyśmy przy stoliku z innymi druhnami, kiedy panna młoda i pan młody siedzieli przy innym stoliku razem ze świadkami. Cały ślub był cudowny, ale ja nie chciałam czegoś choćby w podobie tak ekstrawaganckiego. 
Patrząc na twarze Liama i Danielle , mogłam powiedzieć jak bardzo byli szczęśliwi. Ich uśmiechy były zaraźliwe. Miło było pomyśleć, że niedługo ja i Zayn będziemy w takiej samej sytuacji. 
- Jetem pewna że to wszystko pójdzie mi w uda, ale nie mogłabym się martwić o to mniej w tym momencie. - Powiedziałam Eleanor, która delikatnie się zaśmiała. 
- Jesteś pewna, że nie jesteś już w ciąży? - spytał lekko wstawiony już Niall. 
Zayn i ja powiedzieliśmy o naszych planach związanych z kolejnym dzieckiem po ślubie. Wszyscy wyglądali na podekscytowanych tą myślą.
- Jestem pewna. - odpowiedziałam, wywracając oczami. 
- Nawet jeśli nie jest, może zjeść tyle ciasta ile będzie chciała. - powiedział Zayn, siadając obok mnie, z nowym kawałkiem ciasta w swoim posiadaniu. 
Niall podniósł ręce w geście przegranej z śmiesznym wyrazem twarzy i wziął kolejnego łyka swojego drinka. Reszta nocy, to był ubaw. Zayn i ja rzadko robiliśmy takie rzeczy i był powód dlaczego. Cały czas, bez względu na to, jak dobrze się bawiliśmy, martwiłam się o Aidena. 
Zostawaliśmy na noc w ładnym hotelu, bo zrobiło się bardzo późno, a ja nienawidziłam zostawiać go na noc. 
- Może powinnam zadzwonić do Rity. - westchnęłam, szukając telefonu w torbie. Dopiero weszliśmy do naszego pokoju, a moje matczyne instynkty wzniosły się na wyżyny. Zayn pokiwał głową, biorąc telefon przede mną i chowając w kieszeni swoich spodni. 
- Wszystko z nim w porządku. Jeśli by tak nie było, Rita zadzwoniłaby. - zapewnił mnie. Spiorunowałam go wzrokiem za zabranie mojego telefonu. 
- Nie boję się włożyć tam dłoni. - moje oczy wskazały jego kieszeń.
- Wiem że nie. - uśmiechnął się, przygryzając wargę.
Oczywiście to wszystko sprawiło że zapomniałam o wszystkich zmartwieniach. Wszystko na czym mogłam się skupić, to było to, jak Zayn był seksowny. 
- Boże, jesteś sexy. - mruknęłam głośno.
Rumieniec wpełzł na policzki mojego narzeczonego, kiedy podszedł do mnie i złapał mnie za biodra. 
- Zabawne. Pomyślałem to samo o tobie. - jego ręce sięgnęły moich pleców, by powoli rozpiąć moją sukienkę. I tak pewnie potrzebowałabym jego pomocy. Nie oczekiwałam że będę tak przytłoczona jego atrakcyjnością. Można by pomyśleć, że po 5 latach zdążyłam się przyzwyczaić. 
Nie ma mowy. 
Zayn był tym w moim życiu, co nigdy mi się nie znudzi.

* w Anglii tak jak i w USA jest zwyczaj, że zarówno państwo młodzi jak i kilkoro lub więcej gości wygłasza mowy :)