poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 19

PERSPEKTYWA EVE

powiedzenie Aidenowi, chłopcom i moim przyjaciołom o ciąży, było bułką z masłem. Wszyscy się tego spodziewali, ale i tak szeroko uśmiechali się kiedy ich o tym poinformowaliśmy. Zayn zdawał się, być za każdym razem bardziej podekscytowany, chichotał jak dziecko i całował mój policzek kilkakrotnie. Nie miałam wątpliwości, że chciał tego dziecka tak bardzo jak ja chciałam.
Z niektórych powodów byłam niesamowicie zdenerwowana naszą tygodniową wycieczką do Bradford, podczas której mieliśmy przekazać radosną nowinę.
- Gdzie jedziemy? - Aiden zapytał z tylnego siedzenia, gdy zaczęliśmy kierować się na północ. 
W jednej rączce miał kartonik z soczkiem, a w drugiej zabawkę, jego twarz przybrała osobliwy wyraz.
- Do babci i dziadka, kochanie. - odpowiedziałam. - Jedziemy powiedzieć im o nowym dzidziusiu, wiec nie nie możesz im się wygadać o tym, okej? To sekret.
Aiden zaczął chichotać kiedy zorientował się, że miał do zatrzymania sekret, swoimi małymi rączkami udał, że zapina na zamek swoje usta. Pokazałam mu kciuki w górę i z powrotem odwróciłam się do kierunku jazdy. Ostatnią rzeczą, która teraz potrzebowałam to choroba lokomocyjna i zwymiotowanie. 
- Nie mogę uwierzyć w to jak Waliyha i Safaa wyrosły. Waliyha rozpoczyna naukę na uniwersytecie, prawda? - zapytałam Zayna. 
- Yeah, nie jest już mała. - Zayn westchnął.
- Aiden również. - patrzyłam jak jego oczy przenoszą się na boczne lusterko i spoglądają na naszego nieświadomego niczego syna, który siedział w swoim foteliku. Wyrósł z pewnością na najsłodszego dzieciaka w historii dzieci, dorastał tak szybko.
- Masz rację. - powiedział, a potem westchnęliśmy równocześnie. Jego wzrok spoczął na mnie. - Masz miejsca w których się nie opaliłaś.
- Co to ma do rzeczy? - zmarszczyłam brwi, co dziwne uśmiechnęłam się w tym samym czasie.
Zamiast odpowiedzieć, Zayn nie spuszczał wzroku z szyby, a następnie uśmiechnął się do siebie, nucąc pod nosem piosenkę, która leciała w radio. Gapiłam się na niego, podczas gdy prowadził, przez resztę jazdy, rozmyślając nad elementami, których jeszcze nie poukładałam. 
Kiedy dojechaliśmy do rodzinnego domu Malików w Bradford, Aiden wiwatował podekscytowany zobaczeniem rodziny.
- Już jesteśmy? - zapytał radośnie.
- Tak kochanie. Nie odpinaj jeszcze swoich pasów, dobrze? - odpowiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
Jak tylko samochód się zatrzymał, Aiden odpiął swój pas i wyskoczył z auta, skierował się do frontowych drzwi i zadzwonił kilka razy dzwonkiem, zanim ja w ogóle zdążyłam wygramolić się z pojazdu i go zatrzymać.  
- Aiden przestań! - syknęłam. Zayn pojawił się obok i umiejscowił wokół mnie żebym się uspokoiła. 
- Oni są na nogach od rana. Jestem pewien. Nie martw się kochanie. - jego akcent stał się wyraźniejszy, tylko dlatego, że byliśmy w Bradford, co w moich oczach było urocze. 
Podczas gdy Zayn i ja goniliśmy Aidena, Trisha zdążyła otworzyć drzwi i obserwowała nas z szerokim uśmiechem.
- Moje dzieci! - Trisha krzyknęła, od razu dołączając do naszego czteroosobowego uścisku. Aiden ciągnął moją koszulkę podczas tej sytuacji. 
- Jak się masz mamo? - Zayn zapytał. 
- dobrze, teraz jak przyjechaliście czuje się jeszcze lepiej. - uśmiechnęła się i zaprosiła nas do środka. - Jak było na miesiącu miodowym? 
 - Uroczy. - odpowiedziałam uczciwie.
Zayn posłała mi znaczące spojrzenie, wiem, że się palił żeby powiedzieć, że spodziewamy się dziecka. Potrząsnęłam swoją głową w najbardziej subtelny sposób i bezgłośnie wypowiedziałam 'poczekaj' do niego. Przeniósł swój ciężar z jednej nogi na drugą, jego oczy praktycznie drgały.
- Musiało być fantastycznie. -Trisha skomentowała.
- Było. - przytaknęłam. 
- Tęskniłeś za mamusia i tatusiem, Aiden? - uklęknęła do niego, więc byli na tym samym poziomie wzrokowym. Aiden spojrzał czule na swoja babcię i pokiwał głową.
- Są tutaj? - nowy, ale znajomy głos pojawił się, a zaraz po nim kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam pasujący do głosu, ciepły uśmiech. Kiedy Yaser wszedł do środka Zayn uśmiechnął się i zrobił pierwszy krok, by powitać swojego tatę. Oboje wyglądali naprawdę szczęśliwie, że się widzieli, co nie było dla mnie niespodzianką.
- Eve. - Yaser wyszczerzył się do mnie i rozszerzył szeroko ramiona, które ochoczo przyjęłam, otrzymując porządny uścisk. - Jak się masz?
- Dobrze, a ty? - odpowiedziałam.
- Wspaniale, dzięki, że pytasz. -  uśmiechnęłam się, czując tę samą potrzebę powiedzenia wszystkiego, jaką miał Zayn. robiłam wszystko co w mojej mocy żeby trzymać swoje dłonie z dala od brzucha, mając nadzieje, ze nie zepsuję wszystkiego. 
- Gdzie są dziewczyny? - Zayn wtrącił, kiedy pojawił się z powrotem po mojej stronie. 
- Safaa jest do góry, ubiera się. Waliyha i Doniya są już w drodze. Wyszły wcześniej na zakupy i oczywiście jeszcze nie wróciły. - Trisha odparła i wzięła to jako sposobność żeby poprosić nas o to żebyśmy usiedli i zaproponować nam filiżankę herbaty.
- Z chęcią mamo. - Zayn odpowiedział.
- Dobrze, a ty kochana? - Trisha spojrzała na mnie.
-Jeśli to nie problem...- urwałam
Machnęła na mnie od razu. - Oczywiście, to żaden kłopot. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, kładąc głowę na ramieniu mojego męża. Mąż. Mąż. Mąż. 
Nie, wciąż się nie przyzwyczaiłam. 
- Aiden chciałbyś iść zagrać na dworze? - Yaser podszedł do Aidena z małą i na szczęście bardzo miękką piłką i zaoferował ją mu. Jego oczy się rozświetliły, kiedy oferta została złożona i nie tylko on był szczęśliwy, zaczął gonić swojego dziadka na podwórko. Było one dość widoczne, prawdę mówiąc.
Dziewczyn wciąż nie było, Trisha była w kuchni, a Aiden i Yaser byli na zewnątrz, więc byliśmy sami.
- Więc kiedy im powiemy Zayn? To tortura ukrywać to przed nimi. - narzekałam.
- Wiem, wiem. - westchnął.
Pozwoliłam moim dłonią na głaskanie brzucha, który za niedługo powinien zacząć rosnąć. Byłam wygrana, nie mając tym razem tak wielu porannych mdłości jak podczas pierwszej ciąży. To było jak namiastka tamtego, ale nie chciałam zapeszać.
- Kiedy dziewczyny przyjdą, będziemy wszyscy razem, możemy wtedy im powiedzieć, proszę proszę? - błagałam.
Uśmiech, który uformował się na twarzy Zayna był dla mnie wystarczając odpowiedzią. 

*FLASHBACK*

- Dalej Aid dasz radę. - zachęcałam swoje dziecko, kiedy sam wstał. Był tydzień przed dniem matki, a ja czekałam na pierwsze kroki mojego syna. Zayn stał za Aidenem, upewniając się, że trzymał równowagę, kręcił film tego całego zamieszania swoim telefonem. 
- No dalej. - Zayn powiedział kontynuując swoją gówniana robotę z telefonem. 
Aiden wyglądał jakby nie wiedział jak zacząć, ale mogłam stwierdzić poprzez jego ekspresje, ze był zdeterminowany. Jego brwi były zmarszczone w ten sam sposób, w jaki robił to Andrew, kiedy był mocno skoncentrowany. 
- Myślę, że zaraz wykombinuje jak zrobić pierwszy krok. Może jeśli mu pokażemy...
- Pozwól mu to zrobić w naturalny sposób kochanie. - Zayn przerwał mi zanim zdążyłam skończyć zdanie.
- Racja, naturalnie. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się do Aidena, witając go z otwartymi ramionami. W moim umyśle, pomagam mu zrobić pierwszy krok i miałam już wizję tego przełomowego momentu. Moglibyście pomyśleć, że macierzyństwo nauczy mnie cierpliwości, ale nie.
Prychnęłam i rozłożyłam się,zanim usłyszałam melodyjny chichot Zayna.
- Robi to, spójrz!
Mój wzrok spoczął na Aidenie, który właśnie stawiał swój pierwszy krok w stronę swojej mamy. Oczywiście zaczęłam go dopingować z cała moja ekscytacją. To musiało być dla niego za dużo, bo zanim się zorientowaliśmy Aiden potknął się i upadł na swój mały tyłek. 
- To było piękne. - wzruszyłam ramionami.
Zayn zniżył się i zgarnął Aidena w swoje ramiona, pocałował jego czoło.
- Dobra robota.

*END OF FLASHBACK*

- Pamiętasz pierwsze kroki Aidena? - zapytałam. 
- Oczywiście. Jak mógłbym zapomnieć? - Zayn zaśmiał się. - Wariowałaś wtedy.
- Czuję teraz ten sam rodzaj podekscytowania. - zaznaczyłam. - Posiadanie nowego dziecka oznacza, ze przeżyjemy to jeszcze raz. 
- Będziecie mieli dziecko? - Trisha wyglądała jakby zadławiła się powietrzem, jej twarz wyrażała zaskoczenie i szczęście.
- Kurwa.
- Język Zayn. - Trisha pogroziła mu palcem.
- Chcieliśmy poczekać i powiedzieć tobie, tacie i dziewczyną. - Zayn wyjaśnił. - Ale tak, Eve jest znowu w ciąży.
- To fantastycznie! - Trisha klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Sądzę, że po to własnie jest miesiąc miodowy. 
- Mamo..- Zayn jęknął.
- Przepraszam.
I w ten właśnie sposób rodzina Zayna się dowiedziała.






Przepraszam za spóźnienie. 
To ostatni rozdział, który tłumaczę dla was. Piszę teraz własną historię z Niallem, którą znajdziecie na wattpadzie pod tym linkiem http://www.wattpad.com/story/13724018-destined
 Wciąż znajdziecie mnie na twitterze https://twitter.com/seeulaterbabexx 
Mam nadzieję, że spotkam kogoś z Was na koncercie Eda w Warszawie, mam bilet na GC.
Wszystkiego dobrego dla Was i dziewczyn. :) x




środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 18

PERSPEKTYWA ZAYNA

-Kochanie, wszystko tam u ciebie w porządku? - stałem przed drzwiami łazienki, pytając dość niepewnym głosem. Nerwowo uderzyłem  kostkami palców w drzwi.
-Kochanie? - powtórzyłem kiedy znowu nie dostałem odpowiedzi.
-Jest ok. - odpowiedziała, ale czułem ze coś jest na rzeczy. Pół godziny temu powinniśmy być już na lotnisku, a ona wciąż siedziała w tej łazience.
-Siedzisz już tam od -
-Zayn. - ucięła mi nagle.
Spędziliśmy cudowne wakacje na Bora Bora, jedne z najlepszych w moim życiu, mimo ogarniającej mnie zewsząd wody. Eve, na szczęście nie ciągnęła mnie do niej, za co byłem ogromnie wdzięczny. Mimo że ten miesiąc miodowy był cudowny, tęskniłem za Anglią i wiedziałem ze ona też tęskni. Spędziliśmy kilka dni po prostu odpoczywając, trochę pozwiedzaliśmy i oczywiście robiliśmy pewne rzeczy, przeznaczone dla nowożeńców (IYKWIM ^^). To było świetne, jak zwykle.
-Jestem w ciąży.
To były słowa na które czekałem, słowa które chciałem usłyszeć z jej ust, mając nadzieję że to będzie prawda. Eve miała rację, kiedy powiedziała mi, że trochę za bardzo naciskam, że kiedy będzie czas, to usłyszę te słowa, na które wiem, że było warto czekać.
-Jesteś pewna? - wyszczerzyłem się, jednocześnie trochę zaniepokojony. Chciałem żeby Aiden miał małego braciszka lub siostrzyczkę, chciałem razem z Eve mieć dziecko,które byłoby idealną kombinacją nas dwojga. Może to dziecko, będzie miało jakieś cechy Eve, których nie odziedziczył Aiden?
Drzwi otworzyły się szybko ukazując moją żonę z zarumienionymi polikami i z trzema ciążowymi testami w dłoni, zmuszając mnie do cofnięcia się.
-Wszystkie pozytywne. - uśmiech na jej twarzy odzwierciedlał mój, kiedy przyciągnęła mnie do mocnego uścisku. Oboje śmialiśmy się i (może) nawet płakaliśmy przez chwilę z tego wszystkiego, z tego ze będziemy mieli dziecko.
-Jak się Czujesz? Potrzebujesz czegoś, zanim pojedziemy na lotnisko? - spytałem kładąc dłonie na jej brzuchu. Na oko, Eve była normalną kobietą z normalnym ciałem,  ale w środku niej, rozwijało się nowe życie, któremu pomogłem się stworzyć.
-Wszystko w porządku, jestem trochę spocona,  ale myślę że to dlatego, że jesteśmy na wyspie tropikalnej. Mówiąc i tym, nie powinniśmy już tu być, Chodźmy. - powiedziała. Patrzyłem na jej rozbrajający uśmiech,  lekka przechodzący w szalony.
-Bagaże są już w limuzynie, kochanie. - uświadomiłem jej, zanim zaczęłaby się spieszyć żeby ze wszystkim zdążyć. Odetchnęła i położyła dłoń na moim ramieniu.
-Jesteś niesamowity, kocham cię.
-Ja ciebie tez. Teraz lecimy do domu, mamy nowiny do ogłoszenia.
***
-Mam nadzieję, że to dziewczynka. - powiedziała Eve nagle, kiedy wchodziliśmy na pokład samolotu. Przez cały czas była cicho, odkąd opuściliśmy hotel i to była doskonała chwila żeby przełamać swoje milczenie. Dobrze było wiedzieć że myślała o tym samym co ja.
-Amelia Luna. - powiedziałem. Takie piękne imię.
-Ale jeśli to chłopiec, to będę go tak samo kochać. - dodała.
-Na jakie imię dla chłopca się zdecydowaliśmy?  - zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć.
-Nawet nie pamiętam. Moja głowa jest too jumbled. Nie mogę przestać myśleć o tym co wszyscy powiedzą. Twoja rodzina będzie taka szczęśliwa,  pomyśl jaka twoja mama będzie szczęśliwa! Boże Zayn, to cudowne.  - cieszyła się. Biorąc jej dłoń w swoją, nie mogłem powstrzymać kolejnego ogromnego uśmiechu cisnącego mi się na usta.
-Nie mogę się doczekać naszego ślicznego malucha.
-Tak jak i ja. - westchnęła.
***
Kiedy wylądowaliśmy, pojechaliśmy do domu Liama I Danielle. Oczywiście na lotnisku czkało wiele fanów by nam pogratulować. Niektórzy dawali nawet Eve kwiaty. Było tak jakby wiedzieli, że jest w ciąży, ale oni tylko gratulowali ślubu.
-Więc jak im to powiemy? - spytała Eve, kiedy staliśmy przed drzwiami.
-Myślę, że po prostu. Powiemy Aidenowi że będzie miał braciszka lub siostrzyczkę a Liamowi i Danielle że znowu jesteś w ciąży. - wzruszyłem ramionami i nacisnąłem dzwonek, zanim zaczęła by to analizować.
Liam otworzył drzwi, z Aidenem który był jakby na szpilkach, krzycząc w podekscytowaniu przypiął się o Eve z całąswoją silą.
- Tęskniłeś za mną? - Eve zachichotała.
- Bardzo! - wykrzyknął, a ja spojrzałem na Liama.
- Głodziłeś go czy co?
Uniósł swoje dłonie w obronie, a Danielle pojawiła się obok niego.
- Karmiłam go, było cudownie mieć go u siebie.
- Był grzeczny? - zapytała Eve podnosząc naszego syna ze swoich nóg.
- Oczywiście, myślę że bardzo za wami tęsknił. - poinformowała nas Danielle. - To zabawny mały chłopiec, prawda? - odwróciła się do Liama, który pokiwał głową na zgodę, obejmując swoją żonę w talii.
- Byłoby fajnie mieć swoje własne. - kontynuowała, uśmiechając się do Liama, który delikatnie położył swoje dłonie na jej brzuchu, dokładnie tak jak ja dzisiaj rano.
- Nie wierzę. - wymruczała Eve, myśląc o tym samym co ja. - Jesteście*-
- W ciąży? Tak! - uśmiech na twarzy Liama mówił wszystko. Byłam taka szczęśliwa z ich szczęścia, a nawet jeszcze bardziej podekscytowana, żeby ich poinformować o tym samym.
- To niesamowite! - wykrzyknęła. - Gratulacje!
- Dzięki. Jesteśmy tacy podekscytowani. Dowiedzieliśmy się trochę wcześniej, ale chcieliśmy powiadomić was osobiście. - wyjaśnił Liam, całując Dani w pliczek.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano. - wygadałem się.
- Yeah, właśnie teraz. - kiwnął powoli głową, zdezorientowany.
- Nie nie, my -
- O mój boże. - Danielle westchnęła, przerywając moje wyjaśnienia.
- Jesteście w ciąży?
Z uśmiechem, Eve przytaknęła.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano.
- Jak fajnie! Co za przypadek! - Danielle przyciągnęła Eve w słodkim, ciążowym uścisku. Liam, pełny emocji, podszedł do mnie by zrobić to samo.
- Co to znaczy? - Aiden jakby wyskoczył znikąd i zapytał.
- Będziesz miał małego braciszka lub siostrzyczkę. - Eve wyjaśniła delikatnie.
- Cholera! (Sick!- nie mam pojęcia co to może dokładnie znaczyć, gdyż nigdzie nie mogę tego znaleźć, ale jeśli ktoś ma jakiś pomysł, proszę piszcie w komentarzach, to poprawimy :)- rozciągnłą usta w uśmiechu. Nigdy nie słyszałem żeby tak mówił, ale wiedziałem że wziął to ode mnie. Wszyscy skierowali swoje spojrzenia na mnie, a ja pokręciłem głową mojemu słodkiem maluchowi, którego pomogłem wychować.
- Zastanawiam się, gdzie się tego nauczył... - powiedziała sarkastycznie.
- Powinniśmy się zbierać. - zignorowałem jej uwagę i zmieniłem temat, dopóki jeszcze mogłem.
- Masz rację. - zgodziła się. - Musimy zadzwonić do twojej rodziny. - piękny uśmiech wypłynął na jej usta, kiedy przypominała sobie, jakie mamy nowiny do ogłoszenia. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, jak szczęśliwi wszyscy będą, kiedy się dowiedzą i kiedy dziecko przyjdzie a świat. Wprawdzie dopiero w lutym.
- Dzięki za opiekę, mamy u was dług. - powiedziałem naszym przyjaciołom, kiedy stali w drzwiach, machając na do widzenia.
- Dzięki wujku Liamie! Dzięki ciociu Danielle. - Aiden krzyknął, zmuszając ich do śmiechu.
- Nie ma za co! - Danielle odpowiedziała, kiedy wsiadaliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę naszego domu

* w krajach anglojęzycznych, często mówi się, że para jest w ciąży i oboje, spodziewają się dziecka, nie tylko sama przyszła mamusia :)

Przepraszam was bardzo, za taki poślizg, ale nie mam internetu. Od Niedzieli właściwie. Boże, gdybym wiedziała, to bym wam wcześniej dodała... Bardzo przepraszam, ale jestem też chora, więc nie miałam nawet jak użyć "czyjegoś" internetu xd a moje dziewczyny też by wam go nie dodały, bo mądra ja, tłumaczyła na kompie zamiast na bloggerze. Także, takiego błędu już nie popełnię.Dzisiaj udało mi się ściągnąć przyjaciółkę, która, kochana, zrobiła mi ze swojego telefonu router xd
Ps. dziewczyny które mają w Play, też macie problemy z internetem w tel?? Bo ja od kilku dni nie mam wgl... Nie dość że bez wifi, to jeszcze bez telefonu.. xd
Także bardzo przepraszam, że nie dostałyście żadnej informacji, i że był taki poślizg.. A także dziękuję, że nie posypały się hejty :) Dziękuję za zrozumienie i wesołych świąt!! <3

NASTĘPNY ROZDZIAŁ 28.12