Z tygodniem przed ślubem, opieką nad czteroletnim chłopcem, mnóstwem przyjaciół i rodziny stale dookoła, dbaniem o psa i paparazzi obserwującymi każdy nasz ruch, Zayn i ja radziliśmy sobie całkiem dobrze.
Wszystko było zaplanowane i gotowe do zrealizowania, co było wielką ulgą, choć tak naprawdę nie zmniejszyło to stresu jaki odczuwałam.
Rodzina Zayn'a zatrzymała się u nas w domu, więc musiałam być dla nich przykładną gospodynią, robiąc rzeczy, które zwykle robi każda mama. Oczywiście Trisha była bardzo pomocna, tak jak inni, ale było dla mnie tego wszystkiego trochę za dużo.
Kiedy krzątałam się na drugim końcu domu, aby przynieść dla Aiden'a soczek z kuchni, zostałam zatrzymana przez parę ramion, które oplotły mnie wokół bioder, by mocno przytrzymać w miejscu. Odwracając głowę z pełnym frustracji grymasem, ujrzałam przed sobą mojego przyszłego męża.
- Zayn, muszę przynieść... - przerwałam w połowie zdania przez jego rękę zakrywającą moje usta.
- Zatrzymaj się na sekundę, okay? - jego miodowe oczy spojrzały w moje i w końcu się zrelaksowałam. Głęboko wdychałam i wydychałam powietrze czekając aż dokończy.
- Wiem, że w tej chwili jesteś pod wpływem dużego stresu, ale proszę, uspokój się. Zatrzymaj się i powąchaj róże. - Nagle znikąd wyciągnął bukiet róż i wręczył mi go.
Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Mógłbyś być bardziej tandetny?
- Uh, nie, nie sądzę, że mógłbym. - Zayn wydawał się rzeczywiście to rozważać, co wywołało u mnie chichot.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałam, zanim podarowałam mu małego buziaka.
Doceniałam jego gest, ale fakt, że musiałam znaleźć wazon na róże, było kolejną rzeczą dodaną do mojej listy. Skoro już o tym mowa, miałam przynieść Aiden'owi soczek. Kiedy miałam już odejść, po raz kolejny zostałam zatrzymana.
- Gdzie idziesz? - Zayn lekko zmarszczył brwi.
- Wziąć sok dla Aiden'a, po czym zanieść go do jego pokoju. Następnie muszę sprawdzić czy twoi rodzice czegoś nie potrzebują, a potem siostry. Muszę też posprzątać i znaleźć wazon dla tych cudownych kwiatów, które mój przystojny narzeczony właśnie mi podarował.
- Dlaczego się nie zrelaksujesz i nie pozwolisz zrobić mi tego wszystkiego? - zapytał.Wywróciłam oczami.
- Ponieważ jesteś Zayn'em i powinieneś stać tam gdzie światła oświetlają cię najlepiej i ładnie wyglądać.
- Odwal się. - wymamrotał, a potem odszedł.
- Ej! Ja żartowałam! - krzyknęłam za nim. To byłoby absolutnym kłamstwem, gdybym powiedziała, że on nie jest pożyteczny.
Zamiast pogoni za moim dramatycznym narzeczonym, kontynuowałam to co robiłam wcześniej, czyli zaniosłam Aiden'owi soczek z lodówki, kiedy sprawdziłam, czy Malikowie nie niczego potrzebują (którzy twierdzili, że nie), wróciłam do Aiden'a, który układał puzzle w swoim pokoju,
- Tu jesteś kochanie - powiedziałam, kiedy wzięłam jego kubek niekapek.*
- Dziękuję - odpowiedział lekceważąco, co spowodowało u mnie potrząśniecie głową. Czymś co martwiło mnie, było to, że bawił się sam. Nie chcę, żeby dorastał bez przyjaciół tak jak ja.
- Aid, dlaczego nie chcesz się pobawić z ciociami?
- Chcę sam ułożyć puzzle - powiedział buntowniczo.
Zmarszczyłam brwi.
- Co się stanie, kiedy będziesz miał małego brata, albo siostrę i nie będziesz mógł być sam przez większość czasu?
Aiden nie wydawał się polubić za bardzo tego pomysłu, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej, dopóki się nie odezwał.
- Jeżeli będę miał brata albo siostrę, nigdy nie będę chciał być sam.
Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam.
- Mogę wysłać tu Alfi'ego, aby dotrzymał ci towarzystwa?
- Okay. - zgodził się, skupiając oczy na puzzlach. Kocham sposób w jaki jego włosy zaczęły się kręcić, kiedy zaczął dorastać. Czekamy na noc przed ślubem, żeby obciąć jego włosy, więc będą świeżo ścięte.
Co za zwariowana rzecz, aby móc powiedzieć, że w ciągu tygodnia będę zamężna? Za 6 dni będzie próbna kolacja, za 7 dni będzie wesele, a za 8 dni Zayn i ja będziemy na naszym miesiącu miodowym, podczas gdy Aiden i Alfie zostaną na tydzień u Danielle i Liam'a.
Jeżeli zatrzymałbyś mnie 5 lat temu i powiedział, że tak będzie wyglądało moje życie, wyśmiałabym cię.
*6 dni później*
- Witam wszystkich, chciałabym podziękować wam za przyjście na naszą próbną kolację i za bycie częścią ślubnej ceremonii. Każdy z was wiele znaczy dla Zayn'a i dla mnie, więc fakt, że jesteście tutaj wszyscy razem w tak wyjątkowym momencie w naszym życiu, znaczy dla nas wiele. - uśmiechnęłam się słodko i usiadłam z powrotem po mojej krótkiej przemowie. Wszyscy nasi bliscy znajomi i rodzina siedzieli przy długim stole na próbnej kolacji. Zayn i ja siedzieliśmy na końcu jednej strony z Aiden'em, a rodzice Zayn'a usiedli na końcu drugiej strony.
Siedzenie przy stole z moimi drogimi przyjaciółmi i rodziną, wraz z Zayn'em, było więcej niż wyjątkowe. To było surrealistyczne. Miałam na sobie piękną brzoskwiniową sukienkę, która wydawała się być stworzona specjalnie dla mnie podczas gdy Zayn i Aiden mieli dopasowane garnitury.
Chłopcy rozsiedli się na swoich miejscach ze znajomymi, dziewczynami lub żonami. Również moje kochane druhny były tam w pięknych sukienkach.
Restauracja była prywatna, piękna, a jedzenie było przepyszne. Oczywiście latały helikoptery nad nami bez jakiejkolwiek subtelności, ale nawet to nie mogło zrujnować mojego błogiego spokoju.
Notka dla siebie: Trisha zaplanowała wszystko co powinno zostać zaplanowane. Ona zaaranżowała harfistkę żeby przyszła I grała w tle. To było niebiańskie, a kiedy podano jedzenie, na każdym talerzu były literki "Z" i "E". Zapewne, wykonanie ich było bardzo trudne.
- Możesz uwierzyć, że to się dzieje? - Zayn zapytał z miejsca obok mnie. Musiał mówić blisko mojego ucha, ponieważ wszyscy byli głośno. Szczególnie Aiden, który wrzeszczał do wujka Niall'a, aby podał mu sól.
Obróciłam moją głowę.
- Nie. Nie jestem jeszcze do końca pewna, czy jesteś prawdziwy. - słaby rumieniec pojawił się na policzkach Zayn'a. Zauważyłam to dlatego, że większość mojego czasu spędziłam na wpatrywaniu się w jego twarz.
- Zgadnij co się będzie działo jutro. - uśmiechnęłam się podniecona.- Hmmm. - Zayn grał głupiego - Co?
- Ja zostanę twoją żoną, a ty moim mężem. Tak jak zawsze chcieliśmy.
Zayn dał mi eskimoskiego całusa, pocierają naszymi nosami o siebie w nieco dziwny, ale uroczy sposób.
- W końcu.
W imieniu wszystkich autorek: Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji i przepraszamy za nią, ale mam nadzieję że wszyscy wiecie, że opóźnienie nie pojawiło się z powodu lenistwa.
Druga sprawa, dziękujemy wszystkim czytelniczkom, które nas zrozumiały i szczerze, nie spodziewałyśmy się, że będzie to potrzebne, BRONIŁY NAS!
Widziałyśmy wszystkie komentarze pod ostatnim postem i naprawdę nie wiemy co mamy myśleć. Rozważałyśmy naprawdę wiele opcji, ale jako, że nie chciałybyśmy zranić żadnych wiernych czytelników, wiele z nich nie wejdzie w życie na 100 %. Jednakże, pojawiły się także takie, które były stały się całkiem realne.
Nie spodziewałyśmy się także, tylu ordynarnych słów z waszej strony. Rozumiemy, wyrażanie swojego zdania, to to co nam potrzebne, ale może nie w taki sposób. I na pewno nie w takiej sytuacji.
A jeśli ktoś pisze, że jeśli mamy się spóźniać, to lepiej żebyśmy w ogóle nie tłumaczyły, to po prostu niech czyta oryginał i tu nie zagląda, skoro u nie przeszkadza czytanie w języku angielskim, i uważa, że nie powinnyśmy tłumaczyć. Także, praktycznie żadne z ludzi, którzy nas obrażali i po nas pojeździły, nie podpisali się pod tym. I tu kieruję zdanie, skoro chcesz kogoś nazwyzywać i wyrazić swoje zdanie w ten sposób, to miej trochę odwagi, żeby się pod tym podpisać.
Dlatego zastanawiałyśmy się nad zablokowaniem anonimowych komentarzy.
Wracając, jeśli uważasz, że to tłumaczenie nie jest ci potrzebne, lub ci przeszkadza, to po prostu nie czytaj tego.
Teraz, co do dat dodawania rozdziałów. Też naczytałyśmy się, jak to długo musicie czekać, że tyle nie powinno być itd. Ale przypominam wam, że to jest nasza dobra wolna wola, i nie możemy zawalać szkoły. A nie chodzimy do podstawówki czy 1 gimnazjum, gdzie jeszcze nie ma tyle roboty. Po drugie, oryginał nie jest jeszcze skończony, a rozdziały dodawane są co 3-4 miesiące. Także, głównym powodem takiej, a nie innej daty, jest to, że jeśli szybko przetłumaczymy rozdziały które są, to jeśli będziemy na bieżąco, będziecie musiały czekać na nowy najkrócej 6 razy więcej niż na normalny, i teraz lojalnie o tym uprzedzam.
Jeśli spodziewacie się, że teksty typu, "cholernie mnie wkurwiacie", "pozdrawiam środkowym palcem", "zachowujecie się jak pierdolone dzieciaki", jak tak tłumaczycie, to lepiej nie tłumaczcie w ogóle" itp. przyspieszą naszą pracę lub pomogą, to się grubo mylicie. Takie rzeczy tylko zniechęcają, odechciewa się robić czegokolwiek dla takich osób. Zamienia to naszą wolną wolę, naszą przyjemność jaką czerpiemy z tłumaczenia, z waszych komentarzy, kiedy razem ekscytujemy się co będzie dalej w beznadziejny obowiązek, który trzeba odbębnić na odwal się, bo trzeba.
W którymś momencie, zastanawiałyśmy się także nad kompletnym zawieszeniem bloga, bo aż się odechciewało, kiedy czytałyśmy komentarze.
Ale zastanawiałyśmy się też nad zrobieniem tutaj zaproszeń, tzn. blog na zaproszenie. Wiedziałybyśmy, że tłumaczymy dla osób, które to czytają i chcą to czytać. Ten pomysł nie upadł, dlatego proszę, żeby każdy kto takowe zaproszenie chciałby dostać, skomentował najbliższe rozdziały. Nie mówimy, że ten pomysł wejdzie, ale jest taka możliwość. Jeśli ktoś nie miałby konta na bloggerze, to wtedy miałybyście szansę napisać na nasze tt i byśmy to razem załatwiły :)
Co do opóźnienia. Nadal mamy zupełnie nową w tłumaczeniu współautorkę, której jeszcze trzeba pomagać czy doradzać. Zrozumcie też ją, bo bądź co bądź, Growth wcale nie jest pisane najprostszym językiem.
Reasumując, jeszcze raz dziękujemy wszystkim czytelnikom, którzy nas rozumieją, wspierają i bronią przed tzw "hejterami". Proszę, aby większość z was nie brała tego tekstu do siebie, bo szczerze mówiąc, skierowany jest on zwłaszcza do hejterów. Także jeszcze raz dziękujemy, i tych wiernych czytelników mocno ściskamy!
czarna7312 ( w porozumieniu z SusanCoffe i KlaudiaKusa)
+taka miła wiadomość, przyjęłyśmy betę, do korekty rozdziałów!!
+ rozdział tłumaczyła KlaudiaKusa!